Kryzys szczeka, czy już gryzie?

Eugeniusz Twaróg
opublikowano: 2008-09-11 10:12

Europa niewątpliwie wchodzi w okres spowolnienia ale to nie oznacza, że wejdzie w pełnokrwisty kryzys, uważa Marek Belka, były premier i minister finansów.

Noblista Edmund Phelps stawia tezę, że światowy kryzys finansowy „bardziej szczeka niż gryzie”. Marek Belka, były minister finansów podziela tą opinię.

- USA przeżywają wzrost bezrobocia, ale u nas taki stan byłby uważany za pełne zatrudnienie. Co to za recesja, gdy PKB rośnie 3,3 proc. To kontrastuje z alarmistycznymi opiniami płynącymi ze środowiska ekonomicznego. Chiny rosną w tempie 8,5 proc. zamiast 10 proc. - powiedział Marek Belka, podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy.

Były minister finansów zwraca uwagę na inny charakter obecnego kryzysu. Po pierwsze nie powstał na peryferiach świata gospodarczego, ale w samym centrum kapitalizmu - w Stanach Zjednoczonych. Inaczej też radzą sobie z nim rządy.

- To jest inny kryzys, bo sposób w jaki rządy zabrały się z jego ograniczanie. Stany Zjednoczone pomagają jednej z największych firm finansowych - Bearn Stearns. Bank Anglii nie ma problemu z ratowaniem Nothern Rock -  powiedział Marek Belka.

Podkreśla, że z obecnego kryzysu płynie ważna nauka.

- Patrząc na gospodarkę światową - opłaca się mieć mocne fundamenty. My w Polsce jesteśmy na ten kryzys na pewno lepiej przygotowani niż nasi sąsiedzi z krajów bałtyckich. Dobrze jest mieć elastyczny rynek pracy. To pozwala bankowi centralnemu łatwiej podejmować decyzje w sprawie stóp procentowych, gdyż niebezpieczeństwo że to się przerodzi w spiralę płacowo-cenową jest mniejsze - stwierdził Belka.

Poziom kursu walutowego ma znaczenie. To druga nauka, jaka płynie z obecnej sytuacji, podkreśla były minister finansów.

- Słabość dolara pomaga USA, a siła euro osłabia eurozonę – powiedział Belka.

Trzecią nauką jest to, że interwencjonizm państwa „znów jest w modzie”.