W opracowywaniu produktów medycznych kluczowa jest cierpliwość, zwłaszcza jeśli liczy się na wysoką cenę sprzedaży praw lub licencji. Notowanej na GPW spółce Medinice, z sektora medtech, wkrótce może się zwrócić inwestycja w dwa produkty do zastosowania w małoinwazyjnych zabiegach ablacji i krioablacji, czyli leczenia arytmii serca dzięki bardzo wysokiej lub niskiej temperaturze. Pierwszym jest CoolCryo, którym Medinice konkuruje z firmami AtriCure i Medtronic.
— Zastosowanie ciekłego azotu w CoolCryo pozwala osiągnąć bardzo niską temperaturę nawet w kilkanaście sekund oraz zmniejszyć koszt operacji. Szacujemy, że zabieg potrwa nawet trzy razy krócej, co przekłada się na bezpieczeństwo pacjenta. Ponadto ciekły azot jest dostępny w każdym szpitalu, a np. argon używany przez firmę Medtronic tylko w kilku w Polsce — twierdzi Sanjeev Choudhary, prezes i główny akcjonariusz (28,03 proc.) Medinice.
Drugie urządzenie, elektroda MiniMax, łączące funkcje diagnostyczną i leczniczą, umożliwia ablację serca bez użycia roentgena, co pozwala na jej wykonywaniee u kobiet w ciąży i dzieci.
— Zwiększy to bezpieczeństwo pacjenta i osób wykonujących zabieg, narażonych nawet na kilkugodzinne promieniowanie, a także poszerzy dostępność ablacji w słabiej wyposażonych salach operacyjnych. Obecnie w Polsce możliwe jest wykonanie około 11 tys. zabiegów rocznie, a wymaga go potencjalnie nawet 400 tys. osób — mówi Sanjeev Choudhary.
Miliony na horyzoncie
W obu projektach Medinice chce zakończyć w połowie roku fazę przedkliniczną i jeszcze w tym roku rozpocząć badania na ludziach. Sanjeev Choudhary twierdzi, że już pomyślne przejście fazy przedklinicznej daje pole do sprzedaży licencji lub IP (własności intelektualnej), dlatego w drugiej połowie roku rozpocznie negocjacje, głównie z koncernami amerykańskimi.
– Profesor Piotr Suwalski [współzałożyciel spółki i drugi pod względem wielkości akcjonariusz z pakietem 8,66 proc. – red.] jest członkiem wielu międzynarodowych organizacji z obszaru kardiochirurgii małoinwazyjnej, dzięki czemu mamy stały kontakt z największymi koncernami. Co prawda na tym etapie nasza pozycja negocjacyjna jest gorsza niż w przypadku produktu gotowego do komercjalizacji, ale rozwiązania są wystarczająco rozwinięte, by zainteresować potencjalnych nabywców. Z obserwacji transakcji na rynku wynika, że przeciętna wartość patentu to 300 mln USD w górę, a nasze produkty w niczym nie ustępują podobnym. Oczywiście często na start otrzymuje się tylko część kwoty, a resztę w kolejnych transzach po osiągnięciu kamieni milowych. Dopuszczamy taki sposób rozliczenia – mówi szef Medinice.

Na GPW tylko jedna firma medyczna zarobiła naprawdę duże pieniądze na sprzedaży udziałów lub praw do swojego produktu — fundusz EQT zapłacił dekadę temu około 900 mln zł za HTL-Strefę, producenta nakłuwaczy. Powodów jest kilka, m.in. brak świadomości, jak działa rynek medyczny i służba zdrowia w poszczególnych krajach. Spotkałem wielu biznesmenów, którzy w kilka lat zdążyli stworzyć produkt i wprowadzić spółkę na giełdę, a nie mieli pojęcia o uwarunkowaniach w krajach, w których chcieli sprzedawać.
Drogi do sukcesu w tej branży są dwie: albo przez wiele lat pracuje się przy dużym ryzyku nad czymś rewolucyjnym, albo usprawnia się urządzenie dostępne na rynku. W obu przypadkach trzeba pamiętać, że za połowę światowego rynku sprzętu medycznego, a w przypadku kardiologii może nawet więcej, odpowiadają USA. Tam w kardiologii dominuje kilka koncernów sprzedających produkty pakietowo w skomplikowanym systemie rabatowym, dlatego odsprzedanie im technologii jest bardziej opłacalne niż próba zbudowania własnej sieci dystrybucji.
Faza badań u ludzi to dobry moment na szukanie inwestora strategicznego. W branży kardiochirurgii małoinwazyjnej, w której liczba koncernów jest ograniczona, dobry jest każdy etap, ponieważ warto wcześnie poznać ich potrzeby i w pewnym stopniu dostosowywać pod nich produkt. Należy też pamiętać, że nie zawsze wygrywa najlepszy lub najtańszy. W USA o wyborze sprzętu decydują lekarze, a ubezpieczyciele prywatni i rządowi za niego płacą, więc pojawiają się różne grupy interesów.
Przypływ gotówki
Spółka prowadzi działalność B+R, więc generuje stosunkowo duże koszty. W ubiegłorocznym prospekcie emisyjnym wskazała, że nawet przez trzy lata będzie bazowała m.in. na dotacjach i emisjach akcji. W ograniczeniu uzależnienia od zewnętrznego finansowania pomoże sprzedaż PacePressa, opaski uciskowej wspomagającej i przyspieszającej leczenie po wszczepieniu np. rozrusznika serca oraz zapewniającej swobodę ruchu. Sanjeev Choudhary twierdzi, że konkurencyjnego rozwiązania nie ma — nacisk na miejsce implantacji wywiera się najczęściej przez worki z piaskiem. Spółka już rok temu zawarła umowę z indyjskim partnerem, ale pandemia opóźniła komercjalizację.
— Spodziewamy się rozpoczęcia sprzedaży najpóźniej w połowie roku. W ciągu pierwszego roku liczymy na sprzedaż 2,5 tys. urządzeń, potem na podwajanie sprzedaży, ponieważ popyt na zabiegi kardiochirurgiczne w tym kraju rośnie bardzo szybko — twierdzi Sanjeev Choudhary.
W ciągu pięciu lat Medinice dostanie 360 tys. USD za prawo sprzedaży opaski na rynku indyjskim oraz 20 proc. tantiem od sprzedaży. Do końca wakacji spodziewa się otrzymania certyfikatu w USA, a w Europie w ciągu 12 miesięcy — ma już zapytania z kilku państw, w tym Turcji. Rozwój wszystkich produktów ma zabezpieczony dzięki 12,2 mln zł pozyskanym z wrześniowej emisji akcji.

Akwizycje i nowe projekty
Firma poszukuje też projektów innych spółek. W styczniu zawarła przedwstępną umowę kupna udziałów (40 proc. w kapitale i 50 proc. w zysku) w spółce związanej z Gdańskim Uniwersytetem Medycznym. Transakcja zakładająca m.in. płatność 2,11 mln zł w gotówce ma zostać sfinalizowana do końca marca.
— Przejmiemy stery nad projektem, więc w praktyce uzyskamy kontrolę. Techniki zamykania uszka lewego przedsionka serca szybko się rozwijają, a prof. Suwalski jako jeden z pierwszych w Europie wykonywał takie zabiegi. Ten produkt dobrze uzupełnia nasze portfolio. Jesteśmy otwarci na kolejne akwizycje, szczególnie w obszarze arytmii i migotania przedsionków, oraz na pomysły praktykujących lekarzy z naszej rady naukowej — komentuje prezes Medinice.
W grudniu spółka otrzymała z NCBR 3,9 mln zł dofinansowania na projekt o wartości 5,4 mln zł — chodzi o urządzenie EP Bioptom opatentowane już w USA.
— To elektroda pozwalająca wykonywać jednocześnie biopsję i diagnostykę serca, co ogranicza liczbę niezbędnych urządzeń, skraca więc czas zabiegu i zwiększa bezpieczeństwo pacjenta. Dzięki dofinansowaniu możemy kontynuować prace, a brakujące 1,5 mln zł chcemy pozyskać z bieżącej sprzedaży PacePressa w Indiach. Jeśli to nie wystarczy, nie wykluczamy emisji akcji — mówi Sanjeev Choudhary.
Zatwierdzony przez NCBR projekt zakłada zakończenie badań i certyfikacji w Europie w drugiej połowie 2022 r. Zdaniem prezesa Medinice to ambitny plan, bo prace nad nim dopiero się zaczęły, a powinny być sfinalizowane do końca 2023 r.
Na początku marca 2020 r. kurs akcji Medinice wynosił około 9 zł, a ostatnio przekracza 28 zł, co daje kapitalizację na poziomie ponad 150 mln zł.