Wczoraj zaplanowano posiedzenie rady nadzorczej PKP Cargo. Jedynym punktem było odwołanie prezesa Łukasza Boronia, który nieco ponad dwa tygodnie temu wprowadził towarowego przewoźnika na giełdę.

— Postanowiłem sam zrezygnować z powodów osobistych. Uznałem, że po udanym debiucie to najlepszy czas, by zrezygnować — mówi Łukasz Boroń.
Obiecuje, że „nie da o sobie zapomnieć”.
— Czas na kilka tygodni wakacji, ale wrócę z przytupem — zapewnia Łukasz Boroń. Nie ujawnia, czy do sektora kolejowego, czy finansowego, w którym zdobywał zawodowe szlify.
Szorstkie relacje
Nieoficjalnie mówi się o tym, że odejście Łukasza Boronia to pokłosie konfliktu z Jakubem Karnowskim, szefem grupy PKP, czyli spółki matki. Sam zainteresowany nie ukrywa, że łączyła ich „szorstka przyjaźń”.
Polem konfliktu była m.in. kwestia stawek za dostęp do torów. Jakub Karnowski zapowiadał, że planowana od grudnia obniżka stawek przełoży się na niższe ceny dla klientów Cargo. Łukasz Boroń twierdził natomiast, że na dużą obniżkę kontrahenci nie mogą liczyć, bo dzięki tańszym torom przewoźnik poprawi rentowność.
To ważne, bo po trzech kwartałach 2013 r. spółka zanotowała ponad 109 mln zł straty operacyjnej, wobec 131,6 mld zł zysku rok temu. „PB” pisał o tym, że wiosną Cargo, chcąc zdobyć duży portfel zleceń, proponowało w przetargach na przewóz węgla dla energetyki ceny niższe o 15-30 proc. niż rok temu. W efekcie już skonsumowało obniżkę stawek za tory, która jeszcze nie nastąpiła.
Łukasz Boroń wysłał też do Urzędu Transportu Kolejowego ostry protest, krytykując PKP Polskie Linie Kolejowe za niekorzystny dla Cargo model obniżki stawek za poszczególne elementy dostępu do infrastruktury kolejowej. Media sugerowały też, że powodem rozstania Łukasza Boronia z PKP Cargo była sprawaCargowag, spółki zależnej giełdowego przewoźnika, w której niedawno także doszło do roszad personalnych. Chodziło o zatrudnienie osoby z wyrokami sądowymi.
Łukasz Boroń zapewnia, że nie ma to związku z jego odejściem.
(Nie)udana prywatyzacja
Sprawa odejścia Łukasza Boronia ważyła się do ostatniej chwili. Na rynku spekulowano, że po dymisji Sławomira Nowaka, dotychczasowego ministra transportu, władzom PKP nie uda się przeforsować roszad w Cargo. Zwłaszcza że nad zarządem PKP także zbierają się czarne chmury. Część inwestorów ma pretensje, że PKP sprzedały akcje Cargo na giełdzie po 68 zł za sztukę, choć inwestorzy byli skłonni zapłacić nawet 74 zł, czyli cenę maksymalną.
Jakub Karnowski zapewnia jednak, że nie ma nic do ukrycia, i deklaruje publikację prywatyzacyjnej „białej księgi”. Do czasu wyłonienia nowego prezesa PKP Cargo zarządzać będzie Adam Purwin, dotychczasowy wiceprezes PKP Cargo.
Odejście prezesa nie zniechęca giełdowych inwestorów, którzy podbijają cenę akcji. Wczoraj na zamknięciu za jeden papier płacono 83,7 zł, o 0,83 proc. więcej niż poprzedniego dnia.