To, co w Stanach nosiło nazwę „power dressing” i definiowało modę biurową przez całe lata 80., u nas przyjęło się z kilkuletnim opóźnieniem dopiero na początku lat 90., kiedy cała Polska wpatrywała się w serial „Dynastia”. Tapirowane fryzury, mocny makijaż oraz damskie kostiumy z poduszkami wszytymi w ramiona lekko za dużych żakietów. Koniec tamtej epoki modowy Vogue obwieścił 23 lata temu, zaś powrót właśnie anonsuje finansowy Wall Street Journal.




Potwierdzenia tezy nie trzeba daleko szukać. Najnowsze kolekcje proponowane przez ikony światowej mody znów kuszą panie managerki poważnym wyglądem w biurze: marynarką z szerokimi ramionami i zwężanymi na dole spodniami lub wąskimi spódnicami, koniecznie za kolano. Różnicę z latami 80-tymi stanowi jedynie większe umiarkowanie. Szerokie ramiona już nie przypominają strojów futbolistów amerykańskich, a spodnie w kancik są bardziej dopasowane do figury niż te noszone przez Crystal Carrington lub Alexis.
- „Władza” wtedy i „władza” dzisiaj to dwa różne pojęcia. Dziś jest bardziej kobieca – wyjaśniał niedawno Giorgio Armani, nawiązując do angielskiego określenia tamtych marynarek jako „power suite”. Kwintesencja nowego trendu jest bowiem jedna: osią stroju jest szeroka w ramionach marynarka, która ma nasuwać skojarzenia z rycerską zbroją. Inne luksusowe marki, takie jak Barneys czy Saint Laurent dorzucają do tego również połysk, także charakterystyczny dla mody lat 80. i wczesnych 90.
Według Wall Street Journal trend już przyjął się w Stanach Zjednoczonych. Sprzedaż samodzielnych marynarek urosła w USA w ostatnich 12 miesiącach o 27 proc.
W Polsce poduszeczki do ramion kobiecych garsonek też już wszywa do jesiennej kolekcji większość cenionych marek i projektantów, więc można się spodziewać, że zapatrujące się w światowe trendy polskie managerki lada chwila zaczną wśród załogi zadawać szyku w „damskiej zbroi”.
Power dressing lat 80. w jednym z odcinków Dynastii: