Dr Aleksander Polikarpow, kierujący jednym z moskiewskich oddziałów detoksyjnych, mówi, że coraz częściej trafiają do niego pacjenci po spożyciu trującego bimbru, preparatów na porost włosów, a nawet do dezynfekcji toalet. Wszystkiemu winne są gwałtowne podwyżki, także wyrobów spirytusowych, piwa i wina.

– Dużą część alkoholików już nie stać na dotychczas kupowane przez nich alkohole, więc przerzucili się na ich tańsze zamienniki, często bardzo niebezpieczne dla ich życia – mówi dr Polikarpow.
Sprzedaż piwa - najpopularniejszego w Rosji alkoholu – spadła w ciągu roku o 10,5 proc., sprzedaż wódki - o 17,6 proc. Wzrosła natomiast znacząco sprzedaż mocnych alkoholi na czarnym rynku. Już co druga kupiona w Rosji wódka pochodzi z nielegalnych destylarni.
Rosjanie są czwartym na świecie krajem pod względem wielkości spożycia alkoholu na głowę mieszkańca