Mozolna droga do konkurencji

Barbara Warpechowska
opublikowano: 2016-01-07 22:00

Gaz Liberalizacja polskiego rynku postępuje bardzo wolno. Jego rozwój blokują taryfy i obowiązek magazynowania

Polska potrzebuje około 16 mld m sześc. gazu rocznie. Z tego około jednej trzeciej pochodzi z krajowego wydobycia. Resztę sprowadzamy, głównie z Rosji.

GAZOPORT:
GAZOPORT:
Wczoraj (7 stycznia) rozpoczęły się testy odbioru gazu ziemnego z terminalu LNG w Świnoujściu przez krajowy system przesyłowy.
ARC

Taryfy...

Podstawową różnicą między polskim rynkiem gazu a zagranicznymi jest to, że mamy jedną dominującą firmę. Co prawda Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) sprzedaje coraz mniej, ale nadal jest monopolistą. Z danych Urzędu Regulacji Energetyki (URE)wynika, że udział PGNiG w sprzedaży gazu do odbiorców końcowych w Polsce wynosił w 2014 r. 92,73 proc. (w 2013 r. — 94,42 proc., a w 2012 r. — 95,22 proc.).

Duże kontrowersje budzą taryfy. Według ekspertów już dawno powinny być zniesione, bo przecież i tak firmy negocjują warunki dostaw. Nowe taryfy, które zatwierdził prezes URE, będą obowiązywały PGNiG do końca marca 2016 r.

Dla odbiorców hurtowych średnia cena gazu została obniżona o 6,1-6,6 proc., natomiast dla odbiorców detalicznych o 2,1-3,3 proc. Spółka podała, że spadły także o 10 proc. stawki opłat abonamentowych dla klientów indywidualnych z wyłączeniem grup taryfowych z oznaczeniem „12T”.

To pierwsza obniżka abonamentu od 2009 r. Ostatnio rząd zapowiedział, że w 2023 r. możliwe byłoby uwolnienie cen gazu dla gospodarstw domowych. Oznaczałoby to całkowite zniesienie taryf, bo wcześniej mają przestać obowiązywać taryfy dla odbiorców przemysłowych.

... i magazyny

Jeszcze więcej polemik budzi zapis o obowiązkowych zapasach. Zgodnie z prawem, przedsiębiorstwa energetyczne są zwalnianie z utrzymywania zapasów gazu ziemnego decyzją ministra gospodarki. Muszą jednak spełniać pewne warunki: w ciągu roku kalendarzowego przywożą nie więcej niż 100 mln m sześc. gazu, a liczba ich odbiorców nie jest większa niż 100 tys. Gdy import jest większy, firma musi mieć zapasy surowca. W teorii zwiększa to pewność dostaw gazu, w praktyce utrudnia budowę rynku. Magazynów gazu jest mało, dodatkowo ich właściciel, czyli PGNiG, nie bardzo się pali do ich udostępniania konkurencji. Można to zrozumieć, wszak ich budowa kosztowała.

Wiele firm energetycznych, chemicznych czy ciepłowniczych znalazło inne rozwiązanie. W przypadku importu na własne potrzeby nie trzeba tworzyć zapasów. I spółki z tego zapisu korzystają. Ogromne inwestycje w poprzednich latach poprawiły warunki handlu gazem.

Wybudowano 1200 km gazociągów i rozbudowano połączenia transgraniczne. Rozpoczął się także rozruch terminalu LNG w Świnoujściu. Szczególnie uruchomienie gazoportu będzie miało kolosalne znaczenie dla polskiego rynku gazu. Kluczowe są wzrost bezpieczeństwa energetycznego i dostęp do światowego rynku LNG. Dzięki temu mamy znacznie lepszą pozycję negocjacyjną wobec Gazpromu.

Wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki uważa, że warto rozbudować świnoujski terminal LNG o trzeci zbiornik i zwiększyć jego przepustowość z 5 do 7,5 mld m sześc. rocznie. Polska mogłaby wraz z Litwą składać wspólne zamówienia na dostawy gazu skroplonego przez Świnoujście lub terminal w Kłajpedzie w zależności od potrzeb.

Chodzi o mechanizm wspólnych zakupów gazu promowany przez Warszawę. Kolejną możliwością rozwoju terminalu mogłoby być bunkrowanie, czyli zaopatrywanie statków napędzanych skroplonym gazem i jego redystrybucja do małych lokalnych terminali. Pierwsze statki mogłyby być tankowane na przełomie 2020-21.

Co czeka sektor?

Najwięksi na świecie odbiorcy LNG żądają rewizji systemu dostaw surowca. Nie chcą podpisywać kontraktów, które nakładają ograniczenia na reeksport i na wybór miejsca odbioru surowca.

Azjatyccy odbiorcy — bardzo ważni uczestnicy rynku — planują też stworzenie regionalnych centrów handlu i magazynowania. Na dodatek nadmiar surowca na amerykańskim rynku i niskie ceny gazu ziemnego ograniczają wzrost jego wydobycia z formacji łupkowych.

Szansą na ponowne ożywienie sektora wydobywczego za oceanem jest eksport surowca. W styczniu ma ruszyć instalacja do eksportu gazu ziemnego — terminal Sabine Pass w Luizjanie. Będzie dostarczał paliwo klientom w Korei, Indiach oraz dla brytyjskiego BG Group i francuskich firm Engie i EDF.

Charif Souki, prezes Cheniere Energy, właściciela terminalu w Luizjanie, przyznał w listopadzie, że koncern rozmawia też z Litwą o dostawach LNG.

Według analityków Deloitte, eksport gazu LNG przez Stany Zjednoczone całkowicie odmieni sytuację. Ceny w USA podskoczą, ale spadną na rynkach, do których dotrze amerykański surowiec. Ponadto eksport, nawet na rynek azjatycki, powinien obniżyć ceny w Europie, choć w mniejszym stopniu.