Mike Wilson, jeden z najbardziej rozpoznawalnych strategów na Wall Street, znany dotąd z konserwatywnych prognoz, ogłosił jeden z najbardziej byczych scenariuszy dla amerykańskich akcji na najbliższe dwanaście miesięcy. Przewiduje, że do końca 2026 roku indeks S&P 500 może osiągnąć poziom około 7800 punktów.
Według Wilsona inwestorzy będą w coraz większym stopniu koncentrować się na poprawie wyników finansowych spółek – zarówno dużych przedsiębiorstw technologicznych, jak i firm z pozostałych branż. To właśnie wzrost zysków, a nie jedynie wyceny, ma być głównym motorem hossy.
Wyższe zyski i atrakcyjniejsze wyceny
Strateg Morgan Stanley wskazuje, że spodziewana poprawa wyników amerykańskich przedsiębiorstw w 2025 roku będzie kluczowym czynnikiem wspierającym wzrost indeksu. Jego zdaniem zyski spółek z S&P 500 mogą podnieść się odpowiednio o 17 proc. oraz 12 proc. w kolejnych dwóch latach.
Poprawiające się otoczenie makroekonomiczne, stabilizacja polityki monetarnej Rezerwy Federalnej i wyhamowanie inflacji mają pomóc rynkom odrobić straty po okresach zwiększonej zmienności. Wilson ocenia, że obecne wyceny dużej części spółek pozostają atrakcyjne, a inwestorzy będą coraz bardziej skłonni do zwiększania ekspozycji na rynek akcji.
Optymistyczne perspektywy
Choć Wilson przedstawia jedną z najodważniejszych prognoz, nie jest jedynym strategiem liczącym na utrzymanie wzrostów. Eksperci Goldman Sachs czy Bank of America również zakładają, że amerykański rynek akcji zachowa siłę, choć przewidywane przez nich wzrosty są bardziej umiarkowane.
Wilson zwraca jednak uwagę, że ryzykiem dla rynku mogą być czynniki polityczne – zwłaszcza decyzje dotyczące handlu zagranicznego i potencjalne zmiany polityki fiskalnej. Nawet jednak w takim otoczeniu utrzymująca się dobra kondycja amerykańskich przedsiębiorstw powinna, jego zdaniem, przeważyć nad krótkoterminowymi zawirowaniami.
