Kolejny etap w wyścigu na warszawską giełdę Nextbike ma za sobą. Kontrolowany przez Larq z GPW operator systemów rowerowych właśnie został wyceniony na 65 mln zł — 5,5 proc. akcji spółki przejęło bowiem kilkunastu prywatnych inwestorów, płacąc za nie 3,6 mln zł.

— Nextbike to spółka już generująca najwięcej przychodów w naszej grupie. Jej potencjał jest jednak dużo większy — twierdzi Mikołaj Chruszczewski, członek zarządu Larq, również inwestor rowerowej spółki. W tym roku Nextbike ma wygenerować połowę z 34 mln przychodów grupy, ale po tym, jak dawne CAM Media zmieniły szyld, biznes rowerowy stał się oczkiem w głowie menedżerów spółki. I choć kapitalizacja Larqa obecnie to 58 mln zł (wzrost o 65 proc. r/r), nie jest tajemnicą, że Nextbike ma wyższe ambicje związane z debiutem na GPW w 2017 r. Docelowa wycena dla inwestorów? Spekuluje się nawet o 100 mln zł i więcej.
Rama nad morzem
— Wierzymy, że Nextbike ma przed sobą kolejne skoki przychodowe. Argumentem za wprowadzeniem Nextbike’a na giełdę jest zapewnienie finansowania kolejnego etapu ekspansji, a nie chęć wyjścia z inwestycji. Tylko nowy system w Warszawie to ponad 20 mln zł inwestycji — mówi Mikołaj Chruszczewski.
Docelowo w warszawskim systemie może być nawet 6 tys. rowerów (obecnie 3 tys.). Wiosną ruszy on w odświeżonej wersji z 4,5 tys. rowerami. Właśnie wtedy wystartuje giełdowa ofensywa Nextbike’a, mającego apetyt na trzykrotny wzrost w najbliższych kilku latach. Jego ramą mają być m.in. zupełnie nowe systemy miejskich wypożyczalni w Trójmieście i na Śląsku, mniejsze miasta oraz rozbudowa infrastruktury.
— 80 proc. przychodów Nextbike’a pochodzi od partnerów samorządowych. Reszta dzieli się na przychody z reklamy na rowerach oraz z tytułu sprzedaży i utrzymania stacji prywatnych, np. przy biurowcach i centrach handlowych. Do tego dochodzi komercjalizacja posiadanej infrastruktury rowerowej, czego przykładem jest współpraca z Benefit Systems — informuje członek zarządu Larqa.
Reklamowa poduszka rowerowego potentata to właśnie podpisana umowa z jednym z banków, obowiązująca do 2020 r. Na promocję za pośrednictwem jednośladów i reklam outdoorowych bank rokrocznie przeznacza 8 mln zł.
Marki w USA
Według wyliczeń „PB”, Nextbike obsługuje obecnie około 85 proc. wszystkich rowerów nad Wisłą. Spółka czuje się na tyle mocno, że w jej planach jest już też ekspansja zagraniczna oraz w krajach bałtyckich. Pierwszy projekt poza Polską ma zadebiutować jeszcze w 2017 r. Przepustką otwierającą kasy miast za granicą ma być rekomendacja ze stolicy, największego systemu rowerowego w Europie Środkowo-Wschodniej.
— Za granicą rosnąć mają też nasze inne portfelowe spółki. Brand24, wzmocniony know-how od nowego inwestora — założycieli i kluczowych menedżerów LiveChata — postawi m.in. na Stany Zjednoczone — ujawnia Mikołaj Chruszczewski.
Kierowany przez Michała Sadowskiego start-up w zeszłym roku dobił do wyceny w okolicach 30 mln zł. Teraz chce pokazać, że stać go na więcej niż jedynie przeszukiwanie odmętów sieci społecznościowych. Brand24 ma ambicje — na podstawie analizy informacji od internautów chce również służyć markom także jako kanał do komunikacji stricte sprzedażowej.
OKIEM KONKURENTA
Inne modele też są w grze
KRZYSZTOF BERNATOWICZ, prezes Egis Project Polska, właściciela BikeU, operatora systemu rowerów miejskich, m.in. Wavelo w Krakowie
Oto, czy rynek rowerów miejskich w Polsce jest zmonopolizowany, zacementowany, najlepiej pytać władze miast, które mają swoje strategie i pomysły. My w Krakowie udowodniliśmy, że można postawić system, w którym miasto nie wykłada pieniędzy — taki w formie PPP i długoletniej koncesji na zarządzanie. Dla nas rower to element szerszej koncepcji smart city, aktywnie włączamy się więc w procesy budowy systemów car sharingu. Przy współdzieleniu samochodów model koncesji też może być atrakcyjną propozycją dla metropolii w Polsce. Ponadto mamy międzynarodowe doświadczenie w zarządzaniu strefami parkingowymi czy doradztwie w zarządzaniu inteligentnymi miastami i chcemy je wykorzystać na lokalnym rynku.