Tydzień wcześniej litewska Rada Bezpieczeństwa Narodowego zapowiedziała przeznaczenie od 5 proc. do 6 proc. PKB na wydatki obronne Litwy do 2030 roku.
Decyzja ta stanowi odpowiedź na zobowiązania innych krajów bałtyckich do zwiększenia wydatków na obronność, podjęte po apelu byłego prezydenta USA Donalda Trumpa. Trump wezwał państwa członkowskie NATO do przeznaczania na obronę 5 proc. PKB, czyli ponad dwukrotnie więcej niż obecnie obowiązujący standard wynoszący 2 proc.
W wywiadzie dla Baltic News Service, opublikowanym w środę, prezydent Nausėda wyraził opinię, że rząd powinien szukać alternatywnych źródeł finansowania, takich jak rezerwy walutowe, zamiast podnosić podatki. Litwa dysponuje rezerwami o wartości około 7,2 mld EUR (stan na grudzień 2024 r.), które mogłyby pełnić rolę bufora płynności w sytuacjach kryzysowych, jeśli zostaną przeznaczone na potrzeby obronności.
Nauseda: Ryzyko ataku na Litwę jest realne
Prezydent Nausėda, podkreślając zagrożenie ze strony Rosji, stwierdził, że ryzyko ataku na Litwę w najbliższych latach — a tym samym ataku na całe NATO — jest „absolutnie realne”. „Musimy zdać sobie sprawę, że te pieniądze, jak pokazuje historia, często służą utrzymaniu rządu na uchodźstwie. Nie chciałbym finansować takiego rządu, lecz wykorzystać te środki, aby Litwa nigdy nie znalazła się w sytuacji, w której rząd na uchodźstwie byłby potrzebny. To jest nasze zadanie” — podkreślił w wywiadzie.
Litwa, z gospodarką o wartości 80 mld USD, nie wykorzystuje już swoich rezerw do stabilizowania waluty, odkąd przyjęła euro. Stabilność wspólnej waluty gwarantuje Europejski Bank Centralny. Część rezerw została przekazana do EBC, natomiast pozostałymi środkami nadal zarządza litewski bank centralny, inwestując je zgodnie z krajową polityką finansową.
Obecny rząd, który objął władzę w grudniu, zobowiązał się już do zwiększenia wydatków na obronność z 3,5 proc. do 4 proc. PKB w bieżącym roku. Według prezydenta całkowite nakłady na obronność do końca dekady mogą sięgnąć nawet 13 mld EUR.