Aż 75 proc. firm kupujących drewno z Lasów Państwowych (LP) w otwartych przetargach poprzez internetową platformę e-drewno chce, by nazwy firm licytujących surowiec były jawne — wynika z ankiety przeprowadzonej przez leśników. Obecnie kupujący nie muszą się ujawniać i posługują się dowolną nazwą użytkownika — najczęściej niejawną. W badaniu wypowiedziało się 467 zarejestrowanych klientów LP. W zeszłym roku liczba klientów LP wynosiła ponad 8 tys.

— Wyniki tej ankiety bierzemy sobie do serca. To krok w kierunku ujawnienia nazw w systemie.Dotychczas tego nie robiliśmy, bo część firm jest temu jednak przeciwna — mówi Anna Malinowska, rzeczniczka LP.
O obligatoryjne ujawnianie nazw walczyła Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego (PIGPD), która uważa, że tajność sprzyja zjawiskom spekulacyjnym. W obecnym systemie każdy przedsiębiorca z historią zakupów ma co roku zagwarantowaną dostawę 70 proc. średniej masy zakupionego drewna z trzech ostatnich lat po cenie ustalonej przez poszczególne nadleśnictwa. Pozostałe zapotrzebowanie uzupełnia na otwartych dla każdego internetowych przetargach. Tu cena wyjściowa wynosi 95 proc. ceny ze sprzedaży dla stałych klientów.
— Uważamy, że są dwie grupy podbijające ceny drewna w platformie e-drewno do nieracjonalnych poziomów. Pierwszą są przedsiębiorcy zza granicy, którzy traktują zakupy w Polsce jako uzupełnienie podstawowego źródła surowca i mogą sobie pozwolić na przepłacenie w przypadku niewielkich dostaw. Druga to handlarze, którzy kupują drewno w systemie zamkniętym, podbijają ceny na przetargach, bez intencji zawarcia transakcji, a potem sprzedają wcześniej kupiony po preferencyjnych cenach surowiec — mówi Bogdan Czemko, dyrektor PIGPD.
LP zapytały także przedsiębiorców o to, w jakim systemie chcą mieć certyfikowane drewno z LP. Certyfikat jest potwierdzeniem zrównoważonej polityki leśnej. 65 proc. ankietowanych poparło system FSC (wymagany m.in. przez koncern IKEA), 24 proc. jest przeciwna jakiejkolwiek certyfikacji, 11 proc. chce systemu PEFC.