Łukaszenka zapowiada wzrost PKB o 50 proc. w okresie 5-lat

Polska Agencja Prasowa SA
opublikowano: 2005-09-20 17:36

Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka zapowiedział we wtorek radykalny wzrost gospodarczy w swym kraju. Według niego, w nadchodzącej pięciolatce PKB wzrośnie na Białorusi o 50 proc., a średnie zarobki do równowartości 500 dolarów z obecnych 200.

Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka zapowiedział we wtorek radykalny wzrost gospodarczy w swym kraju. Według niego, w nadchodzącej pięciolatce PKB wzrośnie na Białorusi o 50 proc., a średnie zarobki do równowartości 500 dolarów z obecnych 200.

"Nasze szczęście, że w ciągu minionych 10 lat wykorzystaliśmy sytuację i rozwinęliśmy kraj" - oświadczył Łukaszenka, występując w Mińsku na 5. zjeździe Federacji Związków Zawodowych.

W swym przemówieniu prezydent skrytykował też opozycję. Powiedział, że naród nie prosił, aby broniła ona jego praw, gdyż po to został wybrany prezydent. Zapowiedział, że po przyszłorocznych wyborach prezydenckich opozycja przestanie otrzymywać wsparcie finansowe z zagranicy. Zarzucił nielicznym opozycyjnym związkom zawodowym, że zajmują się politykierstwem.

Łukaszenka przyznał, że najtrudniej będzie ożywić białoruską wieś. "Kto przy obecnym kolosalnym wsparciu wsi nie pozwala kołchozom i sowchozom, by same zarabiały?" - zapytał.  

Przestrzegł Białorusinów przed roszczeniowymi nastrojami. "Będzie nam ciężko, jeśli przywódcy związkowi i społeczeństwo nie zrozumieją, że żyjemy w całkiem innych czasach i każdy człowiek musi sam dbać o siebie, a państwo pomoże, jak może" - wskazał.

Jak podkreślił Łukaszenka, na Białorusi jest możliwość zarabiania, ale "tak sobie nikt nikomu nie będzie płacił".

W kończącym się we wtorek dwudniowym zjeździe Federacji Związków Zawodowych uczestniczy ponad pół tysiąca delegatów i gości. Federacja liczy ponad 4 mln członków, czyli większość pracujących Białorusinów.

Cztery lata temu ówczesny szef Federacji, Uładzimir Hanczaryk kandydował na prezydenta Białorusi z ramienia opozycji, stając do rywalizacji z Łukaszenką. Krytykowany przez oficjalnych polityków i państwowe media musiał po wyborach ustąpić z funkcji w związkach. Jego miejsce szybko zajął Leanid Kozik, ówczesny wiceszef administracji prezydenta.