Przebywający we wtorek w Hongkongu komisarz UE ds. handlu, Peter Mandelson uważa, że Chiny winny same ograniczyć eksport swych tekstyliów. Mandelson podkreślił, iż taki właśnie krok leży w interesie Pekinu, jeśli chce on uniknąć kontrposunięć Unii Europejskiej.
Mandelson ma w Hongkongu przeprowadzić serię nieformalnych rozmów, których celem jest złagodzenie sporu w sprawie zalewu rynków tanimi chińskimi tekstyliami i niedopuszczenie do nałożenia na Chiny sankcji.
Jak pisze BBC News na swym portalu internetowym, Mandelson stara się złagodzić swe wcześniejsze ostre wypowiedzi, akcentując, że Chiny są ważnym partnerem UE. "Nie uważam Chin za zagrożenie, lecz za chętnie witanego, ważnego członka światowej społeczności handlowej" - powiedział. Zaznaczył też, że chciałby uniknąć "formalnych" rokowań z Pekinem.
Ministrowie handlu państw UE poparli w poniedziałek pełne dochodzenie w sprawie rosnącego importu do UE niektórych artykułów tekstylnych z Chin. Zgodnie z warunkami, wynegocjowanymi z Pekinem w 2001 roku, kiedy Chiny były przyjmowane do WTO, kraje członkowskie mogą sięgnąć po "środki ochronne", chroniące przed zalewem chińskich tekstyliów. Warunkiem sięgnięcia po nie jest jednak wykazanie, że europejskie firmy ponoszą z tytułu importu tekstyliów z Chin dotkliwe straty.
Wszyscy ministrowie 25 krajów członkowskich, w tym Polski, poparli rozpoczęcie przez Komisję Europejską 60-dniowego dochodzenia, które ma określić, czy tani import stanowi zagrożenie dla gospodarki UE.
Londyński "Financial Times" we wtorkowym wydaniu odnotowuje sprzeciw Chin w kwestii ewentualnych unijnych sankcji - określonych w Pekinie mianem "dyskryminacyjnych" - a także naciski ze strony Francji, chcącej, by UE zrezygnowała z formalnych procedur i przyspieszyła działania, mające zapewnić jak najszybsze zmniejszenie napływu tanich chińskich tekstyliów. Zdaniem szefa dyplomacji francuskiej, cytowanego przez "Financial Times", wrzesień jest terminem stanowczo zbyt późnym.
"Financial Times" cytuje też wypowiedź przedstawiciela chińskiego Ministerstwa Handlu, Cao Xinyu (czyt. c'hao sin-i): "Europa zarobiła fortunę sprzedając myśliwce i lokomotywy. Dlaczego więc dziś tak nerwowo reagują na niewielki wzrost chińskiego eksportu?".
Statystyki, które zaprezentował w niedzielę Mandelson, pokazują, że opublikowane 9 kwietnia 2005 roku przez Komisję "poziomy alarmujące" zostały przekroczone zdecydowanie, a wzrost importu w zależności od produktu wahał się od 51 proc. do 543 proc.