MFW opublikował w środę półroczny ciekawy raport World Economic Outlook. Każda osoba zainteresowana światową gospodarką powinna go regularnie czytać – nie po to, by czerpać wiedzę jak z Biblii, bo fundusz myli się nie rzadziej niż inne ośrodki analityczne, ale ze względu na zakres zagadnień i interesujące prezentacje danych.
W najnowszym raporcie MFW dużo miejsca poświęca długookresowym perspektywom światowej gospodarki i malejącemu wzrostowi gospodarczemu. Jeszcze 10 lat temu długookresowy potencjał wzrostowy świata był szacowany na 4 proc., dziś już tylko na 3 proc. Ktoś powie, że to tylko 1 pkt proc., ale w praktyce oznacza to, że duża część krajów w ogóle nie będzie redukować luki rozwojowej dzielącej ich od najbardziej zaawansowanych gospodarek.
Za redukcję potencjału częściowo odpowiedzialne są zmiany demograficzne oraz niższe inwestycje firm po kryzysie finansowym, czyli wolniejsza akumulacja tzw. czynników produkcji. Ich wkład w ten spadek nie jest jednak dominujący. Znacznie ważniejsze jest obniżenie dynamiki wydajności wykorzystania czynników produkcji, czyli efektywności, z jaką firmy używają zasobów kapitału i pracy. MFW twierdzi, że w skali świata doszło do znacznego obniżenia efektywności, z jaką dynamiczne firmy pozyskują zasoby. Na wielu rynkach i w wielu branżach doszło do zwiększenia zróżnicowania między firmami pod względem dynamizmu wydajności, co oznacza, że słabsze firmy długo utrzymują się na rynku, a silniejsze nie potrafią wystarczająco szybko przejmować udziałów rynkowych. Tak może się dziać z wielu powodów, m.in. ochrony niektórych przedsiębiorstw przez rządy, słabości rynków finansowych itd. Co intrygujące, zdaniem MFW ten problem nie dotyczy Stanów Zjednoczonych, co idzie trochę wbrew wielu publikacjom naukowym, które sugerują, że nawet USA mają problem z nadmierną monopolizacją, regulacjami, niskim dynamizmem biznesowym.
Jak można temu zaradzić? Fundusz przedstawia dość standardowe menu consultingowe prezentowane przez ekspertów w takich sytuacjach: mniej regulacji, większa otwartość na handel międzynarodowy, pogłębienie rynków finansowych. Ten zestaw idei nie zmienia się właściwie od lat. Patrząc na trendy polityczne, wpływ tych rekomendacji jest coraz mniejszy.
Jest jednak jeden nowy element: AI. Wedle szacunków MFW ta technologia – czy grupa technologii – może podnieść światowy wzrost gospodarczy od 0,1 do 0,8 pkt proc. Jest to ogromny wpływ jak na jedną technologię, której efekty na poziomie makroekonomicznym nie są jeszcze widoczne. To, czy ten wpływ będzie bliższy dolnym, czy górnym widełkom, ma zależeć od tego, czy technologia AI będzie bardziej zastępowała pracę, czy ją wspierała. Najlepszy byłby oczywiście ten drugi scenariusz, bowiem pracy będzie wtedy tyle samo, ale stanie się bardziej wydajna i dzięki temu ogólne dochody będą wyższe.
Poświęciłem wiele publikacji wpływowi AI na gospodarkę, więc cieszę się, że pojawiają się nowe szacunki dotyczące jej znaczenia. Mam tylko obawę, czy opieranie na czymś tak jeszcze niesprawdzonym rekomendacji politycznych, nie jest chwytaniem się brzytwy. Brakuje nam optymizmu i porywających idei, więc bierzemy to, co akurat sektor technologiczny ma pod ręką.
Żeby jednak zakończyć optymistycznie: Polska wyróżnia się na plus w prognozach MFW. Szacunek potencjalnego tempa rozwoju Polski nie zmienia się od lat. Damy radę z lub bez AI.