Gdy w styczniu PGE Systemy w ramach przygotowań do przetargu na wdrożenie centralnych systemów CRM i billing ogłosiła tzw. RFI (prośba o informację), zainteresowanie udziałem zadeklarowało dziewięć podmiotów. Od warunków przetargu odwołało się pięciu potencjalnych wykonawców. Choć wydawało się, że zainteresowanie prestiżowym i dużo wartym kontraktem jest duże, gdy przyszło do otwarcia ofert, okazało się, że wpłynęły tylko dwie, w tym jedna blisko dwukrotnie powyżej budżetu.
Zaskakujące otwarcie
154,3 mln zł brutto - oferta tej wartości uczyniła czarnym koniem konsorcjum A2 Customer Care (A2CC) i giełdowego Atende. Jedyny konkurent, konsorcjum Accenture i IT Utill, wycenił prace ponadtrzykrotnie drożej - zaproponował 517,7 mln zł. Oba konsorcja zaproponowały prawdopodobnie oprogramowanie SAP, w jego wdrażania specjalizuje się A2CC i IT Utill.
PGE ustaliła budżet zlecenia na 276 mln zł.
Mała liczba ofert i biegunowo różne ceny to niejedyne niespodzianki w megaprzetargu. Kolejną jest brak wśród oferentów jednego z faworytów - Asseco. Wcześniej rzeszowska firma przejawiała żywe zainteresowanie przetargiem. Dwukrotnie składała odwołania i zadawała liczne pytania. W dodatku dobrze zna zamawiającego, bo utrzymuje aż siedem z kilkunastu systemów funkcjonujących w grupie PGE od czasu konsolidacji. Dwóch potencjalnych rywali uważało, że zapisy dokumentacji przetargowej sprzyjają Asseco, czemu dali wyraz w odwołaniach. Rzeszowska firma tymczasem podnosiła, że warunki uprzywilejowują SAP.
Nieobecność faworyta
Dlaczego mocny kandydat do zwycięstwa ostatecznie nie podjął się realizacji zlecenia?
- To ogromne przedsięwzięcie, które - mimo posiadania największego doświadczenia w kraju, zespołów i gotowego oprogramowania - uznaliśmy za nie do zrealizowania w terminie 36 miesięcy, wyznaczonym przez zamawiającego. Dlatego zarząd podjął decyzję o nieskładaniu oferty – mówi Paweł Piwowar, wiceprezes Asseco.
W ocenie spółki, która ma doświadczenie z wdrożeń w Tauronie, PGNiG czy Enei, ryzyko niewykonania prac w zakresie oczekiwanym przez PGE i naliczenia kar jest olbrzymie.
- Zmaterializowanie się ryzyka, w tym zapisu o wykonawstwie zastępczym, mogłoby zachwiać finansami spółki – ocenia Paweł Piwowar.
Jego zdaniem na wykonanie systemu we wskazanym zakresie potrzeba... siedmiu, ośmiu lat.
Rzeszowska firma, nie złożywszy oferty, pozbawiła się bezpośredniego wpływu na przebieg postępowania. Nie będzie mogła np. zaskarżyć do Krajowej Izby Odwoławczej wyboru najkorzystniejszej oferty. Ponieważ tylko jeden oferent zmieścił się w budżecie, uwzględnienie takiego odwołania skutkowałoby prawdopodobnie unieważnieniem postępowania. Ten sam skutek Asseco chce osiągnąć innym sposobem.
- Złożyliśmy do zarządu PGE wniosek o unieważnienie postępowania – mówi wiceprezes Asseco.

Inna perspektywa
Zupełnie inne spojrzenie na zamówienie PGE ma konsorcjum A2CC i Atende. Nie dość, że złożyło najtańszą ofertę, to jeszcze z ponad 40-procentowym zapasem w stosunku do budżetu zamawiającego. Jeśli propozycja nie zostanie odrzucona z przyczyn formalnych i obroni się w procedurze badania rażąco niskiej ceny, zostanie uznana za najkorzystniejszą.
Konsorcjum nie odpowiedziało na pytania „PB, dotyczące kalkulacji ceny, wyceny ryzyka i doświadczenia w realizacji tak dużych kontraktów. Na zamówieniu PGE spodziewa się zarobić.
„Oczywiście oferta uwzględnia odpowiednie marże dla A2CC i Atende (...). Energetyka to jeden z naszych głównych obszarów działalności, posiadamy w tym zakresie bardzo mocne kompetencje. I proszę mi uwierzyć, rozwijaliśmy je przez wiele lat po to, by dzięki nim zarabiać pieniądze i generować wartość dla naszych akcjonariuszy” – napisał na LinkedInie Dariusz Niedziółka, dyrektor relacji inwestorskich Atende, odpowiadając na pytanie o rentowność kontraktu.
Mała, ale ambitna
Dla konsorcjum A2CC i giełdowego Atende pozyskanie kontraktu na billing w PGE byłoby historycznym wydarzeniem. W stosunku do przychodów Atnede (203,5 mln zł jednostkowe, 260 mln zł skonsolidowane) wartość oferty jest znacząca, a z perspektywy A2CC, które zamknęło ubiegły rok z 4,7 mln zł przychodów, wręcz astronomiczna.
A2CC to spółka zależna Atende, w której giełdowa firma ma 60 proc. udziałów. Specjalizuje się we wdrażaniu specjalistycznych rozwiązań w zakresie obsługi klienta i systemów klasy ERP. To przede wszystkim na niej w ramach konsorcjum będzie spoczywał ciężar wdrożenia systemów w PGE, w którym będzie ją wspierał główny partner – SAP.
Choć spółka jest relatywnie mała, ma już doświadczenie w systemach billingowych. Na początku listopada informowała o produkcyjnym uruchomieniu billingu dla Polskiej Spółki Gazownictwa (PSG), opartego na rozwiązaniach SAP. Pod koniec trzeciego kwartału, jako jeden z trzech wykonawców, podpisała umowę ramową z PSG. Jej budżet to blisko 24 mln zł brutto.
A2CC i Atende nie boją się konkurować z największymi. We wrześniu dostały się na krótką listę firm walczących o kontrakt na Centralny System Informacji Rynku Energii, którego stworzeniem zajmują się Polskie Sieci Elektroenergetyczne. W szranki stanęły też m.in. Accenture, DXC i Asseco, a także Fujitsu i Comarch, które nie dostały się na krótką listę.
Przykłady wielu kontraktów IT w sektorze publicznym pokazują, że na ostateczny sukces wpływa bardzo wiele czynników, a potknięcia mogą zachwiać finansami spółek. Boleśnie przekonał się o tym Qumak. Największe pozyskane kontrakty — e-Dolnosląskie i ISOK — doprowadziły firmę do upadku. Na krawędzi bankructwa znalazło się też Infovide-Matrix, wdrażające billing w Enerdze i Enei. Historycznie największy kontrakt Sygnity, e-podatki, przysporzył spółce poważnych problemów i zakończył się fiaskiem. Bywało też odwrotnie. W 2010 r. Asseco wycofało się z przetargu na system opłat drogowych z uwagi na ryzyko projektowe, na moment otwarcia ofert niewycenialne. Zwycięski Kapsch faktycznie zapłacił karę za poślizg we wdrożeniu, ostatecznie jednak solidnie zarobił. Według danych rządowych od 2011 r. na utrzymanie systemu wydano 3,1 mld zł, a budowa kosztowała 1,7 mld zł.