Krzysztof Bielecki docenia prostotę

Aneta Królak
opublikowano: 2002-02-22 00:00

ocenia Jacek Utko*

Warszawski plac Trzech Krzyży należy do najbardziej prestiżowych miejsc w stolicy. Tu też na przełomie lat 1997-98 wybudowała swoją siedzibę grupa ING. Skromny w formie budynek z elewacją z piaskowca szybko wtopił się w krajobraz placu. Nie jest to architektura odpowiadająca prestiżowi miejsca. Ciekawsza jest przestrzeń ukryta za fasadą. Część biurowca zbudowano na planie trójkąta, a biura rozmieszczono przy jego bokach. Wewnętrzna, otoczona galeriami przestrzeń patio została wręcz stworzona do ekspozycji obrazów malarstwa współczesnego. Grupa założyła Fundację Sztuki Polskiej ING, w kolekcji której znajdują się obrazy, m.in. Dwurnika, Gierowskiego czy Tarasewicza.

Gabinet Krzysztofa Bieleckiego to niewielkie oszklone pomieszczenie z jasnymi meblami. Przejął go po swoim poprzedniku, jednak niczego nie zmienił. Według filozofii przyjętej przez firmę, biuro powinno być funkcjonalne, wyglądać solidnie, prosto, ale gustownie. Epatowanie przepychem w instytucji finansowej nie jest dobrze widziane ani przez szefów grupy, ani, zdaniem Krzysztofa Bieleckiego, przez klientów.

Prezes ING Lease przyznaje, że grupa nie określiła standardów dotyczących umeblowania, kolorystyki wnętrz czy też charakteru biurowców (np. w Holandii są to nowoczesne budynki, o nietypowych bryłach, a w Budapeszcie — zabytkowy pałacyk). Jedyne normy, które obowiązują w Holandii, dotyczą wielkości powierzchni przysługującej poszczególnym osobom. Największe pokoje mają prezesi. W Polsce również wprowadzono tę zasadę. I choć pokój Krzysztofa Bieleckiego nie należy do największych, metrażem dorównuje gabinetom jego zwierzchników.

Polityka otwartych drzwi przyjmowana coraz chętniej przez firmy, zaakceptowana została również przez Grupę ING. Jej przejawem są między innymi szklane ściany działowe. Prezes ING Lease dodaje jednak, że oszklone gabinety menedżmentu (które stają się standardem w większości firm) mają służyć nie tylko otwartości i sprzyjać komunikacji, przede wszystkim mają zapewnić komfort pracownikowi wezwanemu do gabinetu szefa.

Nowoczesny, choć trochę mało wyrazisty styl biura, nie jest tym, co prezes Bielecki lubi najbardziej. Lepiej czuje się w stylowych wnętrzach, ze starymi meblami. Jednak, jak twierdzi, zaakceptował wnętrza firmy i nie chciałby do miejsca pracy „przenosić” tego, co ma w domu. Między innymi dlatego, że nie jest zwolennikiem noszenia pracy do domu i odwrotnie. Jedyne co przyniósł — to niewielka szklana kula, którą umieścił po lewej stronie biurka. Wedle zasad feng shui, ma to zapewnić mu pieniądze. I, jak przyznaje, interesy idą naprawdę nieźle.

* grafik, architekt, dyrektor artystyczny „Pulsu Biznesu”