Choć część posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej (SLD) prawdopodobnie opowie się za skróceniem kadencji Sejmu, opozycja nie będzie w stanie zebrać 307 głosów niezbędnych do przyjęcia tego wniosku, uważa prezydent Aleksander Kwaśniewski.
„Klucze częściowo leżą w SLD i część SLD będzie zapewne głosowała za wcześniejszym terminem, ale trzeba zebrać 307 głosów. Jak patrzyłem na ostatnie głosowania, to wydaje mi się, że te chęci skrócenia kadencji są bardziej na pokaz aniżeli naprawdę” – powiedział Kwaśniewski w wywiadzie dla programu „Prosto w oczy” w TVP w poniedziałek wieczorem.
W ub. tygodniu opozycji nie udało się odwołać ministra skarbu Jacka Sochy, choć premier Marek Belka zapowiadał, że w przypadku przyjęcia wotum nieufności wobec Sochy złoży wniosek o wotum zaufania dla całego rządu. Gdyby w ten sposób doszło do dymisji rządu, prezydent, który jest przeciwny rezygnacji Belki, nie mógłby jej nie przyjąć. Za wnioskiem głosowało wówczas 192 posłów, a 218 było przeciw.
Głosowanie nad wnioskiem o samorozwiązanie Sejmu zaplanowano na 5 maja, choć prezydent sugerował wcześniej możliwość przesunięcia o jeden dzień ze względu na odbywający się w tym samym terminie „Marsz Żywych” w Oświęcimiu.
W ub. piątek Kwaśniewski przyznał, że obecnie szanse na przeprowadzenie wcześniejszych wyborów w czerwcu są większe niż kilka tygodni temu, ale wciąż nie ma pewności, czy zgromadzi się odpowiednia większość sejmowa, by przegłosować skrócenie kadencji Sejmu.
Ostatnio wątpliwości co do możliwości zebrania przez opozycję 2/3 ustawowej liczby głosów w Sejmie, niezbędnej do skrócenia kadencji izby, wyrażał m.in. jeden z liderów Platformy Obywatelskiej (PO) Jan Rokita.
Jeśli wybory parlamentarne odbędą się jesienią, to nie powinny być łączone z wyborami prezydenckimi, uważa Kwaśniewski.
„Moim zdaniem lepiej byłoby dla polskiej demokracji, gdyby wybory prezydenckie i parlamentarne były rozdzielone, nawet niedługim czasem: kilkunastu, kilku tygodni, bo to jest moment refleksji, można zobaczyć, co się dzieje” – powiedział prezydent.