Miliarder wykłada miliony na spółkę, która z pomocą pary wodnej rozprawia się ze stertami miejskich śmieci
Susz zielonej herbaty — do tego porównywany jest efekt pracy
Rotosterila, systemu maszyn przetwarzających odpady, zaprojektowanych
przez inżynierów z Bioelektra Group. A ten zadziwia specjalistów z
całego świata. Rozpalił też wyobraźnię Michała Sołowowa na tyle, że
miliarder zainwestował w spółkę dziesiątki milionów złotych. Warszawska
firma, mając wsparcie jednego z najbogatszych Polaków, celuje wysoko.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
Miliarder wykłada miliony na spółkę, która z pomocą pary wodnej rozprawia się ze stertami miejskich śmieci
Susz zielonej herbaty — do tego porównywany jest efekt pracy
Rotosterila, systemu maszyn przetwarzających odpady, zaprojektowanych
przez inżynierów z Bioelektra Group. A ten zadziwia specjalistów z
całego świata. Rozpalił też wyobraźnię Michała Sołowowa na tyle, że
miliarder zainwestował w spółkę dziesiątki milionów złotych. Warszawska
firma, mając wsparcie jednego z najbogatszych Polaków, celuje wysoko.
NA START:
Michał Sołowow starannie dobiera cele inwestycyjne. O tym najnowszym mówi jako o „być może najciekawszym wyścigu życia”, w którym — wraz z Jarosławem Drozdem, prezesem Bioelektra Group — zamierza walczyć o główną wygraną.
Marek Wiśniewski
— Nie widzimy horyzontu, który nas ogranicza. To jest polska myśl,
polskie maszyny, polski kapitał, które mają pracować na całym świecie.
Bo śmieci są wszędzie — zaznacza Jarosław Drozd, prezes i udziałowiec
Bioelektry.
Pod koniec zeszłego roku Bioelektra zapowiedziała międzynarodową
ofensywę w mariażu z zagranicznym funduszem inwestycyjnym. Plany
podtrzymała, zmienił się partner.
Wyścig życia
Według informacji „PB”, Michał Sołowow poprzez spółkę Ustra objął około
45 proc. akcji Bioelektry i zobowiązał się do wielomilionowych
inwestycji. Dość powiedzieć, że to m.in. pod wpływem negocjacji z
miliarderem Bioelektra zerwała rozmowy z jednym z europejskich funduszy
inwestycyjnych, kuszących ją zastrzykiem 100 mln EUR za 49 proc. akcji.
— Zanieczyszczenie środowiska naturalnego, rosnąca ilość odpadów, emisja
gazów cieplarnianych stanowią aktualny problem współczesnego świata i
trwa swoista walka z czasem, by zdążyć uchronić to, co najcenniejsze.
Dla mnie to może być najciekawszy wyścig życia. Jestem przekonany, że
technologia Rotosteril jest właściwą odpowiedzią na te wyzwania, a
jednocześnie niekończącą się perspektywą biznesową. Wierzę w jej
światowy potencjał rozwoju, dlatego zamierzam aktywnie włączyć się w
kreowanie i realizację strategii spółki — podkreśla Michał Sołowow.
— W przypadku tej inwestycji Michała Sołowowa to nie jest jedynie
chłodna kalkulacja finansowa. To też szczera fascynacja samą technologią
i jej skalowalnością — ocenia Jarosław Drozd.
Klawe patenty
O Bioelektrze zrobiło się głośno w zeszłym roku, gdy spółka
potwierdziła, że po niemal 10 latach badań i rozwoju jej
technologia sortowania i przetwarzania odpadów komunalnych jest w pełni
gotowa na komercyjne wdrożenia. Spółka w 2012 r. otworzyła własny zakład
przetwarzania odpadów na Warmii, gdzie trafiają m.in. śmieci z Warszawy.
Szczegóły techniczne związane z Rotosterilem okryte są tajemnicą. Spółka
nie oferuje jak dotychczas swoich urządzeń dla zewnętrznych dostawców.
— Nie zgłosiliśmy też na razie żadnych wniosków patentowych, nie chcemy
przesadnie odkrywać własnych rozwiązań — zaznacza szef Bioelektry. Co
wiadomo? Na pewno to, że Rotosteril bazuje na technologii znanej już od
XIX w., czyli na autoklawowaniu, procesie sterylizacji prowadzonej pod
wpływem gorącej pary wodnej zgromadzonej w specjalnym zbiorniku. Z tą
różnicą, że nowa perełka w portfelu Michała Sołowowa do tego procesu
zaprzęgła najnowsze technologie:do jej zakładu trafiają nieposortowane
śmieci, a wyjeżdżają suche włókna, mogące służyć do użyźniania gleby lub
jako biopaliwo dla np. elektrowni.
Zielony deszcz
Cel na najbliższe kwartały jest jasny: start w miejskich przetargach, w
których oprócz kryterium ceny liczyć się będzie również tzw. efekt
ekologiczny. Unijne przepisy wspierają tę myśl, idąc w kierunku
szybkiego ograniczenia składowania biomasy — jest to uciążliwe dla
mieszkańców, a także powoduje emisję gazów cieplarnianych. Podobnie
rzecz się ma z przewożeniem śmieci — tu również UE chce ograniczyć tzw.
węglowy ślad.
— W przyszłym roku zamierzamy postawić kilka własnych zakładów w Polsce.
Za granicą szukamy lokalnych kooperantów, którzy mają dostęp do rynku,
ale nie mają technologii. Zakłady H. Cegielskiego są w stanie
wyprodukować 300 naszych urządzeń dziennie. Jedno urządzenie jest w
stanie przetworzyć 10 tys. ton odpadów rocznie. Tyle co roku wyjeżdża z
25-tysięcznego miasta — obrazowo tłumaczy prezes warszawskiej firmy.