Gdy niedawno ministerstwa rozwoju oraz finansów opublikowały długo wyczekiwany projekt ustawy o fundacjach rodzinnych, pierwsze oceny i komentarze były pozytywne. Chwalono sam fakt stworzenia projektu, brak opodatkowania wniesienia majątku firmy do fundacji, brak podatku od spadków i darowizn dla najbliższej rodziny. Gdy prawnicy dokładnie przeanalizowali jego szczegóły, okazuje się, że tak różowo już niestety nie jest.

A miało być tak pięknie
Prace nad ostatecznym kształtem projektu ustawy o fundacjach rodzinnych trwały kilka lat. Środowisko firm rodzinnych, których liczbę obecnie szacuje się na ok. 830 tys., z nadzieją oczekiwało na ich finał. Chodzi o to, aby przepisy zachęciły je do tworzenia fundacji, chroniących dla przyszłych pokoleń majątek rodzinny przed podziałem i rozsprzedaniem oraz pozwalających na jego akumulację i pomnażanie, zgodnie z wolą fundatora (właściciela firmy - nestora rodu). W czasie prac nad projektem przedstawiciele środowiska podkreślali, że kluczem do sukcesu będą rozwiązania neutralne podatkowo. Obawiano się czy fiskus nie wykorzysta okazji do dodatkowego obciążenia majątków fundacji i świadczeń dla beneficjentów (członkowie rodziny, osoby spoza rodziny, organizacje pożytku publicznego).
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że pierwotny, przyjazny podatkowo projekt resortu rozwoju został istotnie zmieniony przez resort finansów w kierunku dokręcenia fiskalnej śruby. Eksperci uważają, że w obecnym kształcie może zniechęcić do zakładania fundacji rodzinnych.
Paweł Tomczykowski, partner zarządzający kancelarią Ożóg Tomczykowski, podkreśla, że głównym aktywem fundacji będą akcje lub udziały w spółkach, które wniosą fundatorzy. Fundacje będą quasi holdingami rodzinnymi: na dole spółka córka prowadząca działalność gospodarczą, a wyżej spółka matka pełniąca rolę stratega i nadzorcy.
- W rozwiązaniu zaproponowanym przez Ministerstwo Finansów dostrzegamy radykalne przyśpieszenie podwójnego opodatkowania dochodów z majątku rodzinnego. Fundacja rodzinna pozbawiona ma być prawa do tzw. zwolnienia dywidendowego, z którego korzystają spółki kapitałowe w relacji spółka matka - spółka córka, jeśli matka posiada co najmniej 10 proc. udziałów lub akcji w córce przez przynajmniej dwa lata. Do podwójnego opodatkowania rodzinnego biznesu dojdzie zanim pieniądze trafią do beneficjentów – już na etapie dystrybucji do fundacji – mówi Paweł Tomczykowski.
Dyskryminacja konkubentów
Paweł Tomczykowski dodaje, że przepisy dyskryminują beneficjentów nie spokrewnionych z fundatorami, a np. żyjącymi z nimi w nieformalnych związkach (konkubinacie).
- W takich sytuacjach de facto będzie występowało potrójne opodatkowanie rodzinnego dochodu. Najpierw spółka rodzinna zapłaci 19 proc. CIT, potem fundacja 19 proc. CIT od otrzymanej dywidendy a na koniec beneficjent 19 proc. podatku od spadków i darowizn. Efektywna stawka opodatkowania wyniesie niemal 50 proc. - wyjaśnia Paweł Tomczykowski.
Tę kumulację fiskalizmu potwierdza Tomasz Budziak, wiceprezes Stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych.
- Dojdzie do dyskryminacyjnego opodatkowania. Przedsiębiorcy, którzy wniosą majątek firmy rodzinnej do fundacji, z liniowej 19-procentowej stawki PIT wpadną do podwójnego opodatkowania CIT – najpierw 19 proc. od dochodów z działalności gospodarczej, a drugi raz 19 proc. od dochodów kapitałowych. Ponadto fundacja nie będzie mogła korzystać z 9-procentowego CIT dla małych podatników. Zamiast więc obecnej stawki 19-procentowego PIT efektywny podatek dla beneficjentów wynosiłby 34,4 proc., a w przypadku dalekiego krewnego lub osoby niespokrewnionej byłby wysokości 46,9 proc. - twierdzi Tomasz Budziak.
Ostrzega, że jeśli rząd nie zmieni projektu, to obciążenia fiskalne i regulacyjne zniechęcą do tworzenia fundacji rodzinnych w Polsce.
Paweł Tomczykowski jako wzór wskazuje rozwiązania na Zachodzie.
- W Holandii jeżeli fundacja nie prowadzi działalności gospodarczej, to w ogóle nie podlega opodatkowaniu (red.: polski projekt zakazuje fundacjom prowadzenia działalności gospodarczej). W krajach takich jak Austria, Liechtenstein czy Malta fundacje są bardziej preferencyjnie traktowane niż planuje polski fiskus. Przykre, że powołując się na zachodnie rozwiązania i anonsując chęć stworzenia dogodnych warunków podatkowych dla fundacji rodzinnych, Ministerstwo Finansów chce zmaksymalizować korzyści fiskalne – dodaje Paweł Tomczykowski.
Na niejasność regulacji projektu i inne zagrożenia wskazuje Łukasz Michnik, partner w zespole podatkowym EY Polska.
- Z jednej strony projekt ustawy wprost zakazuje fundacji prowadzenia działalności gospodarczej, a z drugiej strony mówi o prowadzeniu ewidencji przychodów z rzeczy, praw majątkowych, środków pieniężnych, a także kosztach ich uzyskania. Pojawia się pytanie, jakie aktywa mogą być wniesione do fundacji, oraz w którym miejscu kończy się dochód pasywny z nich, a w którym zaczyna się zakazana działalność gospodarcza? Dla przykładu, czy przedmiotem wkładu mogą być np. udziały w spółce generującej dochody z najmu komercyjnego, czy też może nim być sam przedmiot najmu czyli np. biurowiec czy centrum handlowe? Pytań do tego projektu jest wiele – mówi Łukasz Michnik.