Lato się skończyło, a rynki są na rozdrożu

Piotr KuczyńskiPiotr Kuczyński
opublikowano: 2024-09-21 13:07

Lato się skończyło, a wraz z nim mogła się już skończyć duża zmienność panująca na rynku akcji. Mogła, ale czy tak będzie tego nikt nie wie. A zmienność była potężna. Do połowy lipca, zgodnie ze statystycznymi danymi, indeksy rosły, ale potem pojawiły się schody. Raporty „wspaniałej siódemki” i jej okolic nie zachwycały, a indeksy nurkowały. Poza tym inwestorzy doszli do wniosku, że Fed, jak to się często zdarza, po prostu przedobrzył. Za długo walczył z inflacją utrzymując stopy procentowe na bardzo wysokim poziomie, co zbytnio ochłodziło gospodarkę.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Dane makro pokazywały, że co prawda sektor przemysłowy w USA jest bardzo słaby, ale żadnego dramatu w gospodarce nie ma. Indeks ISM dla sektora usług całkiem wyraźnie wzrósł, a w nim rosły też subindeksy nowych zamówień i rynku pracy. Pamiętać trzeba, że około 90. procent firm w USA pracuje właśnie w sektorze usług, który daje blisko 80. procentowy wkład do PKB.

Było słabo, ale szczególnie wyróżniało się to, co wydarzyło się w Japonii 5. sierpnia. Wtedy to indeks Nikkei stracił 12,4. Ta przecena zaraziła też inne rynki akcji. Podstawowym powodem przeceny w Japonii było umocnienie jena. Kurs USD/JPY tego dnia tracił trzy procent (na rynku walutowym to potężna przecena), a w ciągu miesiąca spadł o ponad dwanaście procent. To pogrzebało to proces carry trade, czyli pożyczania w słabiej walucie (jenie) i inwestowanie w innych sektorach (rynek akcji).

Skutki tej japońskiej przeceny widać było na innych rynkach, ale szybko się ona skończyła i indeks S&P 500 wrócił w okolice szczytu wszech czasów. Wypowiedzi Jerome Powella, szefa Fed, podczas kończącego sierpień sympozjum Fed w Jackson Hole, rozpoczęły grę pod dużą (50 pb) obniżkę stóp. Powell tym razem nie bawił się w subtelności i zapowiedział obniżki stóp. Dokładnie brzmiało to tak: “The time has come for policy to adjust". Tyle tylko, że skala obniżki i jej czas pozostawały nieznane.

Rynek wyceniał prawdopodobieństwo obniżki o 50 pb (do poziomu 4,75-5,25%) na blisko 50%, ale ja twierdziłem, że tak się nie stanie. Nie tylko z powodów ekonomicznych, ale i dlatego, żeby Fed nie był oskarżany o pomoc Demokratom przed wyborami. Okazało się, że FOMC poszedł jednak bardzo mocno w kierunku „gołębim” i stopy zostały obniżone o 50 pb.

Ciekawy był wykres kropkowy poglądów ludzi z Fed. Średnio oczekują 4,4% w 2024 roku przy czym połowa oczekuje jednej obniżki, a połowa dwóch. Wszystko będzie teraz zależało od kolejnych danych makro. Indeksy po decyzji spadły, ale już następnego dnia indeks S&P 500 ustanowił nowy rekord. Inwestorzy mieli do wyboru: wiarę we wszechwładny Fed lub obawę o to, że Fed panikuje i wie, że gospodarce USA coś grozi. Tuż po decyzji FOMC mieli mało czasu, przemyśleli i wybrali to pierwsze, a już następnego dnia to drugie. Złe dane z rynku pracy tę tezę obalą. A do następnego posiedzenia będą 2 miesięczne raporty...

W Polsce trzeba wspomnieć o powodzi i o projekcie ustawy budżetowej na 2025 rok. W połowie miesiąca powódź zahamowała odrabianie strat na GPW. Moim zdaniem, jeśli ktoś sprzedawał na GPW akcje z powodu powodzi to robił błąd. Takie wydarzenia (dramatyczne dla dotkniętych nimi ludzi) nigdy na dłużej giełdom nie szkodziły. Nawiasem mówiąc potężną, znaną, wadą wskaźnika jakim jest PKB jest to, że katastrofy tego typu nieco obniżają jego wzrost, ale naprawa i odbudowa zniszczonych obszarów mocno go podnoszą.

Spójrzmy więc na to, co rząd umieścił w ustawie budżetowej. Podniósł prognozę wzrostu PKB z 3,7% prognozowanego w czerwcu do poziomu 3,9% oraz prognozę inflacji (i tu jest duży skok) z 4,1% na 5,0%. Rozumiem powody tych podwyższonych prognoz – im większy wzrost PKB i im wyższa inflacja tym większe przychody można prognozować, a to daje możliwość zwiększania wydatków. To jest bardzo cenne w roku wyborczym. Prognoza inflacji jest według mnie przesadzona, a prognozowany wzrost PKB zbyt duży. Obawiam się, że prognozy dochodów są przeszacowane, więc realny deficyt będzie większy od zakładanego.

Poza tym skutkiem prognozy 5% inflacji było podniesienie płacy minimalnej z planowanego wcześniej poziomu 4.626 złotych na 4.666 złotych. Niby dobrze dla wielu pracujących Polaków, ale konkurencyjność naszej gospodarki spadnie, firmy zaczną przechodzić w szarą strefę i płacić pod stołem. Może się więc okazać, że będzie to coś, co bardziej zaszkodzi niż pomoże społeczeństwu i gospodarce.

Spoza Polski też dochodziły intersujące sygnały. Pojawił się bowiem raport zespołu Mario Draghiego byłego premiera Włoch i byłego szefa Europejskiego Banku Centralnego, w którym zwracał uwagę na to, że Unia Europejska stoi przed "egzystencjalnym wyzwaniem" zwiększenia swojej produktywności. Raport twierdził, że w cyfryzacji i sztucznej inteligencji (AI) Unia stoi daleko za USA i Chinami.

Podobno trzeba znaleźć 800 miliardów euro rocznie po to, żeby zacząć z sukcesem gonić te kraje. Raport stwierdza, że 80% tej kwoty można zdobyć w sektorze prywatnym tylko w tym celu trzeba przeprowadzić zmiany deregulujące przepisy krępujące przedsiębiorców. Raport stwierdza też, że realizowany przez UE plan dekarbonizacji gospodarki jest szansą na rozwój Europy, ale jego nieumiejętna realizacja stwarza ryzyko obniżenia konkurencyjności.

Ja to odczytuję jednoznacznie jako apel do Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej organicznie zapędów do nadmiernego opodatkowania emisji CO2. Na przykład zdecydowanie należałoby wstrzymać wprowadzenie systemu ETS 2, zgodnie z którym już w 2027 roku będziemy płacili za emisję w budownictwie i transporcie. Nadmiernie ostre są też ograniczenia emisji aut, co już obecnie prowadzi do dużych problemów gospodarczych wielu państw.

Ja dodałbym jeszcze jedną obserwację. Gonić USA i Chiny trzeba, ale rozsądnie, czyli nie za szybko. Są dwa powiedzenia amerykańskie, które możemy zastosować: a blessing and a curse (błogosławieństwo i przekleństwo/klątwa) oraz blessing in disguise (błogosławieństwo w przebraniu [nieszczęścia]). Pierwsze można zastosować do USA i Chin. Są liderami cyfryzacji i AI, ale to szybko pobawi tam ludzi pracy, co uderzy w społeczeństwo i zwiększy nierówności dochodowo/majątkowe. Drugie dotyczy UE, gdzie opóźnienie w cyfryzacji zwiększa dystans do USA i Chin, ale zmniejsza napięcia społeczne. Trzeba wybrać.

Nie jestem jednak przekonany, że raport znajdzie odbicie w realnej gospodarce. Widziałem wiele raportów (SOR premiera Morawieckiego, czy Polska 2030 ministra Boniego), które pięknie brzmiały i szybko poszły do kosza. Tutaj też tak będzie. Lewica zablokuje deregulację i zmniejszenie tempa dekarbonizacji, a prawica uwspólnotowienie długów w celu dołożenia się do sektora prywatnego. Raport ciekawy, ale konsekwencje znikome.

I na koniec wracamy na rynki finansowe. Ciekawą grafikę prezentuje firma badawcza CFRA. Otóż w ciągu ostatnich 35 lat po pierwszej obniżce stóp w czterech przypadkach na sześć indeks S&P 500 zyskiwał. Średnia to 4,8% przez rok. Jednak w dwóch przypadkach - po bańce dotcomów w 2001 roku i po pęknięciu bańki na rynku nieruchomości w 2007 roku - indeks tracił. Czy to stawia kropkę nad i? Zdecydowanie nie, bo statystyka ostatnio często się nie potwierdza.

I na koniec to, co najbardziej może wpłynąć na zachowanie globalnych rynków finansowych - w tym GPW i złotego, który nadal jest i będzie silną walutą. Analitycy JP Morgan zrobili ciekawe zestawienie. Otóż zgodnie z nim rynek metali przemysłowych i ropy wskazuje na blisko siedemdziesięcioprocentowe prawdopodobieństwo recesji w USA. Podobnie (nieco mniej) sygnalizuje rynek obligacji skarbowych. Jednak rynek akcji sygnalizuje znikome prawdopodobieństwo recesji (poniżej dziesięciu procent). Podobnie widzi to rynek kredytów komercyjnych. Ktoś się bardzo myli.

Na domiar złego właściwie wszyscy analitycy i zarządzający widzą ten sam scenariusz dla rynku akcji: słabo we wrześniu i październiku, a po wyborach hossa. Ostrzegam, że skoro wszyscy tak mówią to tkwiący we mnie kontrarianin mówi, że tak z pewnością nie będzie. A jak będzie? Tu wracamy do tytułu tekstu – rynki są na rozdrożu. Ja w połowie września odpowiedzi nie znam.

KOMENTARZE (12)

dodaj komentarz
Wczytywanie...
#7
Jarek
2024-10-13 18:32:55
edytuj
usuń

Nawiązując do komentarza Pana Piotra  to  wstrzymanie lub najlepiej  porzucenie  systemu ETS 2 wydaje się obecnie  jedynym rozsądnym krokiem . Jednak porzucenie badań nad rozwojem AI uważa za kontrowersyjne . Z tego powodu że  rozwój tych badań  może się okazać niezwykle korzystny mimo ryzyka . Skumulowany wzrost PKB w USA w latach 2010-23 wyniósł 34%  a w UE w tym samym czasie 21% .  Przegrywamy jako kontynent i to raczej nie jest przesłanka do wycfania się z technologicznego wyścigu . Być  może jest już na to  za późno ale moim zdaniem warto próbować . 

odpowiedz
#6
Jarek
2024-10-10 18:27:36
edytuj
usuń

Wróciłem z USA w koncówce lata .  Nie ma tam  oznak   kryzysu nie mówi się już  o inflacji a  bezrobocie jest nieistotne i nie zajmuje uwagi .   Widać  zrealizowane inwestycje w infrastrukturę i dużo  nowych . Podobnie z budowami   domów i osiedli .

Wzrosły dochody . Pasaż który często odwiedzam a  przy którym w ubiegłym roku było kilka wolnych lokali w tym roku  wypełniony w kafejkami i barami z  niezłym jedzeniem z różnych stron świata . Ceny w sklepach na podstawowe artykuły spożywcze porównywalne już z cenami w Polsce.  Ubrania i  elektronika  jest znacząco tańsza . Kampania wyborcza trwa w nalepsze w mowie,  piśmie, grafice oraz internecie .  

odpowiedz
#6.1
rebid
2024-10-11 22:18:07
edytuj
usuń

Sielankowy obrazek. Gdyby tak udało się go rozciągnąć na całe Stany byłoby ekstra.

Podobnie sielankowo był malowany Bliski Wschód przed 7 października 2023 r.  Ale może to tylko zlośliwość mojej wyobraźni. Oby.

odpowiedz
#6.2
Jarek
2024-10-12 20:42:39
edytuj
usuń

Pomijam extrema  związane z narkotykami i bezdomnością bo w USA  jest to przyczyna i skutek prawie we wszystkich tego typu przypadkach .  Poza tym trzeba pamiętać że nie istnieje tam szeroko rozumiana  pomoc społeczna  jaką znamy u siebie i która nam za ciężkie pieniądze  maskuje tego typu zjawiska . Myślę że  każdy ma jakieś oczekiwania wobec USA i własne jej wyobrażenie .   Europejczyk,  Azjata,  mieszkaniec Hondurasu a  na  końcu sam Amerykanin  . Najczęściej te oczekiwania są ze sobą sprzeczne a wyobrażenia  na wyrost  . Nie wiem czy istnieje złoty środek . Ameryka nie daje nic za darmo a przynamniej się przed tym broni. Nagradza premią wykształconych i młodych . Tylko ich . 

odpowiedz
#5
rebid
2024-10-05 21:16:32
edytuj
usuń

Tak sobie cały czas rozmyślam nad jedną kwestią. Na ile niepewność geopolityczna przekłada się na niepewność gospodarczą. To znaczy zawsze polityka wpływa na rynki ale pytanie, na ile tym razem napięcie geopolityczne przekłada się na napięcie gospodarcze. Na ile pytanie o soft landing jest pochodną pytania kto wygra. Świat dzieli się na dwie połowy. Do 5. listopada i po 5. listopada*). Nie przypominam sobie, aby w przeszłości kwesta przyszłego wyniku wyborów w USA generowała tak dużą nieprzewidywalność i wynikające stąd wyczekiwanie. Jedno jest dla mnie pewne. Jakikolwiek ten wynik nie będzie, po 5. listopada nastąpi trzęsienie ziemi a potem napięcie będzie dalej rosło. Jeżeli wygra Kamala, Trump zrobi wszystko, aby podważyć wynik wyborów (a chętnych do pomocy mu nie zabraknie). "Wszystko" należy rozumieć dosłownie. Jeżeli wygra Trump, rozpocznie się okres takiego specyficznego chaosu w administracji amerykańskiej, chaosu wynikajacego z wyczekiwania lub zgadywania, co nowy "szef" by sobie w danej sytuacji życzył. Po 20. stycznia taką sytuację może paru światowych awaturników próbować wykorzystać.
Więc jak słucham, że dla rynków byłoby lepiej, gdyby wygrał Trump... Dla rynków byłoby najlepiej, gdyby tych wyborów po prostu w kalendarzu nie było.

 

*) Dwie połowy w tym kontekście to nie przejęzyczenie.

odpowiedz
#4
Magnavox
2024-10-03 23:17:49
edytuj
usuń

SSP z fatalnymi wynikami, nie ma juz duzych szans na 3000 wig20.

Quercus Short!

 

[Powtarza Pan te idiotyzmy opozycji. 22 spółki skarbu państwa przyniosły rzeczywiście 200+ mln zł strat, a w zeszłym roku było 11 mld zysku. Jednak przecież sam Orlen w tym roku zapłacił 14 mld zł za nasze tarcze energetyczne. W zeszłym roku miał to rekompensowane. PK]

odpowiedz
#4.1
Magnavox
2024-10-05 16:09:19
edytuj
usuń

Wyjasnienie jest bez znaczenia dla GPW.

W zeszlym mial a w tym roku nie ma i jest strata, a dla inwestorów liczy sie wynik finansowy. Po co kupowac takie spółki? Nie beda drożały znacznie w tym kwartale.

 

[Bez znaczenia jest Pana uwaga. Gdyby nie (sztuczny) koszt Orlenu to te spółki miałyby plus 13,7 mld. A inwestorzy patrzą na pojedyncze spółki, a nie bezsensowny kocioł spółek SP. PK]

odpowiedz
#4.2
Magnavox
2024-10-05 19:22:05
edytuj
usuń

Nie sztuczny, to nie rezerwa, - poniesiony już koszt a rekompensata znacznie mniejsza niz w '23.

Na pojedyncze spółki szczególnie patrzy zagranica kupujaca indeks i klienci funduszy :-)))

 

[Bzdury Pan opowiada. Jak widać nic Pan niw wie o tym jak działają fundusze. Xelion ma w ofercie około 1000 funduszy. My wiemy jak inwestują. Koniec wątku. PK]

odpowiedz
#4.3
Magnavox
2024-10-06 12:31:54
edytuj
usuń

Skoro juz nie moge skomentowac, to moze chociaż pytanie moge zadac i przejdzie: Czy fundusze akcji polskich beda kupowac i podnosic ceny jesli nie bedzie chetnych na te fundusze? Jak sam Pan napisał, sa setki innych funduszy do wyboru...

odpowiedz
#3
jednorożec
2024-09-29 16:12:06
edytuj
usuń

Granatnik w rękach komendanta.

Sprawa wałkowana na wszystkie strony  lecz jedna strona najbardziej oczywista pozostaje ciemna. Jak to możliwe, aby prezent odebrany w dobrej wierze wybuchał w rękach obdarowanego.

Nikt się tym nie interesuje, nikt sie nie dziwi. Przecież to takie normalne?...

odpowiedz
Ikona komentarza
Dodaj odpowiedź