W ostatnich latach Leadenhall Insurance, siostrzana spółka insurtechu Efinity reprezentująca w Polsce światowego giganta - rynek Lloyd’s, rośnie w dwucyfrowym tempie w ubezpieczeniach od utraty dochodu. Szczególnie zainteresowane nimi są osoby osiągające przychody na mocy kontraktów, umów zleceń czy umów o dzieło. Nad Wisłą tego typu polisy cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Sięgają po nie m.in. lekarze, informatycy, a także – co nie jest tak oczywiste – kierowcy czy zatrudnieni na zagranicznych kontraktach marynarze, którzy szukają w związku z tym zabezpieczenia w Polsce. Polisa rekompensuje dochód z podstawowego źródła utrzymania, jeżeli ubezpieczona osoba utraciła go wskutek nieszczęśliwego wypadku lub choroby. Oprócz ubezpieczeń od utraty dochodu Leadenhall w ofercie ma także ubezpieczenia na życie oraz odpowiedzialności cywilnej.
Do zarządu Leadenhalla w ubiegłym roku dołączył Rajmund Rusiecki, który ostatnie 10 lat spędził w Generali, gdzie zarządzał dystrybucją – w tym przez kilka lat jako członek zarządu. Wcześniej pracował w AIG i PZU Życie. Jego zadaniem jest przygotowanie firmy do przyspieszenia rozwoju zarówno w Polsce, jak i za granicą. Pierwsze efekty mają być widoczne już w tym roku.
Nietypowy model
Leadenhall Insurance działa w mało popularnym w Polsce modelu managing general agent. Firma swój bilans ma u reasekuratora - główny dostawca to londyński Lloyd’s, najstarsza instytucja ubezpieczeniowa na świecie, który prowadzi część aktuarialną. Do Leadenhalla należą wszystkie operacje – zbiera składkę, likwiduje roszczenia, prowadzi underwriting, rozwija produkty w konsultacji z reasekuratorem. Istotna jest całkowita integracja firmy z Efinity, spółką będącą dostawcą technologii do ubezpieczeń.
Bez granic
Według Market Data Forecastu rynek ubezpieczeń od utraty dochodu będzie rósł w tempie 3 proc. rocznie i w 2026 r. osiągnie wartość 46,1 mld USD. Najszybszy wzrost zanotują ubezpieczyciele z krajów europejskich. W Polsce ochrona na wypadek utraty dochodu stanowi jeszcze niewielki wycinek rynku - według KNF odpowiadała za nieco ponad 2 proc. sprzedanych na krajowym rynku polis majątkowych, z przypisem składki na poziomie 866 mln zł na koniec III kw. 2022 r.
- Na świecie są obszary, które mają znacznie większy potencjał niż 3 proc. Nasze modele dystrybucyjne są na tyle uniwersalne, że chcemy wchodzić na kolejne rynki – mówi Rajmund Rusiecki, wiceprezes Leadenhall Insurance.

Jeszcze w tym roku firma wybierze dwa kolejne kraje, w których rozpocznie działalność. Rozważa różne możliwości - kupno dystrybutora, wejście w joint-venture i otwarcie własnego oddziału. Wybrany model musi dawać dużą elastyczność działania i zapewniać pośrednikom bezpieczeństwo mentalne.
- W Europie nie jesteśmy ograniczeni do regionu CEE. Nasi reasekuratorzy rekomendują nam pewne rynki, na których warto, żebyśmy się pojawili. Mamy też wiele swoich doświadczeń zarówno ze strony Leadenhalla jak i siostrzanej spółki w grupie Efinity, która operuje w obszarze IT – mówi wiceprezes.
Leadenhall ma biura w Warszawie, Singapurze oraz akredytowanego przez Llloyd’sa brokera w Londynie, który ma dostęp do potężnego rynku. Niedawno uruchomił oddział w Czechach. Natomiast Efinity prężnie działa w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, co również może zaowocować rozwojem operacji ubezpieczeniowych Leadenhalla.
Coraz więksi
W 2022 r. przypis składki Leadenhalla w Polsce wyniósł 45 mln zł. W tym roku ma wzrosnąć do ok. 70 mln zł, a w przyszłym do ok. 100 mln zł. Firma przebudowuje obecnie model dystrybucyjny tak, aby polisę mogła sprzedawać w trzech krokach, wykorzystując technologię, marketing automation i prostą komunikację.
- Zakładamy podwojenie składki w ciągu dwóch lat – z samego biznesu w Polsce. Przygotowujemy się do zwiększonej skali operacji, ponieważ oczekujemy, że w związku z wprowadzeniem zmodyfikowanych produktów wzrośnie liczba klientów, a roszczeń może być nawet cztery razy więcej. Dziś inwestujemy czas i pieniądze w zbudowanie procesów, które będą skalowalne – mówi Rajmund Rusiecki.
Dla spółki kluczowe jest pozyskanie nowych partnerów, bo system, procesy oraz produkty rozwija z myślą o długoterminowej współpracy z agentami.
- Żeby przekroczyć 100 mln zł składki, musimy zwiększyć udziały w dystrybucji. W ciągu dwóch lat powinniśmy mieć 10 tys. agentów, którzy rozumieją ubezpieczenia specjalistyczne i chcą pracować w takim modelu – mówi wiceprezes.
Giełdowe plany
W ostatnich miesiącach szeregi Efinity Insurance Group, która jest właścicielem 60 proc. udziałów Leadenhall Insurance, zasilił Marcin Prusaczyk, który objął stanowisko CFO. Przez następne dwa - cztery lata Leadenhall zamierza wspierać się kapitałem pozyskanym od funduszy, a potem pomyśli o innym źródle finansowania.
- Na dalszy dynamiczny rozwój za granicą chcemy pozyskać finansowanie zewnętrzne. Zainwestowaliśmy już dużo, żeby zbudować mocne fundamenty i się rozwijać. Dzisiaj jeszcze nie chcemy oddawać części firmy, więc myślimy o finansowaniu dłużnym. Projekty, które chcemy sfinansować, zapewnią pieniądze na spłatę zaciągniętych zobowiązań – mówi Marcin Prusaczyk, CFO Efinity Insurance Group.
Według niego, w przyszłości po osiągnięciu odpowiedniej skali operacji, najbardziej prawdopodobny wydaje się wariant wejścia na giełdę.
