Jak podkreśliła przedstawiająca raport przewodnicząca Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego MAK Tatiana Anodina, załoga Tu-154M dostawała informacje o bardzo złych warunkach na lotnisku m.in. od strony białoruskiej, z samego lotniska i od załogi polskiego Jaka, która wcześniej wylądowała na lotnisku w Smoleńsku.
"Mimo to nie podjęła decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe. Ten fakt był
początkiem powstania szczególnej sytuacji lotniczej. Załoga przy podejściu do
lądowania opierała się wyłącznie o swoje narzędzia, podjęła próbę lądowania bez
względu na bardzo złe warunki lotnicze, poniżej minimum potrzebnego do
lądowania" - podkreśliła Anodina.