Maksyk czeka na Trumpa

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2016-11-22 22:00

Inwestorzy i zwykli Meksykanie z niepokojem czekają, aż wyjaśni się, czy Donald Trump zrealizuje zapowiedzi z kampanii wyborczej

Choć w kampanii kontrowersyjny republikanin zapowiadał niekorzystne dla południowego sąsiada posunięcia, to jednak Meksykanie — podobnie jak inwestorzy — jeszcze nie wiedzą, co konkretnie będzie dla nich oznaczała ta prezydentura. Na razie emigrantów do domów nikt nie odsyła, a porozumienie NAFTA utrzymuje moc. Mimo to na gospodarkę Meksyku wpływają już same obawy o przyszłość. Od zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich peso osłabiło się do dolara o 9,8 proc.

W ZAWIESZENIU:
W ZAWIESZENIU:
W powyborczej rozmowie telefonicznej Donald Trump i Enrique Peña Nieto, prezydent Meksyku, zapowiedzieli stworzenie programu współpracy w sferze gospodarki i bezpieczeństwa. Czy zapowiedź uda się zrealizować, pozostaje jednak wielką niewiadomą.
Bloomberg

Powyborcza wyprzedaż peso okazała się wprawdzie słabsza od najczarniejszych przepowiedni, jednak wystarczyła, by zastąpiło funta w roli najsłabiej spisującej się od początku roku głównej waluty świata. Wzrost kosztów importu i rosnąca opłacalność eksportu wywierają presję na wzrost inflacji, a to wraz z tąpnięciem notowań peso skłoniło bank centralny do podniesienia stóp procentowych o 50 pb. Zdaniem ekspertów, kolejne podwyżki nie są wykluczone.

— Oczekujemy jeszcze półprocentowej podwyżki stóp w grudniu, a kolejnych w przyszłym roku — powiedział Edward Glossop, analityk Capital Economics. Jednoczesne przyspieszenie inflacji i podwyżki stóp to jednak gotowa recepta na zduszenie popytu wewnętrznego, jedynego motoru słabiutkiego wzrostu gospodarczego. Według banku centralnego, pośród związanej z niepewnością stagnacji w inwestycjach dynamika PKB sięgnie w 2017 r. 2,2-3,3 proc. Część ekspertów zapowiada jednak recesję, jeśli tylko zapowiedzi Donalda Trumpa dojdą do skutku.

Największym ciosem dla Meksyku byłoby wycofanie się USA z porozumienia NAFTA oraz obłożenie importu z drugiej co do wielkości latynoamerykańskiej gospodarki 35-procentowym cłem. Od momentu utworzeniastrefy wolnego handlu meksykański eksport wzrósł siedmiokrotnie, a obecnie USA i Kanady odbierają aż 80 proc. eksportu. — [Jeżeli NAFTA przestanie istnieć — red.], meksykańska gospodarka spowolni, i to bardzo mocno — powiedział Carlos Capistran, ekonomista banku BoA ML.

To, czy spełnią się zapowiedzi z kampanii, wcale nie jest pewne — USA zależy na tym, by rząd w Ciudad de Mexico kontynuował pogłębioną współpracę w sferze zwalczania handlu narkotykami i zapobiegania nielegalnej emigracji. W razie ostrego spięcia agentom sił specjalnych USA, którzy działali w Meksyku z dużą swobodą, groziłaby deportacja. Ponadto dochodzi zagrożenie dla meksykańskich interesów amerykańskiego biznesu — od amerykańsko-meksykańskiego handlu zależy 6 mln miejsc pracy po północnej stronie Rio Grande, a to dlatego, że eksportowane przez Meksyk towary zawierają w wielu przypadkach wyprodukowane w USA podzespoły.

Jeżeli mimo to czarny sen Meksykanów się spełni, zwycięzców w Meksyku będzie dwóch. Pierwszym już jest Cemex — największy na świecie producent cementu i materiałów budowlanych. Notowanie spółki, która potencjalnie może nieźle zarobić na infrastrukturalnych projektach nowej administracji (potencjalnie nawet na budowie muru granicznego), wzrosły od początku roku na giełdzie w Ciudad de Mexico o około 100 proc. Drugim może być dwukrotny kandydat na prezydenta Meksyku — Andres Lopez Obrador. Jeżeli posunięcia Donalda Trumpa zantagonizują Meksykanów, to radykalnie lewicowy polityk będzie faworytem na najważniejsze stanowisko w państwie w wyborach w 2018 r. © Ⓟ