Wczoraj serwis Spidersweb ogłosił, że 7 października wystartują płatności mobilne w dyskontach Biedronki. Potem odwołał premierę, bo jak się okazało, Jeronimo Martins, właściciel sieci, wstrzymał realizację projektu. Przedstawiciele firmy poinformowali zwyczajowo, że osiągnęli gotowość techniczną, ale wciąż prowadzą rozmowy z partnerami projektu.

Jak się okazuje o płatnościach mobilnych znacznie więcej można dowiedzieć się na forum pracowników Biedronki, którzy od dłuższego czasu wymieniają się informacjami i opiniami na ten temat. Wynika z nich, że miały start systemu rzeczywiście przewidziany był na dzisiaj, załoga jest już po szkoleniach, 7 października miała dostać ulotki i projekt miał ruszyć, ale w ostatniej chwili został odwołany.
Śmiać mi się chce z tych płatności w Biedronce i tej całej aury tajemniczości, jaka im towarzyszy. Biuro prasowa jak mantrę powtarza od kilku miesięcy ten sam komunikat, że sieć jest gotowa do płatności, ale nie ma szans, żeby z kimś porozmawiać na jakim etapie się to wszystko znajduje, jakie rozwiązania technologiczne zostaną zastosowane. Jedynie na przecieki z banków można było liczyć, też zresztą skąpe. Całe to tajne przez poufne straciło sens po kilku wpisach na pracowniczym forum. Wygląda na to, że Biedronka chciała wszystkich wziąć z zaskoczenia i wprowadzić płatności cichcem, jakby nigdy nic. Dziwne to, bo jak słyszałem dyskont chciał z tego zrobić wydarzenie, a już banki biorące udział w przedsięwzięciu na pewno. Z informacji uczestników forum wygląda na to, że są to Getin, Alior i Pekao. Z moich informacji wynika, że na pewno w projekcie jest Getin i że płatności mobilne mają tydzień obsuwy i powinny wystartować w przyszłym tygodniu.
Według uczestników forum, system płatności będzie nazywać się iKasa. Wygląda na to, że wcześniejszym zapowiedziom przedstawicieli Biedronki, nie we wszystkich sklepach będzie działać wifi. Tak przynajmniej twierdzą pracownicy
„U mnie wchodzi płatność mobilna od października..Wczoraj KR nas szybko przeszkolił i do dzieła hehe Zapytałem się czy wi-fi będzie dostępne w Biedronce.Odpowiedział że nie. Klient sam będzie musiał mieć w tel internet włączony.Porażka” – to cytat z forum.
Przypomnę, że pierwotne plany były takie, że Internet będzie w każdym dyskoncie, żeby telefonem mógł zapłacić posiadacz nawet leciwej komórki. Operator płatności ICP przewidywał, że system obsłuży wszystkie telefony wyprodukowane po 2005 r. Sposób płacenia polegać miał na tym, że klient po podejściu do kasy, łączy się poprzez wifi z aplikacją płatniczą i kontem bankowym, generuje jednorazowy kod, który sprzedawca wprowadza następnie do systemu kasowego.
Ostatnio pojawiły się głosy, że być może Biedronka zaadaptuje system płatności przy użyciu QR kodów, taki sam jaki wykorzystuje Pekao w swojej aplikacji PeoPay. Być może już za tydzień zobaczymy czym naprawdę będzie można w dyskoncie zapłacić. Oprócz gotówki oczywiście.
Swoją drogą śmieszy mnie sposób konfiguracji bankomatów w Biedronce. Od kiedy organizacje kartowe obniżyły interchange w bankomatach, nastała moda na tzw. szybkie wypłaty bez wydruku. Standardowo jest to 50 zł. Prosty chwyt psychologiczny obliczony na to, że zamiast brać 100 zł, zdecydujesz się na szybką transakcję. Różnica między szybką wypłatą, a zwykłą jest właściwie żadna, ponieważ wybierając drugą opcję dodatkowo musisz tylko przejść ekran z pytaniem czy chcesz wydruk czy nie. Wydłuża to całą transakcję o kilka sekund. Operatorowi bankomatu zależy jednak, żebyś wybrał szybką opcję. Dlaczego? Ponieważ częściej będziesz przychodził do bankomatu. 100 zł wypłacisz na dwie raty, a nie za pierwszym razem. Operatorowi bankomatu jest to jak najbardziej na rękę, bo dostaje od banku prowizję od liczby transakcji a nie od wartości. Im częściej wypłacasz gotówkę, tym dla niego lepiej.
W Biedronce jest inaczej – przynajmniej w tych kilku które odwiedziłem. Tutaj szybko możesz wypłacić tylko 100 zł. W ogóle nie ma możliwości pobrania mniejszej kwoty.
Dlaczego mnie to śmieszy? Ponieważ kiedy Euronet wprowadził bodaj dwa lata temu szybkie wypłaty po 50 zł, banki groziły bojkotem tej sieci, ponieważ ich interes jest odwrotny niż operatora – mianowicie im częściej klienci wypłacają gotówkę z obcego bankomatu, tym wyższe płacą one prowizje operatorowi. Skończyło na pogróżkach a szybkie 50 zł przyjęło się na stałe.
Z czym banki nie dały rady, z tym świetnie poradziła sobie Biedronka. Jeśli klient wybierze z bankomatu 100 zł a nie 50 zł rośnie szansa na to, że więcej pieniędzy wyda na zakupy w dyskoncie. To się nazywa siła perswazji.