Menedżerowie powinni umieć opanować stres

Agnieszka Ostojska
opublikowano: 2002-05-10 00:00

Nadmiar obowiązków, zawrotne tempo życia, zbyt duża odpowiedzialność — na całym świecie to wszystko wywołuje u menedżerów stres. Jest on przyczyną wrzodów żołądka, zawałów, nerwicy. Według psychologów, to wynik braku umiejętności zachowania odpowiedniego dystansu do problemów.

— Nie potrafimy zdystansować się do tego, co dzieje się wokół nas. Złościmy się na korki w mieście, wysokie podatki, ślamazarne procedury w urzędzie. Tymczasem problem tkwi w nas samych. Spirala stresu jest nakręcana wewnątrz każdego człowieka. Stawiamy się w centrum, a wokół widzimy złośliwe siły robiące wszystko, aby nam się coś nie udało — wyjaśnia Mike George, trener i konsultant kadry kierowniczej, pracujący dla takich firm jak Mitsubishi, Siemens, Allianz czy sieci hoteli Hilton.

Według specjalistów, istnieją dwa rodzaje stresu. Jeden jest zjawiskiem pozytywnym, związanym z większą ilością adrenaliny w organizmie, dobrze oddziałującym na zaangażowanie pracownika w sprawy firmy. Jednak ten rodzaj stresu łatwo zmienia się w drugą, negatywną jego postać.

— Stan lekkiego podenerwowania towarzyszy większości wykonywanych czynności zawodowych. Stymuluje, sprawia, że praca jest wydajniejsza. Jednak tego typu stres może przeistoczyć się w chroniczne zmęczenie. Wówczas pojawiają się symptomy przewlekłego stresu, które niekorzystnie wpływają na naszą kondycję fizyczną i psychiczną. W efekcie przyczynia się to do spadku efektywności i braku kreatywności. Daje to efekt „wypalenia się” pracownika — twierdzi Grzegorz Filipowicz, dyrektor do spraw merytorycznych w ProFirmie.

W różnych częściach świata stres ma inne źródła.

— W USA menedżerowie stresują się, bo życie przybiera zawrotne tempo, trzeba podejmować nagłe decyzje, brakuje wolnego czasu. W Polsce biznesmeni denerwują się spowolnieniem gospodarczym, bezrobociem, podatkami — przekonuje Mike George.

Według Grzegorza Filipowicza, źródła stresu menedżerów zmieniają się tak, jak zmienia się sytuacja gospodarcza kraju.

— Jeszcze dwa, trzy lata temu, głównym czynnikiem stresogennym w polskich firmach były konflikty z przełożonym. Teraz wydaje się to błahe i nieważne. Wszyscy boją się o własne miejsce pracy — przyznaje Grzegorz Filipowicz.

Problemy zwykle skupiają się wokół pracy. Na Zachodzie firmy doceniły już zalety organizowania odstresowujących spotkań dla pracowników. W Polsce, zwłaszcza w okresie gorszej koniunktury, kiedy redukuje się koszty, tego typu działalność ma charakter sporadyczny.

— Trudna sytuacja gospodarcza nie pozwala przedsiębiorstwom na pomoc pracownikom w radzeniu sobie ze stresem — dodaje Grzegorz Filipowicz.

Według niego, najbardziej zestresowaną branżą jest sektor IT, a działem najbardziej potrzebującym pomocy w radzeniu sobie z emocjami w prawie każdym przedsiębiorstwie jest dział handlowy i dział obsługi klienta. Pracownikom stresów przysparzają również wszelkiego rodzaju fuzje i przejęcia.