W ostatnich latach spółki technologiczne były mocno rozpieszczane przez inwestorów. Kapitał płynął szerokim strumieniem. Wiele jednak wskazuje na to, że dla krajowych start-upów nadchodzi chudszy rok, choć jeszcze 2022 r. — mimo wybuchu wojny w Ukrainie i pogarszającej się koniunktury gospodarczej — był dla nich dość łaskawy.
— Globalnie w 2022 r. inwestycje venture capital (VC) słabły w stosunku do rekordowych poziomów z 2021 r. — odnotowaliśmy spadek z 60 mld USD w II kw. do 37 mld USD w III kw. Rodzimy rynek natomiast radził sobie bardzo dobrze. Istotny wpływ na to miały megarundy ICEYE, Synerise czy Tidio oraz spora aktywność funduszy PFR i NCBR kończących inwestycyjny okres. Zebranie nowych funduszy przez Inovo, OTB Venture, Simpact Ventures, bValue czy SMOK Venture dowodzi natomiast, że polski rynek VC rozwija się i dojrzewa, co jest bardzo optymistycznym sygnałem. Dobrym prognostykiem są też ogłoszone przez Komisję Europejską kolejne pieniądze unijne z programu Horyzont Europa. Mimo to pewne jest, że kryzys zbliża się również do Polski — mówi Magdalena Surowiec, partnerka zarządzająca w funduszu Unfold.vc.
Jeżeli w pierwszej połowie nowego roku nie zostaną uruchomione kolejne fundusze w ramach PFR czy NCBR, można spodziewać się dużej weryfikacji wycen start-upów i zamykania technologicznych biznesów.
— Paradoksalnie, zwolnienie tempa i urealnienie wycen jeszcze z 2021 r. to zdrowy przejaw. Sytuacja gospodarcza obnaży realia biznesowe. Dziś metaforycznie mówimy o erze cockroaches — karaluchów, czyli spółek, które przetrwają w każdych warunkach. Obecny krajobraz finansowania wymaga takiej wytrwałości i determinacji — podkreśla Magdalena Surowiec.
Spory spadek wycen
Mateusz Bodio, dyrektor zarządzający RKKVC, spodziewa się, że 2023 będzie rokiem spadających wycen, a bańka z 2021, kiedy fundusze inwestowały bez względu na wycenę, pękła.

— Spółki technologiczne już nie mogą tak łatwo zbierać rund w wysokości 5 czy 10 mln USD, mając jedynie prezentację i założenie, że mnożniki przychodowe „kiedyś” wystrzelą ponad historyczne normy. Krajobraz VC zaczął znacząco się zmieniać i ten trend będzie utrzymany w całym 2023 r. Czasy dla start-upów będą cięższe. Kapitał podwyższonego ryzyka jest nadal dostępny, ale inwestorzy już koncentrują się na jakości firm. Paradoksalnie, spodziewam się, że perspektywa inwestorów się polepszy: wyceny start-upów będą skorygowane o ryzyko, inwestorzy będą mocno naciskać na utrzymanie rentowności firm, na ich korzyść przechyli się ponadto szala argumentów w negocjacjach — twierdzi Mateusz Bodio.
— Pierwsze kwartały przyszłego roku będą trudne dla spółek. Na świecie fundusze już wstrzymują inwestycje, czekając na lepsze wyceny spółek i ustabilizowanie sytuacji gospodarczej. Ponadto w Polsce zakończenie okresu inwestycji w wielu funduszach współfinansowanych z pieniędzy udostępnianych przez PFR i NCBR mocno zmniejszy pulę kapitału na inwestycje. Szacuję, że od III-IV kw. zacznie się spore odbicie na naszym rynku VC. Mocno wierzę w szerokie zastosowanie AI w nowych obszarach i projekty z tym związane. Ponadto uważam, że 2023 to będzie rok telemedycyny i healthtechów, deeptechów oraz rozwoju idei less i zero waste. Mam również nadzieję, że dojdzie do zakończenia wojny w Ukrainie i szerszej współpracy funduszy VC w naszym regionie — dodaje Dariusz Żuk, założyciel AIP Seed.
Zahamowanie na rynku
W ostatnich latach na polskim runku VC padały kolejne rekordy finansowania spółek. W nadchodzącym roku można spodziewać się większej stagnacji.
— Rekordy w latach 2019, 2020 i 2021 są rezultatem dwóch zjawisk. Pierwsze to rosnąca liczba rund inwestycyjnych, głównie zalążkowych. Drugie to tzw. megarundy, w których polskie spółki pozyskiwały jednorazowo ponad 300 mln zł. Pretendenci do miana polskiego jednorożca zdobyli jednak w ostatnich miesiącach kapitał na dalszy rozwój i nie zanosi się na to, by planowali kolejne rundy w 2023 r. — podkreśla Maciej Ćwikiewicz, prezes PFR Ventures.

Już w tym roku uwidocznił się wyraźny trend zwrotu w kierunku rund zalążkowych i można się spodziewać jego kontynuacji.
— Rundy pre-seed i seed są dla inwestorów atrakcyjne, bo nie mają bagażu w postaci wysokiej wyceny ani rozbudowanej organizacji, która w nowych warunkach wymaga restrukturyzacji. Inwestycja na wczesnym etapie oznacza też dłuższy czas do exitu, być może na lepszych warunkach. Ostrożniejsi inwestorzy to też pogłębiony, a więc także wydłużony due diligence. To jednak dobry sygnał. Oznacza inwestycje w spółki, które mają potencjał, by faktycznie się rozwijać, a więc także stymulować polski system, a nie tylko dobrze wyglądać w prasie — podkreśla Maciej Ćwikiewicz.
PFR Ventures ma jednak jednak wyzwanie — wprowadzenie na rynek pieniędzy z programu Fundusze Europejskie dla Nowej Gospodarki (FENG).
— W przyszłym roku planujemy ogłosić pierwsze inwestycje w fundusze, które skupiają się na konkretnych sektorach. Równolegle angażujemy się w powstający fundusz i akcelerator NATO. To otworzy drogę dla rozwoju technologii podwójnego zastosowania. Ministerstwo Obrony Narodowej widzi tu duży potencjał i stopniowo animuje kolejnych uczestników rynku. To może być nowy rozdział dla polskiego systemu VC. Pracujemy też nad ofertą, która pomoże w wypełnieniu luki kapitałowej, hamującej rozwój spółek między etapem zalążkowym a fazą wzrostu. Dotychczas ulokowaliśmy ponad 600 mln zł w 13 międzynarodowych funduszach, które inwestują w polskie spółki na późniejszym etapie rozwoju. Niedawno ogłosiliśmy umowy z funduszami Lakestar i Northzone, które planują większe zaangażowanie na polskim rynku. Pierwsze efekty tej współpracy zobaczymy w przyszłym roku. Chcemy też, by do tego międzynarodowego grona wkrótce dołączyły lokalne zespoły inwestujące na późniejszym etapie — mówi Maciej Ćwikiewicz.
