Zacieśnianie polityki pieniężnej przez największe banki centralne, sytuacja na wschodniej granicy, inflacja oraz wzrost cen energii – to główne czynniki ryzyka dla inwestycji w akcje. Objawiły się one inwestorom w ostatnich tygodniach i najprawdopodobniej nie będą ostatnimi w 2022 r. Kierunek, w którym podążą kursy akcji, nie jest już tak oczywisty, jak kilka miesięcy temu, a obawy o bessę są największe od lat.
- Mamy za sobą nieprzerwany ciąg trzynastu wzrostowych lat na giełdzie. Poza kilkoma tygodniami w czasie pandemicznego krachu, indeks S&P500 stale piął się do góry i w ciągu dwóch lat wzrósł o 90 proc. Myślę że można obawiać się okresu dłuższej korekty albo nawet tego, że w tym roku będziemy na minusie, jeśli chodzi o rynek akcji jako całość - mówi Jarosław Niedzielewski, dyrektor inwestycyjny w Investors TFI.
Obligacje znowu w modzie
Po kilku tygodniach pandemicznej wyprzedaży na rynkach akcji w marcu 2020 r. nastąpił długotrwały wzrost, który dał zarobić większości inwestorów. Straty ponieśli natomiast inwestujący w fundusze obligacji, które w drugiej połowie 2021 r. przez m.in. niespójne wypowiedzi przedstawicieli banku centralnego zanotowały rekordowe straty.
Metoda kupowania dołka, popularna dotychczas wśród drobnych inwestorów na rynkach akcji, może wkrótce zdać egzamin na rynku obligacji skarbowych oraz korporacyjnych. Dzięki sporej przecenie w zeszłym roku ich wycena stała się atrakcyjna.
- Stawiamy przede wszystkim na fundusze dłużne, zarówno tzw. dawne fundusze gotówkowe, ale również na fundusze obligacji skarbowych, które przeżywały bardzo traumatyczne chwile w drugiej połowie ubiegłego roku. Obligacje w Polsce zostały bardzo mocno przecenione i w naszej opinii przynajmniej część tych strat w tym roku powinny odrobić - mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Obligacje często określane są mianem instrumentów o niskim ryzyku i małej zmienności. W zeszłym roku okazało się, że inwestycja w nie jest bardziej ryzykowna niż się wydaje. W 2022 r. inwestorzy i zarządzający również mogą doświadczyć ponadprzeciętnych wahań cen.
- Obligacje to rzeczywiście ciekawa inwestycja, jednak tylko dla tych inwestorów, którzy wytrzymają zmienność cenową w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Obecnie dobrym wyborem mogą być obligacje o zmiennym kuponie. Warto inwestować w fundusze, które mają takie obligacje, również korporacyjne, gdzie kupon zmienia się wraz ze wzrostem stóp procentowych. Obligacje skarbowe długoterminowe też większe spadki mają już za sobą - uważa Jarosław Skorulski, prezes BNP Paribas TFI.
Zmienność może być wabikiem na graczy giełdowych szukających wrażeń, natomiast większość inwestorów preferuje bardziej stabilną rentowność obligacji. Na to trzeba poczekać nawet do 2023 r.
- Istnieje spore ryzyko, że styczniowe spadki indeksów amerykańskich oraz polskich mogą być sygnałem nadchodzącej stagflacji. Na takie ryzyko rynki zareagują zmianą długoterminowego trendu na rynkach akcji oraz zniwelowaniem skutków słabych miesięcy na rynku obligacji. Wszędzie - także w Polsce i w Stanach Zjednoczonych - na obligacjach będzie można zdecydowanie więcej zarobić - mówi Jarosław Niedzielewski.

Tu rośnie, tam spada
Zdaniem zarządzających najlepsze miesiące popandemicznej hossy mamy już za sobą i teraz trzeba się nastawić na defensywę.
- Po bardzo udanym 2021 r. widać, że giełdy zachowują się słabiej, szczególnie dotyczy to rynku amerykańskiego. Na razie na Fedzie nie zrobiło to żadnego wrażenia. Dla banków centralnych inflacja jest obecnie najważniejszym czynnikiem, a walka z nią zawsze negatywnie odbija się na akcjach - mówi Sebastian Buczek.
Przesłanki bessy widoczne są od jakiegoś czasu, a mimo to giełdowe byki nie odpuszczają i każdą korektę wykorzystuję do dokupowania akcji. Może się to wiązać z tym, że spora część inwestorów napłynęła na giełdę w 2020 r. i nie doświadczyła jeszcze recesji na własnej skórze.
- Przez ostatnie 20 miesięcy mieliśmy do czynienia z wielką spekulacją. W Polsce może nie tak widoczną, jednak w USA obejmującą kilka sektorów. Mieliśmy spółki memowe, jak GameStop czy AMC, które z 500 mln USD kapitalizacji w ciągu kilku miesięcy dotarły do 25 mld kapitalizacji, nie zmieniając profilu działalności. Moim zdaniem spekulacje giełdowe spowodowane po części przez napływ gotówki nowych inwestorów skończyły się w listopadzie ubiegłego roku. Pękła bańka, podobnie jak w 2000 r. - mówi Jarosław Niedzielewski.
Większa liczba niedoświadczonych inwestorów na rynku i wynikające z tego nowe zjawiska na giełdzie nie oznaczają, że stare podręczniki trzeba wyrzucić.
- Przeżyliśmy już w historii wiele sytuacji, kiedy nam się wydawało, że żyjemy w "nowej normalności”, że zmieniły się wszystkie reguły, które rządzą rynkiem czy gospodarką, a za każdym razem okazywało się to nieprawdą. Myślę że teraz jest podobnie. Normalne trendy pozostaną na rynkach, będziemy przeżywali spowolnienie gospodarcze, które spowoduje, że ceny akcji spadną i atrakcyjne będą obligacje. Przejdziemy pełną fazę cykli gospodarczych – uważa Jarosław Skorulski.
Nie można tracić nadziei
Mimo że otoczenie makroekonomiczne mniej sprzyja giełdzie niż w zeszłym roku, to akcje nadal mogą oferować inwestorom jednocyfrowe dodatnie stopy zwrotu. Mimo zgodności co do tej prognozy zarządzający nie są jednomyślni jeśli chodzi o atrakcyjność poszczególnych sektorów. Dobrym wyborem w najbliższych miesiącach mogą być walory spółek usługowych, które nadal czekają na pełne otwarcie gospodarek.
- Zeszłoroczny wzrost cen akcji był bardzo niezrównoważony, opierał się on na konsumpcji, sprzedaży, produkcji dóbr, natomiast usługi zostały zdecydowanie z tyłu. Wartość segmentu usługowego jest we wszystkich państwach na świecie zdecydowanie poniżej poziomów sprzed pandemii. I tutaj bym właśnie widział szansę na pozytywny scenariusz. Jeżeli rzeczywiście będziemy mieli do czynienia z wielką normalizacją w gospodarce, czyli uwolnieniem sektora usług, który do tej pory nie jest wolny, to część spółek giełdowych może na tym skorzystać - mówi Jarosław Niedzielewski.
Warto również z większą uwagą przyglądać się spółkom, które korzystają na globalnych trendach, takich jak metawersum, uważają eksperci. Mimo że wiąże się ze sporym szumem spekulacyjnym, część podmiotów giełdowych rzeczywiście na nim zyska, twierdzą zarządzający.
- Nie bagatelizowałbym metawersum. Wydaje mi się, że na wirtualnej rzeczywistości zyska wiele spółek, które bezpośrednio wpływają na jej rozwój. Chodzi o podmioty odpowiadające za szybszy przekaz informacji, spółki blockchainowe lub zajmują się projektowaniem całego wirtualnego otoczenia – dodaje Jarosław Skorulski.
To pierwszy z 12 odcinków PB SPIN, wydarzenia podczas którego szesnaścioro wybitnych przedstawicieli biznesu opowiedziało historie sukcesu oraz definiowało kluczowe trendy i prognozy. Jako subskrybent “PB” masz możliwość obejrzenia wystąpień w dowolnej chwili - wejdź tu
Występują:
Rafał Brzoska, InPost
Przemek Gdański, BNP Paribas Bank Polska
Michał Sołowow, Synthos
Sebastian Kulczyk, Kulczyk Investments
Adam Góral, Asseco Poland
Marta Krupińska, Google for Startups UK
Przemysław Gacek, Grupa Pracuj
Sebastian Siemiątkowski, Klarna
Sonia Wędrychowicz, McKinsey & Company Dubai
Robert Kubica, kierowca Orlen Team
Andrew Williamson, Huawei Technologies
Kinga Stanisławska, Experior Venture
Aleksandra Przegaliński, Akademia Leona Koźmińskiego
Jarosław Skorulski, BNP Paribas TFI
Sebastian Buczek, Quercus TFI
Jarosław Niedzielewski, Investors TFI