Zachowanie prokuratury i narodowego przewoźnika zachęca do przekrętów
"Nieuczciwym agentom mówimy: nie" — to tyle, jeśli idzie o narodowego przewoźnika i podrabiane bilety.
O agencie IATA, który wygrywał przetargi na zakup biletów lotniczych w wielu państwowych instytucjach, bo oferował usługi za 1 grosz i kilkudziesięcioprocentowe upusty, "PB" informował wiosną ubiegłego roku. Ministerstwo Zdrowia zgłosiło sprawę do prokuratury, a dowodem było 16 elektronicznych biletów PLL LOT, w których biuro Polish Travel Quo Vadis (PTQV) zmieniło taryfę lub dopisało taksę. Andrzej Kobielski, dyrektor pionu sprzedaży PLL LOT, w piśmie do Ministerstwa Zdrowia potwierdził, że ingerencja była nieuprawniona. Z wyliczeń przewoźnika wynika, że biuro zarobiło na 16 biletach 13 tys. zł! Jesienią prokuratura umorzyła sprawę, nie dopatrując się w fałszowaniu biletów znamion czynu zabronionego.
Linie umywają ręce...
Co ciekawe, problemu nie widzi także narodowy przewoźnik.
— LOT nie jest pokrzywdzony, więc nie może zgłosić sprawy do prokuratury. Można uznać, że cierpi nasze dobre imię, bo ktoś pomyśli, że bilety są tak drogie. Ale to trudno udowodnić — tłumaczy Jacek Balcer, rzecznik PLL LOT.
Jego zdaniem, to pokrzywdzeni klienci, a nie linia są stroną w tej sprawie.
— Agent nie powinien przerabiać ceny biletu i wykazywać fikcyjnych upustów. Tym, którzy tak będą postępować, wypowiemy umowy. Tak stało się w przypadku biura PTQV — twierdzi Jacek Balcer.
Oznacza to, że kontrowersyjne biuro nie otrzymuje od PLL LOT dodatkowej prowizji, ale nadal może wystawiać bilety narodowego przewoźnika, przy czym otrzymuje za nie symboliczną marżę 0,1 proc. Jako agent IATA współpracuje też z innymi przewoźnikami, z którymi może mieć podpisane umowy o prowizji.
— Jak można nie zajmować stanowiska w sprawie fałszowania biletów, na których jest napisane, że wydała je linia lotnicza? Przecież manipulowanie przy cenach torpeduje politykę handlową przewoźnika, który może ceną walczyć o rynek. Ponadto instytucje mają na bilety lotnicze określone budżety. Jeśli zapłacą drogo, bo agent zawyży ich ceny, kupią mniej biletów, a więc straci przewoźnik — mówi anonimowy przedstawiciel agentów.
...wdrażają procedury
LOT ma sposób, by ukrócić nielegalny proceder.
— W związku z publikacjami prasowymi do naszych biur zaczęli zgłaszać się pasażerowie i kontrahenci z prośbą o zweryfikowanie poprawności wyceny i wystawienia biletu przez agenta. W tym celu w czerwcu wdrożyliśmy procedurę, która umożliwiła sprawdzenie poprawności wystawionych biletów w imieniu i na rzecz PLL LOT — mówi Jacek Balcer.
Prośbę o weryfikację biletu należy przesłać na adres mejlowy [email protected], podając numer biletu. LOT odpowiada w ciągu dwóch tygodni.
— Po wybuchu afery kilka razy w miesiącu kilka instytucji sprawdzało bilety, ale wszystko było OK. Teraz prośby o weryfikację przysyłane są sporadycznie — mówi rzecznik PLL LOT.
Z tej opcji skorzystała m.in. spółka Narodowe Centrum Sportu (NCS), która buduje stadion narodowy.
— Obsługuje nas biuro Polish Travel Quo Vadis, sprawdziliśmy i okazało się, że bilety były wystawione prawidłowo — mówi Daria Kulińska z NCS.
Specjalistów to nie dziwi.
— Oczywiście, że po nagłośnieniu sprawy nieuczciwe biura przycichły. Wystarczyłoby sprawdzić bilety sprzed publikacji albo wydawane dziś, po kilku miesiącach od wybuchu afery — podpowiada jeden z agentów.
Biura upustów
Ministerstwo Zdrowia odwołało się od decyzji prokuratury, sprawa PTQV jest w toku.
— Zażalenie ministerstwa zostało przesłane do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia w celu rozpoznania. Sąd może utrzymać w mocy zaskarżone postanowienie lub uchylić je i przekazać sprawę prokuratorowi. Sąd dotychczas nie rozpoznał zażalenia — mówi Monika Lewandowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Przetargi, które publiczne placówki mają obowiązek ogłaszać, jeśli na zakup biletów przeznaczają więcej niż 14 tys. EUR, nadal wygrywają agenci, którzy pobierają jednogroszową opłatę i oferują upusty. Kilkanaście firm, które tak działają, m.in. Furnel Travel, First Class czy Top Podróże, twierdzą, że przy dobrej kalkulacji i zniżkach udzielanych przez linie lotnicze można uczciwie zarobić.
— Umowa IATA zabrania udzielania rabatów, bo to nie agent, lecz linia jest właścicielem biletu. Ponadto linie lotnicze nie udzielają zniżek — ewentualne dodatkowe prowizje agent otrzymuje od nich po osiągnięciu pewnego poziomu sprzedaży. Ale nie da się ich policzyć w momencie podpisywania umowy, bo jest wiele czynników składających się na prowizję, jak klasy rezerwacyjne, opłata za bilet, anulowane przeloty itd. — twierdzi jednak Jadwiga Grochowska, prezes Zrzeszenia Agentów IATA w Polsce.
Dodatkowe prowizje od linii lotniczych dla agentów to maksymalnie 4 proc., tymczasem przetargi wygrywają biura, które oferują kilkudziesięcioprocentowe upusty od cen biletów.
Przetargi do zmian
— Opinia prokuratury jest kuriozalna. To może być zielone światło dla innych oszustów. Branża zaczyna dryfować w bardzo złym kierunku — ostrzega anonimowy agent IATA.
— Problemem są przetargi, którym podlegają bilety — uważa Jadwiga Grochowska.
Zrzeszenie Agentów IATA ma pomysł, jak oczyścić rynek — zmienić zasady organizacji przetargów na obsługę wyjazdów służbowych. Zrzeszenie wysłało w tej sprawie pismo do Urzędu Zamówień Publicznych wiosną ubiegłego roku. Dotąd nie ma odpowiedzi. "PB" również nie doczekał się opinii urzędu w tej sprawie.