Zmiana prezesa w ING Banku Śląskim

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2024-09-03 16:26

Wiadomo już, kto zastąpi Brunona Bartkiewicza na stanowisku prezesa. Michał Bolesławski stery obejmie jednak dopiero w przyszłym roku.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

11 kwietnia tego roku WZA ING Banku Śląskiego ogłosiło konkurs na stanowisko prezesa, informując równocześnie, że Brunon Bartkiewicz, obecny szef, będzie sprawował funkcję do 2025 r. Kwestia sukcesji nie budziła specjalnych emocji na rynku, ponieważ powszechnie zakładano, że następca zostanie wskazany spośród menedżerów grupy. Od razu pojawiły się spekulacje, kto zostanie sukcesorem Brunona Bartkiewicza. Za faworyta uchodził Michał Bolesławski, wychowanek banku, wieloletni szef pionu korporacyjnego. W styczniu 2021 r. wyjechał do centrali grupy i został szefem bankowości biznesowej w Holandii, Belgii i Luksemburgu. Dwa lata później awansował na stanowisko global head bankowości dla firm. Objął też stanowisko w zarządzie ING Belgium.

Rynkowe spekulacje okazały się trafione. ING Bank Śląski podał w komunikacie, że Michał Bolesławski przejmie stery banku w 2025 r. po walnym zgromadzeniu kwitującym wynik 2024 r.

Koniec pewnej epoki

Zmiana warty w ING Banku Śląskim jest czymś więcej niż zmianą szefa. To koniec pewnej epoki, której początki sięgają powstania gospodarki rynkowej w Polsce. Brunon Bartkiewicz należy do pokolenia, które budowało sektor bankowy od podstaw. Bank Śląski, w którym podjął pracę w kwietniu 1991 r., był jeszcze wtedy przedsiębiorstwem państwowym i dopiero w październiku tego roku został przekształcony w spółkę akcyjną.

Brunon Bartkiewicz zrobił w banku szybką karierę — trzy lata po studiach na SGPiS (dzisiaj SGH) został wiceprezesem Penetratora, w Banku Śląskim od razu został dyrektorem, rok później wszedł do zarządu, a w 1995 r. był już prezesem. Dwa razy odchodził ze stanowiska: w 2000 r. przeszedł do centrali w Amsterdamie, gdzie został szefem ING Direct, internetowego banku powstałego w grupie. Wrócił cztery lata później. W 2010 r. znów znalazł się w Holandii, tym razem jako chief innovation officer. W 2016 r. ponownie został prezesem ING Banku Śląskiego.

Brunon Bartkiewicz jest jednym z najbardziej znanych i szanowanych bankowców w Polsce, znanym z wyważonych opinii, którym równocześnie nie brakowało wyrazistości. Choć ING Bank Śląski kojarzony jest z nowoczesną bankowością, to dotychczasowy szef jest bankowcem na wskroś konserwatywnym. W czasach gorączki kredytów walutowych do ostatniego momentu bronił się przed wyjściem z ofertą frankową — zrobił to w momencie, kiedy sprzedaż niemal zupełnie odpłynęła do konkurencji.

ING nie brał udziału w wojnach depozytowych, które wybuchły po kryzysie 2008 r. Mógł sobie na to pozwolić, bo od lat miał w ofercie jedyne przez długi czas konto oszczędnościowe dla klientów indywidualnych. Dzięki temu zebrał solidną bazę depozytową i jako jeden z nielicznych mógł kredytować, systematycznie powiększając udziały w rynku bankowości korporacyjnej i firmowej. ING stał z boku, kiedy konkurenci mocno zaangażowali się w transakcje fuzji i przejęć. Jest jedynym obok mBanku bankiem na rynku, który od początku rośnie w sposób organiczny.

Kontynuacja z perspektywą

Michał Bolesławski zaczynał karierę również w ING Banku Śląskim. Zaczął pracę w holenderskiej grupie 24 lata temu — we wrześniu 2000 r. Od początku zajmował się bankowością korporacyjną. W 2008 r. wszedł do zarządu. Pod jego kierownictwem kojarzony wcześniej głównie z bankowością detaliczną bank z czasem przekształcił się w silnego gracza w segmencie korporacyjnym.

Co zrobi po przejęciu sterów banku?

— Chciałbym kontynuować strategię wzrostu udziałów w rynku, efektywności, sposobu obsługi klientów, wypracowaną przez Brunona Bartkiewicza i wiele zarządów, które pracowały w banku, ale będę patrzył na biznes i rynek z perspektywy lat pracy za granicą i zdobytych doświadczeń — mówi Michał Bolesławski.

Doceniona jakość
Michał Konarski
analityk BM mBanku

ING Bank Śląski jest czwartym co do wielkości bankiem na rynku i niewiele dzieli go od numeru trzy. Jakość zarządu banku jest doceniana, co widać po wycenie. Nie budził kontrowersji, nie wchodził w produkty obarczone ryzykiem prawnym. Niższa dywidenda płacona przez bank była uzasadniona modelem biznesowym opartym na wzroście organicznym. Bank robił to w sposób przemyślany i skuteczny. Wzrost organiczny pozwala dokonywać selekcji pożądanych aktywów, a w ramach akwizycji trzeba przejmować aktywa z całym dobrem inwentarza.

Od nowego prezesa można oczekiwać kontynuacji skutecznej polityki równoważenia wzrostu i dywidendy. Wyzwaniem będzie nie tylko wzrost aktywów, ale też obrona pozycji rynkowej w świetle planowanych akwizycji na polskim rynku przez Erste, który celuje właśnie w miejsce zajmowane obecnie przez ING czy Santandera.