LEKTURY
Rewolucja komórkowa
Rzadko zdarza się, by rewolucję technologiczną można było przewidzieć z dokładnością do kilku miesięcy. Kouji Ohboshi, prezes NTT DoCoMo, operatora największej japońskiej sieci telefonii komórkowej, nie ma jednak wątpliwości: nowa era w telekomunikacji rozpocznie się w marcu 2001 r. Wtedy właśnie jego firma zamierza uruchomić pierwszą na świecie komercyjną sieć szerokopasmowej łączności GSM (WCDMA), początkując trzecią generację telefonii komórkowej.
Określenie pracujących w tym systemie urządzeń GSM mianem „telefon” jest z całą pewnością nieadekwatne. Możliwości nowych „komunikatorów” wydają się oszałamiające. Aparat, zaledwie nieco większy od współczesnego telefonu komórkowego, będzie mógł służyć do przekazywania dźwięku i obrazu. Umożliwi bezpośrednią łączność z centrami informacyjnymi i Internetem, a dzięki wmontowanej mikrokamerze będzie służył także jako wideotelefon. Użycie czasu przyszłego jest uzasadnione w odniesieniu do usługi komercyjnej, która zostanie udostępniona za niespełna rok, ale testy laboratoryjne dowodzące, że bezprzewodowy przekaz informacji cyfrowej z prędkością nawet do 2 MB na sekundę jest możliwy, powiodły się już w 1996 roku.
„Wprost”
Nieufni męczennicy
Polacy mają opinię narzekających pesymistów, lubiących podkreślać swoje przeszłe i aktualne cierpienia i krzywdy; niektórzy analitycy polskiego życia społecznego mówią nawet, iż mamy do czynienia z „kulturą narzekania”. Zewnętrzni obserwatorzy też dostrzegają ten aspekt naszej tożsamości narodowej. Dobitnie świadczy o tym niedawna wypowiedź szefa Komisji Europejskiej Romano Prodiego, skierowana do Polaków w kontekście naszych negocjacji z Unią: „Zaufajcie sobie i nam. Nie jesteście męczennikami”. Nie lekceważmy tej opinii. Prodi wskazał dwa istotne elementy polskiego funkcjonowania: brak zaufania w kontaktach społecznych i podkreślanie martyrologii narodowej.
Badania prowadzone od początku lat dziewięćdziesiątych na reprezentatywnych próbach wykazują, iż większość Polaków ma poczucie krzywdy. W 1992 roku tylko 38 proc. społeczeństwa nie czuło się skrzywdzone. Byli to ludzie młodzi, dobrze wykształceni, o relatywnie umiarkowanych aspiracjach finansowych, zadowoleni z obecnego życia i mający poczucie wpływu na to, co się dzieje w ich rodzinach, miejscu zamieszkania, w kraju. Pozostała większość społeczeństwa — to skrzywdzeni przez przeszłość lub teraźniejszość, ale także (tych było 11 proc.) skrzywdzeni przez wszystkich możliwych „krzywdzicieli”: Niemców, Rosjan, Żydów, starą i nową władzę, system, nowobogackich, prywatyzację, a także i brak prywatyzacji.
„Decydent”