Na GPW były lepsze momenty na inwestycje

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2024-06-10 20:00

Konrad Łapiński, zarządzający Total FIZ, wyceny na GPW uważa za niskie, ale od końca marca jego podejście do rynku istotnie się zmieniło.

Przeczytaj i dowiedz się:

  • jak zmieniło się podejście zarządzającego do rynku akcji
  • jak sprawdziły się jego prognozy
  • w jakie spółki inwestuje i z jakim wynikiem
  • jaki problem ma z akcjami XTB.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Chciałbym być wyrazisty, jak pięć lat temu, kiedy mówiłem, że kupuję, albo w 2007 r., kiedy namawiałem do wyjścia z giełd i inwestycji w obligacje. Przy obecnych poziomach indeksów jesteśmy w równowadze, a moje podejście jest neutralne - przyznaje Konrad Łapiński, który był gościem konferencji WallStreet 28, zorganizowanej przez Stowarzyszenie Inwestrowów Indywidualnych. Kiedy był nim poprzednio - w 2019 r. - twierdził, że nastąpiła korzystna zmiana układu sił w starciu popytu z podażą w segmencie małych firm. Mimo pandemii i wybuchu wojny sWIG80 w pięć lat urósł o 113 proc.

- Wciąż mamy trend wzrostowy pomieszany z marazmem. Obroty są umiarkowanie niskie jak na rynek o takiej kapitalizacji. To, co zmieniło się w stosunku do moich prognoz z 2019 r., to że od PPK większą siłą napędową stali się zamożni inwestorzy indywidualni, którzy sięgnęli do portfeli - mówi Konrad Łapiński.

Jak jednak podkreśla, gdyby dziś miał zdecydować, czy zainwestować w polskie, czy amerykańskie akcje, to postawiłby na te pierwsze ze względu na atrakcyjniejsze wyceny i to, że rodzime przedsiębiorstwa małej i średniej wielkości radzą sobie lepiej niż maluchy i średniaki z USA.

- Nie zdziwię się, jeśli sWIG80 podwoi wartość w perspektywie pięcioletniej. Jest w nim mnóstwo bardzo dobrze zarządzanych spółek, nieuwikłanych w politykę, bez skarbu państwa w akcjonariacie. 20-letni wykres sWIG80 i Nasdaqa ma podobną stopę zwrotu, co może wydawać się zadziwiające dla tych, którzy na polską giełdę patrzą przez pryzmat WIG20. Najfajniejsze rynki to jednak właśnie sWIG80 i Nasdaq, przy czym wskaźnik C/Z dla pierwszego to 12, a drugiego 38. Nie bez kozery już Adam Mickiewicz pisał o sWIG-u "cudze chwalicie, swego nie znacie" - żartował Konrad Łapiński.

Pod korek

Fundusz, którym współzarządza z Tomaszem Markowskim i Robertem Przytułą, w pięć lat niemal potroił wartość certyfikatu - urósł z około 170 do 470 zł, a aktywa zwiększyły się czterokrotnie do 750 mln zł (dane na koniec kwietnia).

- Końmi pociągowymi naszego portfela przez ostatnich pięć lat były akcje Ten Square Games, Scope Fluidics i XTB oraz kontrakty terminowe, które zwłaszcza przez ostatnie dwa lata dużo dołożyły do wzrostu aktywów - ujawnia Konrad Łapiński.

Ogólna struktura portfela to 50 proc. w akcjach głównie polskich spółek, które w opinii zarządzających mają dobre wyniki i perspektywy oraz wypłacają dywidendę, 25 proc. to złoto, gotówka oraz kontrakty terminowe na WIG20 i Nasdaq (pozycje długie lub krótkie), a 25 proc. to inwestycje o dużym potencjale i ryzyku.

- Te ostatne to spółki, które nie mają jeszcze przychodów ze sprzedaży, ale jeśli biznes się uda, to zysk liczymy nie w procentach, ale krotnościach. Oczywiście, jesli się nie uda, to całość albo prawie całość trzeba odpisać - mówi Konrad Łapiński.

W portfelu funduszu jest zwykle do 20 spółek. Skutkiem dużej koncentracji i długoterminowego podejścia bywa jest to, że niektóre pozycje stają się tak duże, że osiągają ustawowy limit, czyli 20 proc. aktywów. Tak było z Ten Square Games i Scope Fluidics (udział tego ostatniego rozwodniła wypłata dywidendy), tak też jest z XTB, ujawnia Konrad Łapiński. Fundusz zainwestował w walory brokera w 2020 r., kiedy z inwestycji wychodził Enterprise Investors. Cena zakupu wyniosła 6 zł, obecnie jest ponad 10-krotnie wyższa. Co do zasady, jeśli limit udziału w aktywów jest przekraczany, to konieczna jest sprzedaż akcji takiej spółki.

- Musimy tego pilnować. Ale gdyby limitów nie było, to jeżeli wszystko w spółce dobrze funkcjonuje, to raczej bym nie sprzedawał spółek, które rozwijają się międzynarodowo, nie są wysoko wyceniane i płacą dywidendę. Jest takie angielskie określenie: „Let it fly”, ale oczywiście wszystko zależy od akceptacji ryzyka przez inwestora - mówi Konrad Łapiński.

Drobny, ale przerośnięty

Jak przyznaje, fundusz skupia się na polskim rynku, a doświadczenia z inwestowania za granicą ma skromne.

- Korzystaliśmy z ETF-ów, inwestowaliśmy też bezpośrednio w spółki, ale od pięciu-sześciu lat tego nie robimy, bo nasz rynek jest zbyt atrakcyjny. Mediana C/Z dla indeksu WIG-Poland to 9-10. To bardzo komfortowy poziom uzasadniający utrzymywanie dużej części portfela w Polsce - tłumaczy zarządzający.

Konrad Łapiński podkreśla, że nie patrzy na siebie jak na inwestora stricte instytucjonalnego, który pracuje w zespole 20-30 osób, a decyzje zapadają na komitecie inwestycyjnym.

- Wydaje mi się, że zachowuję się jak przerośnięty inwestor indywidualny, wtłoczony w ramy funduszu inwestycyjnego zamkniętego. Oczywiście, popełniam błędy. Przez nasz fundusz przeszło 91 spółek, z czego 60 inwestycji przyniosło zysk, a 31 - straty. Błędy zawsze towarzyszą procesowi inwestycyjnymu. Za najpoważniejszy uważam ten sprzed dekady, kiedy nie sprzedałem akcji PZ Cormay. Utknęliśmy w – delikatnie mówiąc – szeregu nieuczciwości. To była dobra lekcja. Teraz dużo ostrożniej podejmujemy decyzje i prześwietlamy spółkę pod względem personalnym. Nie pchamy się tam, gdzie słyszmy, że ktoś wcześniej oszukał – ze złymi ludźmi nie zrobi się dobrego interesu - mówi Konrad Łapiński.