Smartfonowa rewolucja w coraz większym stopniu wpływa na zwyczaje zakupowe, choć opór przed nowym wciąż jest silny, szczególnie wśród starszych konsumentów. PayPay, operator płatności mobilnych, przepytał jesienią ubiegłego roku ponad 17 tys. osób w 22 krajach o to, czy i jak używają telefonu do kupowania.

W Polsce badania na grupie 800 osób przeprowadził Ipsos, który też oszacował wielkość rynku handlu mobilnego i przygotował prognozy obrotów do 2016 r. Wynika z nich, że o ile w 2014 r. za pomocą smartfonów wydaliśmy 2 mld zł, to w tym roku wydatki przekroczą 2,6 mld zł. W przyszłym roku obroty w m-commerce wyniosą już 3,4 mld zł. Dynamika imponującą — 30 proc. średniorocznie.
W e-commerce rynek rośnie trzy razy wolniej, jest jednak prawie dziesięć razy większy. W tym roku handel w internecie będzie wart 23,4 mld zł, a w przyszłym — 25,5 mld zł.
E-commerce i m-commerce są pojęciami dość umownymi,o nieostro zaznaczonych granicach. Różnica polega głównie na tym, czy użytkownik robi zakupy, siedząc przy komputerze, czy sięgając po tablet lub telefon. Jak pokazują badania Paypal/Ipsos, dla części osób nie jest to już tylko kwestia narzędzia do kupowania, ale zupełnie nowego sposobu robienia zakupów. Spośród 26 proc. dorosłych Polaków, którzy w ostatnich miesiącach używali komórki do handlowania, 37 proc. szukało w niej informacji o sklepie, firmie, 27 proc. czytało opinie i recenzje, a 26 proc. porównywało ceny, będąc już w sklepie.
To właśnie „show rooming”, czyli możliwość szybkiej weryfikacji cen w internecie, wyróżnia telefon i daje mu dużą przewagę nad komputerem. W Polsce nie jest ona jeszcze specjalnie doceniana. 32 proc. ankietowanych nie ma potrzeby kupowania „on the go”. 25 proc. uważa telefon za nieprzyjazne urządzenie, a 52 proc. stwierdza, że jest to narzędzie niewygodne do internetowych zakupów. Co ciekawe, aktywni użytkownicy m-handlu — pytani, dlaczego kupują przez telefon — na pierwszym miejscu stawiają… wygodę.
Tak odpowiedziało 45 proc. ankietowanych. 39 proc. ceni sobie szybkość. Być może o stosunku do m-commerce decydują kwestie pokoleniowe — 59 proc. kupujących stanowią osoby w wieku 18-34 lata. Wojciech Bolanowski, doradca prezesa PKO BP, ekspert od rozwiązań mobilnych, uważa, że coraz większa część handlu będzie przechodziła do m-commerce, ale głównie ta związana z zakupami intuicyjnymi, w tym dóbr cyfrowych, niewymagającymi głębszego namysłu czy analizy.
— Rzecz ma się podobnie jak z bankowością mobilną. Przy użyciu telefonu można szybko sprawdzić saldo, zrobić przelew, ale do bardziejskomplikowanej transakcji raczej zasiądziemy przy komputerze — mówi Wojciech Bolanowski. Zaznacza jednak, że kilka lat temu wróżył sprzedawcom ubrań długie czekanie na akceptację rynku m-commerce, tymczasem odzież już jest w tym segmencie.
— Być może to, co dzisiaj wydaje się ograniczeniem dla użytkownika, jak mały ekran czy ergonomia wyszukiwania, niedługo przestanie być barierą, gdy m-commerce sięgnie po młodego, mobilnego konsumenta — stwierdza Wojciech Bolanowski.