Prawo restrukturyzacyjne zadziałało — oceniają eksperci po roku od wprowadzenia go w życie. — Od chwili, gdy zaczęła obowiązywać ta ustawa, czyli od stycznia tego roku do końca października, ogłoszono 514 postępowań upadłościowych. To o 119 mniej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. W tym samym czasie zanotowaliśmy 155 postępowań restrukturyzacyjnych — mówi Małgorzata Anisimowicz, doradca restrukturyzacyjny i prezes PMR Restrukturyzacje.

Ocenia ona, że taka liczba otwartych postępowań restrukturyzacyjnychw porównaniu z 58 postępowaniami naprawczymi w latach 2003-15 oznacza wręcz rewolucyjną zmianę. Jednocześnie widać różnice w wysokości odzyskiwanych wierzytelności. Do tej pory w postępowaniach upadłościowych rzadko udawało się zaspokoić wierzycieli w 60- -70 proc. Obecnie przedsiębiorcy, którzy składają propozycje układowe, wskazują często na redukcję zobowiązań o 30-40 proc.
Prawo restrukturyzacyjne stworzyło firmom kilka sposobów wychodzenia z poważnego kryzysu. To cztery rodzaje postępowań: w przedmiocie zatwierdzenia układu, przyspieszone układowe, układowe oraz sanacyjne. Małgorzata Anisimowicz przypomina ponadto, że przepisy restrukturyzacyjne mają pierwszeństwo przed upadłościowymi. W przypadku dwóch konkurencyjnych wniosków złożonych w sądzie powinien on w pierwszej kolejności rozpoznać ten o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego.
— Jeżeli jednak sąd uzna, że taki wniosek złożono zbyt późno i jest tylko próbą obrony przed upadłością, to może skupić się tylko na upadłości dłużnika — przestrzega doradca. W ocenie ekspertów tegoroczne statystyki to dopiero początek zmian w podejściu do upadłości. — W najbliższym czasie przewidujemy wzrost zainteresowania postępowaniami restrukturyzacyjnymi. Nowe przepisy stworzyły wiele nowych możliwości działania, nie tylko dla dłużników, ale też ich wierzycieli — ocenia Cezary
Żelaźnicki, wspólnik zarządzający kancelarią PwC Legal. Wierzyciele i dłużnicy mają obecnie większe możliwości wpływu na procesy, w których są stroną, np. na wybór doradcy restrukturyzacyjnego pełniącego funkcję nadzorcy, zarządcy bądź syndyka w postępowaniu. Zdaniem Małgorzaty Anisimowicz, potrzebna jest też zmiana mentalności.
— Wcześniej przedsiębiorca wnoszący o ogłoszenie upadłości traktowany był często jako oszust. Był odbierany jako złodziej, który oddał tylko część zobowiązań. W tej sytuacji nie składał wniosku, doprowadzając do momentu, w którym sytuacja majątkowa firmy nie pozwalała już na ogłoszenie upadłości — mówi prezes PMR Restrukturyzacje.