,,PB” dotarł do projektu ustawy o finansowaniu budowy autostrad. Nowe rozwiązanie nie przekonuje posłów i ekspertów, podobnie jak poprzednie pomysły ministra Pola. Rodzą się obawy, że na kasie rękę położy resort finansów.
Marek Pol, minister infrastruktury, przygotował kolejny już projekt ustawy o finansowaniu budowy autostrad. Po upadku winiet minister obiecywał, że znajdzie sposób na realizację sztandarowego punktu swojego programu. W wywiadzie dla „PB” mówił, że byłby szczęśliwy, gdyby do końca jego kadencji udało się wybudować kilkaset kilometrów tras szybkiego ruchu. Do tego są potrzebne jednak pieniądze liczone w miliardach złotych. Większość wyłoży Unia Europejska. Potrzebny jest jednak własny wkład, którego budżet — jak twierdzą ministrowie — nie jest w stanie sfinansować.
„PB” dotarł do nowego projektu ustawy o finansowaniu budowy autostrad. Wiadomo, że resort infrastruktury chce wprowadzić opłaty paliwowe. Będą nimi obciążeni importerzy i producenci paliw samochodowych. Ale okazuje się, że nie tylko — dotyczy on także sprzedawców gazu płynnego (LPG).
Ciekawe jest jednak to, że w art. 37 ustęp 12 nowej ustawy przewidziano możliwość zwolnienia niektórych podmiotów z tej opłaty. Których? Tego nikt w resorcie nie wie. Nie wiadomo także, dlaczego w projekcie wysokość opłat ustalono na 5 groszy od litra lub kilograma paliwa, skoro sam minister Pol publicznie mówił o 9 groszach.
— Rozważana jest opłata 5-9 groszy za litr paliwa i jeśli zostanie przyjęta, prawdopodobnie będzie wprowadzana dwustopniowo: najpierw 5, a potem 9 groszy — tłumaczy Ryszard Nałęcz, szef biura prasowego ministra.
Marek Pol chce też ożywić, uśpiony od lat, Krajowy Fundusz Autostradowy. W projekcie ma on już nową nazwę — słowo „Autostradowy” zastąpi „Drogowy”. Nie bez powodu — w nowym wcieleniu Krajowy Fundusz Drogowy (KFD) ma bowiem finansować nie tylko budowę autostrad, ale „gromadzić środki na budowę, modernizację i utrzymanie (...) także dróg ekspresowych i innych dróg krajowych”. Czy nadal będzie funkcjonować jako „przylepka” do BGK, czy też stanie się odrębną osobą prawną, tego sam minister Pol jeszcze nie wie. W projekcie ustawy zapisano bowiem oba rozwiązania.
W każdym razie przychodami funduszu mają być przede wszystkim wpływy z opłat paliwowych. Ale nie tylko. Na jego konta trafią również pieniądze z inwestycji w papiery wartościowe Skarbu Państwa lub emitowane przez NBP, przychody ze sprzedaży akcji i udziałów w państwowych spółkach, przekazanych KFD, a także wpływy od koncesjonariuszy i środki uzyskane w ramach pomocy zagranicznej. Projekt przewiduje również możliwość emitowania przez fundusz obligacji. Ponadto na konto KFD będą trafiać opłaty za licencje i zezwolenia transportowe, w tym także zagraniczne. Fundusz będzie mógł składać pieniądze na lokatach, jednak nie więcej niż 15 proc. wolnych środków w jednym banku.
— Nowy projekt mi się nie podoba. Minister wprowadza nowe instrumenty finansowe, a przecież państwo już pobiera od obywateli pieniądze na budowę dróg. Chodzi o środki z akcyzy na paliwa. Za premiera Buzka podatek drogowy został zniesiony po to właśnie, aby podnieść akcyzę i z tych środków budować autostrady — przypomina Robert Gwiazdowski z Centrum Adama Smitha.
— Projekt nie chroni wpływów z opłat paliwowych oraz od koncesjonariuszy przed zakusami wicepremiera Kołodki. De facto bowiem KFD pozostaje funduszem budżetu państwa. I znów pieniądze mogą przepaść — dodaje Bogusław Liberadzki, poseł SLD, były minister transportu.
— Rząd kolejny raz idzie po linii najmniejszego oporu, ściągając pieniądze od użytkowników dróg, a nie szukając oszczędności, np. wynikających z uszczelnienia systemu akcyzy na paliwa. Nowe opłaty spowodują podwyżkę cen paliw. A nie ma pewności, że pieniądze z opłat trafią na budowę autostrad. PSL raczej nie poprze projektu w obecnym brzmieniu — zapowiada Janusz Piechociński, przewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury.