Mniejsze firmy trafią pod skrzydła rządu

Jarosław Królak
opublikowano: 2009-01-28 00:00

Rząd przyjął projekty ułatwień kredytowych oraz podatkowych dla firm. Biznes jest sceptyczny.

Pakiet ratunkowy ma ośmielić przedsiębiorców do działania

Rząd przyjął projekty ułatwień kredytowych oraz podatkowych dla firm. Biznes jest sceptyczny.

Premier Donald Tusk wyciągnął pomocną dłoń do małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP). Wczoraj Rada Ministrów zaakceptowała opracowane w Ministerstwie Finansów projekty ustaw, które mają odblokować akcję kredytową banków oraz umożliwić korzystniejsze dla firm podatkowe rozliczanie wydatków inwestycyjnych.

— W obliczu nadchodzących trudności gospodarczych każde wsparcie dla małych i średnich firm jest mile widziane. To właśnie one wytwarzają największą część PKB, dochodów budżetowych oraz tworzą najwięcej miejsc pracy. Dlatego zasługują na szczególną troskę ze strony rządu w tak trudnych czasach — mówi Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego (ZRP).

Kredytu jak tlenu

Znaczenie wczorajszych decyzji rządu uzasadnił premier Tusk.

— Przyjęliśmy tzw. skrzynkę narzędziową przeznaczoną do odblokowania akcji kredytowej banków na rzecz małych i średnich przedsiębiorców. Zostanie dokapitalizowany Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK), który będzie mógł szerzej udzielać gwarancji i poręczeń bankom komercyjnym udzielającym kredytów. BGK uzyska możliwość udzielania gwarancji aż do kwoty 30 mln EUR. Powinno to zwiększyć poczucie bezpieczeństwa banków i zachęcić je do kredytowania działalności gospodarczej. To z kolei powinno złagodzić skutki spowolnienia gospodarczego — tłumaczy premier Donald Tusk.

Autorem pakietu dla MŚP jest Jacek Rostowski, minister finansów.

— Naszym celem jest danie gospodarce impulsu. Dlatego BGK elastycznie przejmie na siebie oraz skarb państwa część ryzyka, jakie ponoszą banki komercyjne kredytujące przedsiębiorców. To pierwsza faza naszego planu. Druga będzie polegała na dokapitalizowaniu tych banków, które wpadną w kłopoty finansowe — mówi Jacek Rostowski.

Jerzy Bartnik sceptycznie ocenia plan aktywizacji BGK.

— Obawiam się, że te propozycje nie przyniosą oczekiwanych przez rząd korzyści. Przedsiębiorcy będą musieli tylko spełnić jeszcze więcej formalności i wymogów proceduralnych, a nikt im nie zagwarantuje, że nawet z pomocą BGK kredyt uzyskają. Mało tego — śmiem twierdzić, że ten, kto poprosi o gwarancję BGK, może mieć jeszcze większe trudności z dostępem do kredytu — mówi Jerzy Bartnik.

Rzeczywistość to szybko zweryfikuje.

Ulga na dwa lata

Drugi z przyjętych przez rząd projektów budzi znacznie więcej nadziei.

— Chcemy umożliwić nowo utworzonym oraz małym i średnim firmom korzystanie z ulgi inwestycyjnej. Chodzi o podniesienie z 50 tys. do 100 tys. EUR poziomu inwestycji w środki trwałe, upoważniającego do jednorazowej amortyzacji tych wydatków — mówi minister finansów.

Kto więc zakupi maszyny i urządzenia (bez samochodów osobowych), będzie mógł w jednym roku wrzucić w koszty uzyskania przychodu do 100 tys. EUR. Dzięki temu zapłaci niższy podatek dochodowy. Szkopuł w tym, że ulga ma istnieć tylko przez dwa lata.

— Od wielu lat zabiegamy o prawdziwą ulgę inwestycyjną. Tę propozycję rządu przyjmujemy z uznaniem, lecz uważamy, że ulga, aby przyniosła rezultaty, powinna funkcjonować co najmniej 10 lat — dodaje Jerzy Bartnik.

Wkrótce rząd przyjmie projekt rozporządzenia określającego warunki uzyskiwania przez małe i średnie firmy kolejnej ulgi podatkowej (patrz: ramka).

— Przedsiębiorcy, którzy spełnią określone warunki, będą mogli liczyć na umorzenie podatków do wysokości 20 proc. kosztów zrealizowanych inwestycji — mówi Zofia Konopka, główny specjalista w Departamencie Gospodarki Narodowej Ministerstwa Finansów.

I znowu

zapłaci podatnik

Andrzej Sadowski

wiceszef centrum im. Adama Smitha

Tak znaczne, jak zakłada rząd, rozszerzenie gwarancji BGK i skarbu państwa zdejmie dużą część ryzyka z banków komercyjnych. Sektor bankowy po prostu stanie się kantorem wydającym kredyty, a ryzyko spadnie na zwykłych podatników. Sytuacja doprowadziła do tego, że banki komercyjne chcą jak najwięcej wyszarpać od rządu. Tak jest we wszystkich krajach. W USA banki nie były w stanie wskazać przeznaczenia ogromnych sum, jakie uzyskały z planu Paulsona. One po prostu wsiąkły w bankach. Dlatego i nasz rząd powinien być czujny. Ponadto uważam, że małe firmy nie będą specjalnie zainteresowane gwarancjami BGK. Dla nich najważniejsze jest, aby koszty pracy, czyli ZUS i podatki, były jak najniższe i by wymiar sprawiedliwości był skuteczny w egzekwowaniu zapłaty od nierzetelneych kontrahentów. A do tego droga jeszcze

daleka.

Firmy powinny złapać oddech

Stanisław

Gomułka

główny ekonomista Business Centre Club

Na pierwszy rzut oka wszystko wskazuje na to, że przyjęte przez Radę Ministrów rozwiązania idą w dobrym kierunku i mogą znacząco wspomóc sektor małych i średnich firm. Można powiedzieć, że te narzędzia są bezpieczne z punktu widzenia finansów publicznych i dają szanse na zwiększanie produkcji oraz utrzymanie miejsc pracy, a nawet tworzenie nowych. Myślę, że ulga inwestycyjna w postaci przyspieszonej amortyzacji środków trwałych będzie szczególnie chętnie wykorzystywana przez firmy, ponieważ daje możliwość realnego obniżenia sobie zobowiązań podatkowych. A to oznacza więcej pieniędzy na kontach firm, co nabiera dużego znaczenia w sytuacji zawężenia akcji kredytowej przez banki. Rozkręcenie działalności gwarancyjnej BGK także należy ocenić pozytywnie, lecz czy ten instrument się sprawdzi, dowiemy się dopiero za jakiś czas.

Jarosław

Królak