Najnowsze dane zdają się potwierdzać, że gospodarka Wielkiej Brytanii zmierza powoli w stronę stagflacji. Dowodzi tego chociażby odczyt wskaźnika PMI, który w oszacowaniu na styczeń 2025 r. co prawda nieznacznie wzrósł do 50,9 pkt, niemniej tkwi tuż powyżej progu 50 pkt oddzielającego ekspansję od recesji. Spadek aktywności sugeruje, że mamy do czynienia z okresem stagnacji.
Jak podkreślają eksperci, skłania to pracodawców do redukowania zatrudnienia. Zdaniem specjalistów z S&P Global, sytuacja przypomina tę z okresu po kryzysie finansowym po roku 2009, pomijając szczytowy moment pandemii Covid-19. W opinii podkreślono, że presja kosztów dla firm wzrosła najszybciej od maja 2023 r.
Ponure perspektywy
Nad brytyjskimi przedsiębiorstwami wciąż wiszą czarne chmury, a nastroje zostały nadwątlone przez drastyczne podwyżki podatków wprowadzone w pierwszym budżecie Partii Pracy i pogarszające się perspektywy gospodarcze w kraju i za granicą.
Nakładają się na to niepokojące sygnały dotyczące przyszłych oczekiwań, gdyż spadły one do najniższego poziomu od czasu krótkotrwałego urzędowania Liz Truss na stanowisku premiera pod koniec 2022 r. Liczba nowych zleceń spadła najszybciej od ponad roku.
Stagflacja na horyzoncie
Wzrost gospodarczy w Wielkiej Brytanii gwałtownie wyhamował w drugiej połowie 2024 r. Druga po niemieckiej pod względem wielkości gospodarka w Europie odnotowała zerowy wynik w trzecim kwartale minionego roku, a Bank Anglii spodziewa się również płaskiego czwartego kwartału po spadku zaufania przedsiębiorstw i konsumentów.
Presja inflacyjna wzrosła, „wskazując na środowisko stagflacyjne, które stwarza coraz większe dylematy polityczne dla Banku Anglii” – ocenił S&P Global,