Lekcje od tygrysów i przestrogi od maruderów

Gabriel ChrostowskiGabriel Chrostowski
opublikowano: 2025-02-04 20:00

W tym roku pierwszy raz w historii Polska dobije do 60 proc. PKB na mieszkańca w USA i znajdzie się w gronie 20 proc. najbogatszych państw świata. A co dalej? Historia wielu krajów pokazuje, że pokonywanie kolejnych szczebli rozwojowych jest trudne, a z czasem możliwe jest relatywne cofanie się w rozwoju. Jaką ścieżką podąży Polska?

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie są przyczyny sukcesu krajów, które dogoniły USA
  • dlaczego większość krajów nie utrzymuje tempa konwergencji
  • jakie są trzy ważne warunki dalszego rozwoju Polski i gonienia najbogatszych
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Konwergencja dochodowa Polski przebiega modelowo — stabilnie do góry. I nie chodzi tylko o doganianie Europy Zachodniej. Na tle USA, lidera gospodarczego i technologicznego, wzorzec konwergencji jest ten sam. Dlatego w 2025 r. pierwszy raz w historii dobijemy do 60 proc. PKB na mieszkańca w USA według parytetu siły nabywczej, czyli po uwzględnieniu zmienności kursu walutowego i różnic w poziomie cen. Nasuwa się pytanie — co dalej?

Teoretycznie konwergencja dochodowa powinna spowolnić, a domknięcie tego procesu może nigdy nie nastąpić. Im kraj bogatszy, tym mniejsza stopa zwrotu z kapitału oraz słabszy transfer technologii i wiedzy. Czyli im wyższy poziom rozwoju, tym słabszy wzrost. Ale nie jest to jakaś złota zasada konwergencji. W ekonomii nie ma prostych reguł i zależności, każdy kraj rysuje własną ścieżkę rozwoju.

Spójrzmy na wykres, który przedstawia konwergencję Polski od 1990 r. do momentu przekroczenia 60 proc., a następnie przedstawia ścieżki dla gospodarek, które przekroczyły ten próg przed nami. Są kraje, które goniły dalej, są też takie, które zatrzymały się w rozwoju lub weszły w regres. Co łączy jednych i drugich? Rzecz jasna — każdy kraj to inna kultura, inny system wartości, otoczenie instytucjonalne, systemy gospodarcze oraz modele rozwoju. Dlatego nie można skopiować strategii sukcesu 1:1 i nigdy nie da się wyjaśnić w 100 proc., dlaczego jeden kraj stał się bogaty, a drugi nie. Ale może są wzorce łączące kraje? Poza dość oczywistymi kwestiami jak edukacja, innowacyjność, B+R, giełda, stabilność polityczna i makroekonomiczna. Warto zajrzeć głębiej.

Na początek — takie wzorce istnieją, ale ich odtworzenie jest piekielnie trudne i dlatego wielu krajom nie udaje się przekroczyć pewnego poziomu rozwoju. Przejdźmy do tych wzorców.

  1. Po pierwsze, specjalizacja w technologicznych niszach i eksport towarów high-tech, bo to gwarantuje wyższe marże (czyli wyższą wartość dodaną) i odporność na konkurencję kosztową. Oczywiście nie chodzi tylko o eksport towarów, ale też usług. Singapur to finanse, logistyka i biotechnologia. Irlandia to IT, farmacja i fintech. Korea Płd. to zaawansowana elektronika (półprzewodniki), motoryzacja i przemysł stoczniowy. Ma tu miejsce pewnego rodzaju sekwencja — specjalizacja w wybranych niszach, budowanie złożoności i rozszerzenie na powiązane sektory, by cała gospodarka odczuła zmianę. W gospodarkach szybciej konwergujących do USA eksport towarów zaawansowanych technologicznie stanowi 30-60 proc. eksportu towarów ogółem, podczas gdy w grupie państw znajdujących się w relatywnej stagnacji (Hiszpania i Włochy) jest to poniżej 10 proc. W Polsce ten udział stanowi dokładnie 10 proc. i rośnie. W 2007 r. eksportowaliśmy mniej takich dóbr niż Włochy i Hiszpania, dziś więcej i systematycznie gonimy Japonię. A gdzie Polska może szukać nisz technologicznych, a zarazem eksportowych? W branżach, które w ostatnich kilkunastu latach rozwijają się najszybciej na arenie krajowej i międzynarodowej — to IT, logistyka i usługi transportowe. Mamy tu potencjał.
  2. Po drugie, specjalne strefy ekonomiczne (SSE) i zachęty podatkowe sprzyjające napływowi bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ). Przyciąganie kapitału zagranicznego poprzez utworzenie SSE i zachęty podatkowe to bardzo skuteczna strategia poprawy produktywności, importu know-how i technologii. To zjawisko charakteryzuje kraje, które nie utkwiły w stagnacji. Co wyróżnia te państwa? Lepszy system edukacji, instytucje, fizyczna bliskość rynków zbytu? Do pewnego stopnia tak. Ale jest też inny, mniej intuicyjny czynnik. Otóż kraje te mają SSE rozłożone na całym terytorium kraju, a nie tylko w wybranych regionach, natomiast ulgi podatkowe dotyczą każdej strefy. Wówczas cały kraj funkcjonuje jak strefa ekonomiczna, co jest po prostu bardziej efektywne. W Polsce dopiero od 2018 r. inwestorzy mogą skorzystać z ulg podatkowych niezależnie od lokalizacji inwestycji, mimo że SSE istnieją od 1995 r. To ruch w dobrą stronę, przypominający bardziej to, co dzieje się w Singapurze, Irlandii czy Korei niż we Włoszech i Hiszpanii.
  3. Po trzecie, ciekawe jest, że późni konwergenci osiągnęli lepsze wyniki niż kraje, które rozpoczęły doganianie USA wcześniej. Dlaczego? Druga grupa państw budowała swoją pozycję w świecie mniej zglobalizowanym i zaawansowanym cyfrowo, opartym na przemyśle ciężkim, czyli w okresie powojennym, natomiast np. Singapur i Irlandia mogły skorzystać z globalnego boomu technologicznego i outsorcingu usług, co pozwoliło im szybciej przeskoczyć etapy rozwoju — pierwszy model generuje niższą wartość dodaną niż drugi. Widać też, że mniejsze kraje bardziej nastawione na eksport odniosły spektakularną ścieżkę konwergencji, prawdopodobnie dlatego, że to branże eksportowe napędzają produktywność kraju. Polska ma może mniejszy udział eksportu w PKB niż Singapur czy Irlandia, ale większy na tle Korei, Włoch, Japonii, Francji i Finlandii.

Czy można być optymistą? Polska prawdopodobnie nie podąży ścieżką Singapuru czy Irlandii, ale może wyznaczyć własną drogę, taką jak dotychczas — stabilnie i do góry. Nie musi pójść ścieżką Japonii, Włoch czy Hiszpanii. Już dziś pod wieloma względami wypada lepiej od tych gospodarek.