Nad krajową branżą piwowarską pojawiają się ciemne chmury

Paweł Mazur
opublikowano: 2002-03-04 00:00

Po tłustych latach dla sektora piwowarskiego nadchodzą ciężkie czasy. Szans na powrót piwnej hossy nie ma, wyrastają natomiast jak grzyby po deszczu kolejne zagrożenia.

Rok 2001 dla branży piwowarskiej w Polsce nie należał do najbardziej udanych. Sektor piwny zanotował sprzedaż na poziomie niewiele przekraczającym 24 mln hl piwa. To oznacza, że wzrost w porównaniu z 2000 r. wyniósł zaledwie 0,3 proc., co świadczy, że browary weszły w okres stagnacji. Zahamowanie sprzedaży piwa w ubiegłym roku było pierwszym takim zjawiskiem w sektorze od połowy lat 90.

Warto przypomnieć, że najgorszy dla branży był rok 1993. Wówczas krajowe browary sprzedały o blisko 10,5 proc. piwa mniej niż w 1992 r. Jednak od tego czasu rynek piął się w górę — co roku o kilka, kilkanaście procent. W 1997 r. dynamika wzrostu sprzedaży osiągnęła rekordowy, 13,5-proc. poziom. Dobra dla producentów piwa niemal cała ostatnia dekada była efektem bardzo dużych inwestycji, które pojawiły się na polskim rynku. Nic dziwnego, zagraniczny kapitał skusił niemal 40-milionowy potencjał. Szacuje się, że tylko w latach 1997-99, kiedy krystalizowały się dwie największe piwne grupy (Grupa Żywiec i Kompania Piwowarska), nakłady na sektor piwny wyniosły niemal 2,2 mld zł. Inwestycje w technologię produkcji, poprawiające jakość piwa, musiały przynieść spodziewany efekt. Do tego doszły setki milionów złotych wydawane corocznie na reklamę i marketing.

Jedno jest pewne — w tym roku tak różowo nie będzie. Nadzieją jest pogoda — jeżeli dopisze, to zdaniem przedstawicieli branży pozwoli na sprzedaż powyżej 24 mln hl piwa, czyli mniej więcej tyle, ile udało się ulokować na rynku w latach 2000 i 2001.

— W tym roku sprzedaż piwa będą determinowały dwa czynniki — pogoda i cena. Jeżeli aura będzie sprzyjająca, rynek może wzrosnąć o 4-5 proc., a w wypadku upalnego lata nawet do 8 proc. Co prawda, w tym roku akcyza na piwo nie wzrośnie, ale poprzednie podwyżki tego podatku wpłynęły znacząco na cenę piwa — mówi Bogna Sikorska, analityk CDM.

I rzeczywiście, wywindowanie stawek podatku akcyzowego do jednego z najwyższych w Europie (np. 33,9 zł za 1 hl piwa w Niemczech wobec 76,7 zł w Polsce) nie rokuje najlepiej branży. Obciążenia akcyzowe doprowadziły do obniżenia marż producenckich i jednocześnie spowodowały wzrost cen polskich piw, które w porównaniu z asortymentem oferowanym przez zachodnich czy południowych sąsiadów stają się coraz mniej konkurencyjne cenowo. Do tego doszły obostrzenia w reklamowaniu piwa w ramach znowelizowanej ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.

Szacuje się, że w Polsce działa około 80 browarów. Zdaniem analityków, w najbliższych latach nie należy się już spodziewać znaczących inwestycji w moce produkcyjne. Wcześniejsze nakłady spowodowały, że oscylują one w granicach 30 mln hl, a więc dużo powyżej możliwości sprzedaży. W tym kontekście przyszłość dla sektora piwnego nie przedstawia się optymistycznie.

— Szansę na podniesienie sprzedaży będą mieć średnie browary, takie jak Perła czy Strzelec, które są w stanie zaoferować na sklepowej półce 0,5 l piwa w cenie około 1,5 zł. Swój czas powinny też mieć zupełnie małe zakłady produkcyjne przejmowane coraz częściej przez prywatnych inwestorów. O klientów będą musieli zatroszczyć się właściciele takich marek, jak Żywiec, Okocim czy Lech. Na rynku nie dojdzie raczej do zmiany na pozycji lidera. Tak mogłoby się stać już w 2001 r., ale bardzo dobra sprzedaż Warki pozwoliła na utrzymanie prymatu Grupie Żywiec, za którą znalazła się Kompania Piwowarska — ocenia Bogna Sikorska, analityk CDM Pekao.