Kto i ile zyska na nowym estońskim CIT

Iwona JackowskaIwona Jackowska
opublikowano: 2021-12-05 20:00

Po wejściu w życie Polskiego Ładu estoński CIT może niektórym podatnikom przynieść oszczędności rzędu nawet 300 tys. zł – wyliczył doradca podatkowy podczas webinaru „PB”.

Przeczytaj artykuł, a dowiesz się:

  • co się zmienia w estońskim CIT od 2022 r.,
  • jakie ograniczenia znikną, a na jakie trzeba uważać.
  • ile można na nim skorzystać.

Kolejni podatnicy zdecydowani na korzystanie z tzw. estońskiego CIT, którzy zechcą go stosować od przyszłego roku, mają czas do końca stycznia 2022 r. na zgłoszenie takiej decyzji urzędowi skarbowemu – poinformował uczestników webinaru „PB” nasz gość Piotr Juszczyk, doradca podatkowy z firmy inFakt. Przewiduje on, że w tym czasie powinny ukazać się także objaśnienia ministra finansów do zmian, jakie Polski Ład wprowadza do tego ryczałtu (bo taki charakter ma podatek dochodowy od osób prawnych w modelu estońskim).

– Czekamy na te objaśnienia, bo wiele przepisów jest niejasnych, jak chociażby dotyczące efektywnego opodatkowania estońskim CIT. Resort w uzasadnieniu przedstawia to inaczej, niż wynika to z dokładnej analizy przepisów, które wejdą za chwilę w życie. Tym niemniej, niezależnie od tych różnic, od przyszłego roku ten ryczałt będzie znacznie atrakcyjniejszy – zwrócił uwagę ekspert inFaktu.

tutaj. <<<

Nowi uprawnieni

Przypomniał, że – niestety – wersja wprowadzona w Polsce z początkiem 2021 r. znacznie odbiega od zasad tego podatku obowiązującego w Estonii, chociaż na nim wzorował się nasz ustawodawca. Tam jest rozwiązaniem bardzo korzystnym dla przedsiębiorców, u nas został obwarowany tyloma obostrzeniami, że skorzystało z niego nie więcej niż 400 podatników. To niewiele, zważywszy na cel, jaki przyświecał uchwalaniu tego rozwiązania. Miał zachęcać do inwestowania.

Czekamy na objaśnienia:
Czekamy na objaśnienia:
Nie wszystkie nowe przepisy o estońskim CIT są jasne. Minister finansów szykuje objaśnienia do nich, podobnie jak na początku tego roku, kiedy wprowadzono ten ryczałt. Miejmy nadzieję, że wyjaśnienia pomogą korzystać z niego, zwłaszcza że zapowiada się dość atrakcyjnie – mówi Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w firmie inFakt.
Bogdan Hrywniak

Przede wszystkim tylko spółkom z ograniczoną odpowiedzialnością i akcyjnym dano możliwość wejścia w system estońskiego CIT, który pozwala nie płacić podatku tak długo, jak firma nie wypłaca dywidend. Przedsiębiorca zostawia pieniądze w firmie, aby wydać je na ewentualne inwestycje lub przeznacza na np. zakup maszyn. Poza tym musi być to podmiot z rocznymi przychodami w wysokości co najmniej 100 mln zł (licząc z VAT), zatrudniający nie mniej niż trzech pracowników etatowych, a jego udziałowcami mogą być wyłącznie osoby fizyczne. Ma też określone obowiązki inwestycyjne.

Główne warunki korzystania z estońskiego CIT znikną z początkiem przyszłego roku, wraz z wejściem w życie obszernego pakietu podatkowego Polskiego Ładu. Uprawnione do niego zostaną trzy kolejne rodzaje spółek: komandytowa, komandytowo-akcyjna oraz prosta spółka akcyjna (PSA), którą można zakładać od tego roku. Nadal będzie obowiązywała zasada, że ryczałt ten przysługuje wyłącznie polskim rezydentom podatkowym.

– Ustawodawca nie zmienił ponadto zasady, że udziałowcem spółki stosującej estoński CIT może być wyłącznie osoba fizyczna, natomiast sama spółka nie może mieć z inną żadnych powiązań. Ponadto obecny próg przychodowy zostanie zniesiony, ale przychody bierne, np. z odsetek udzielonych kredytów, nie mogą przekraczać 50 proc. łącznych przychodów. Nie zrezygnowano też z wymagań co do zatrudnienia, które mogą okazać się barierą dla start-upów, dla których estoński CIT po przyszłorocznych zmianach wydaje się bardzo atrakcyjny – wyjaśnił Piotr Juszczyk.

Kryterium zatrudnienia

W spółce musi pracować trzech pracowników na pełnym etacie. Jeśli nie są zatrudnieni na umowę o pracę, firma z tego tytułu powinna ponosić koszty równe trzykrotności średniego miesięcznego wynagrodzenia.

– To znacznie zwiększy koszt niż zatrudnienie na etat, gdy weźmiemy pod uwagę, że minimalna płaca w 2022 r. wyniesie 3010 zł, a średnia będzie od niej znacznie wyższa. Trzeba to rozważyć, gdyż oznacza niemałe obciążenie finansowe, aczkolwiek z drugiej strony nie ma wielu obostrzeń wynikających z Kodeksu pracy – zaznaczył doradca.

Zwrócił przy tym uwagę, że praca wyłącznie na umowę o dzieło nie spełnia wymagań przepisów o estońskim CIT. Warunkiem jest, aby od umów cywilnoprawnych, na podstawie których spółka chce spełnić określone w nich warunki zatrudnienia, były odprowadzane składki na ubezpieczenie społeczne. Umowy o dzieło, jeśli nie są zawierane z własnym pracownikiem etatowym, nie są objęte obowiązkiem składkowym.

Niestety, Polski Ład nie precyzuje, jak należy rozumieć alternatywę w nim zawartą, że spółka korzystająca z estońskiego CIT musi zatrudniać trzy osoby na etacie albo na umowy cywilnoprawne spełniające wspomniane warunki wynagradzania.

– Nie wiadomo, czy w grę wchodzi wyłącznie rozwiązanie: albo trzech etatowców, albo trzech zleceniobiorców. Czy też może minister finansów dopuści w swoich objaśnieniach model mieszany, czyli na przykład spółka ma dwóch pracowników etatowych i jednego na umowie-zleceniu lub odwrotnie. Moim zdaniem powinno to być możliwe, ale trzeba poczekać na interpretację resortu – stwierdził gość webinaru.

Podkreślił przy tym, że nawet jeśli podatnik spełnia wszelkie wymagania, to nie jest pewne, że będzie mógł skorzystać z estońskiego CIT już w 2022 r.

– Ustawodawca wprowadził karencję w stosowaniu tego ryczałtu dla podmiotów przekształcanych lub łączących się z innymi. Będzie rozpoczynała się w roku podatkowym, w którym takie operacje są przeprowadzane, i nie może być krótsza niż 24 miesiące – mówił Piotr Juszczyk.

To oznacza, że podatnikom, którzy – planując wejście do estońskiego systemu rozliczeń z fiskusem – będą musieli się przekształcić, przyjdzie uzbroić się w cierpliwość. Zdaniem eskperta inFaktu z tych powodów przyszły rok może nie w pełni odzwierciedlać rzeczywiste zainteresowanie tym modelem opodatkowania, aczkolwiek uważa on, że po zmianach zapowiada się o wiele korzystniej niż przy obecnych zasadach i będzie znacznie bardziej popularny. Z finansowego punku widzenia: dzięki zniesieniu obowiązkowego ponoszenia określonych nakładów inwestycyjnych w danym okresie oraz zmian w wysokości zryczałtowanego podatku. Zyski wypracowywane od chwili przystąpienia do estońskiego CIT będą opodatkowane niższymi niż dziś stawkami.

Realne opodatkowanie

Obecnie dla podmiotów o statusie małego podatnika ryczałt ten wynosi 15 proc., a dla pozostałych - 25 proc. Ponadto po przekroczeniu przychodów w wysokości 100 mln zł dodatkowo CIT wynosi 5 proc. Po zmianach mały podatnik będzie podlegał stawce 10 proc., a inni - 20 proc. Efektywne opodatkowanie wyniesie odpowiednio: 20 proc. i 25 proc., biorąc pod uwagę podatek płacony od spółki i od wspólnika. Co ważne, już nie będzie wymogu, aby ponosić określone nakłady inwestycyjne.

Obecnie mały podatnik płaci 9 proc. CIT plus 19 proc. od dywidendy, czyli jego realne obciążenie wynosi ok. 27 proc., a dużego podatnika – ok. 35 proc.

– Dla porównania: na liniowym PIT przy przychodach ponad 1 mln zł przedsiębiorca zapłaci podatek według stawki 19 proc. Do tego doda 4,9 proc. tytułem składki zdrowotnej wyliczanej według nowych zasad oraz daninę solidarnościową w wysokości 4 proc. W rezultacie jego obciążenie publicznoprawne wynosi prawie 30 proc. – powiedział Piotr Juszczyk.

Wyliczył, że duży podatnik zyska na estońskim CIT nawet ok. 300 tys. zł. Małemu podatnikowi na estońskim CIT przy 1 mln zł przychodów zostanie na czysto ok. 800 tys. zł, podczas gdy spółce z o.o. opodatkowanej na zasadach ogólnych i niekorzystającej z estońskiego ryczałtu - ok. 730 tys. zł.

Na estoński CIT przechodzi się z początkiem roku. Spółka, która dokona takiego wyboru do końca stycznia, będzie korzystała z tego ryczałtu przez cztery lata. Możliwość stosowania go przez kolejne cztery lata jest automatyczna. Żeby wyjść z systemu, należy złożyć rezygnację.

tutaj. <<<