Pod względem przychodów i zatrudnienia Torpolowi daleko do Polimeksu-Mostostalu czy PBG. Pierwszy po zwolnieniu 9,1 tys. osób dopiero szykuje się do nowego otwarcia, a drugi wciąż nosi dopisek „w upadłości układowej”, Torpol działa bez większych wstrząsów i szykuje się do konsumpcji inwestycji kolejowych finansowanych z nowego budżetu unijnego. To właśnie urzekło deweloperski Marvipol, który chce kupić jedną trzecią akcji spółki budującej torowiska.

— Nie ukrywam, że przyglądamy się spółce i branży od dłuższego czasu — zaznacza Mariusz Książek, prezes i główny akcjonariusz Marvipolu. Stara się studzić emocje.
— Ewidentnie startujemy po pakiet mniejszościowy. Na razie nie planujemy kupna większej liczby akcji. Zapisy w wezwaniu zaczną się za kilka dni. Nie wiemy, kto na wezwanie odpowie — podkreśla Mariusz Książek.
Z informacji „PB” wynika, że PKP Polskie Linie Kolejowe (PKP PLK) bacznie obserwują sytuację w spółce realizującej dla nich wielomiliardowe projekty modernizacyjne, takie jak Rail Baltica czy budowa dworca Łódź Fabryczna. Obawiają się, że deweloperski właściciel przestawi ją na nowe tory i mocniej zdywersyfikuje działalność, więc nie będzie już mogła pełnić roli jednego z najważniejszych partnerów w realizacji kolejowych inwestycji infrastrukturalnych.
— Zmiana struktury właścicieli to wewnętrzna sprawa firmy. Jednak jako jeden z największych inwestorów publicznych oceniamy współpracę z firmą Torpol i jego obecnym zarządem jako bardzo dobrą, a dialog prowadzony z kierownictwem tej firmy jest modelowy — chwali Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK.
Zagranica czeka
Obecny zarząd Torpolu pozytywnie ocenia też Marvipol. — Nasz stosunek do zarządu jest pozytywny i będziemy robić wszystko, by z tym zarządem pracować. Nie jest tak, że od razu chcemy zwoływać WZA i zmieniać zarząd — podkreśla Mariusz Książek. Szczególnie podobają się mu zagraniczne plany Torpolu. Spółka stawia już pierwsze kroki w Norwegii. Myśli o Szwecji, Serbii i Chorwacji.
— Z naszego punktu widzenia bardzo istotnym elementem jest zagraniczna dywersyfikacja portfela zamówień. Jak mała lub średnia firma bierze się za dywersyfikację działalności to zazwyczaj niepotrzebnie się rozdrabnia kosztem rentowności. Ale prezes Torpolu wybrał dobry kierunek. Działalność koncentruje w Polsce, chcąc stopniowo zwiększać bezpieczeństwo poprzez geograficzną dywersyfikację zamówień i płatników, nie obniżając skali i rentowności polskiego biznesu — dodaje Mariusz Ksiażek. W tym Marvipol chce wspierać obecny zarząd Torpolu mocniej niż dotychczasowi akcjonariusze.
— Z całym szacunkiem dla instytucji finansowych — dzisiaj są w akcjonariacie, jutro ich nie ma. Prezes Torpolu, mając wsparcie takiego akcjonariusza jak Marvipol, powinien czuć się pewniej i działać agresywniej — mówi Mariusz Książek.
Co zrobi Silesia?
Deklaracje Marvipolu są o tyle istotne, że w sprzyjających okolicznościach jedna trzecia akcji wystarczy do przejęcia kontroli nad Torpolem. Jego akcjonariat jest bowiem specyficzny. Powyżej 5 proc. mają Nationale-Nederlanden OFE (5,07 proc.) i PKO TFI (8,7 proc.) oraz państwowe Towarzystwo Finansowe Silesia (38 proc.). W połowie 2014 r. Silesia kupiła papiery w ofercie publicznej, de facto ratując wtedy Polimex- Mostostal. To on sprzedawał wszystkie akcje i bez Silesii oferta by się nie domknęła.
Teraz Silesia potrzebuje pieniędzy na ratowanie kopalni. Mimo że Marvipol oferuje za papiery spółki mniej, niż wynosi obecny kurs giełdowy, dla Silesii oferta może być atrakcyjna. Kupiła akcje po 8 zł, więc 11,80 zł proponowane przez Marvipol oznacza dla niej niemal 50 proc. zysku w niespełna 1,5 roku. Państwowe projekty rzadko kiedy przynoszą takie dochody. Komentarza Silesii nie udało nam się uzyskać. Dziś do ceny w wezwaniu ma się odnieść zarząd Torpolu.