Narodowe barwy nie powinny być przedmiotem

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2020-05-03 22:00

Wielki szacun należy się Stanisławowi Żółtkowi, zarejestrowanemu na liście chętnych do prezydentury na 10. miejscu (kolejność alfabetyczna) europosłowi Kongresu Nowej Prawicy z kadencji 2014-19.

Uczciwie ujawnił przekazany mu przez innego uczciwego obywatela egzemplarz tajnie wydrukowanego tzw. pakietu wyborczego (patrz poniżej). Brak konkretnej daty na karcie do nieistniejącego głosowania korespondencyjnego zmienia okoliczności ustrojowego starcia w tym tygodniu. W środę 6 maja Senat wyrzuci specustawę do kosza, w czwartek Sejm podejmie próbę jej wygrzebania. Wynik zapowiada się pasjonująco, ponieważ może zależeć nawet od… błędnego wciśnięcia klawiszy przez jakiegoś posła głosującego zdalnie, taka ułomność zdarza się wszystkim klubom. Przy założeniu uczestniczenia 460 posłów zwycięstwo PiS na przykład w stosunku 230:225 przy 5 wstrzymujących się (myślę tu o wahliwym Porozumieniu) — okaże się pyrrusowe. Otóż do odrzucenia przez Sejm wyroku Senatu konieczna jest większość bezwzględna…

Enty raz wypada powtórzyć strasznie niewygodną dla tzw. dobrej zmiany prawdę konstytucyjną. Dopóki specustawa „o szczególnych zasadach przeprowadzenia wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r.” nie znajdzie się w Dzienniku Ustaw i porządku prawnym Rzeczypospolitej Polskiej, wszystko co opiera się na mirażu, jakoby już się w nim znajdowała, jest nielegalne. Kodeks karny w art. 248 przewiduje dla każdego, kto „niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia lub podrabia protokoły lub inne dokumenty wyborcze albo referendalne” karę więzienia do trzech lat. Wydrukowany ponad 30-milionowy nakład, którego zawartość ujawnił Stanisław Żółtek, nosi zewnętrzne cechy wyborcze, zatem bez umocowania w Dzienniku Ustaw jest podróbką. Druk sfinansowany został z części budżetu państwa, której dysponentem jest minister spraw wewnętrznych. W tych okolicznościach kierowanie przez Pocztę Polską wycieku podróbki do wyjaśnienia przez… Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego to czysty kabaret.

Brak dokładnej daty na kartach potwierdził to, o czym pisałem już kilka razy. PiS już dawnoprzyjęło do wiadomości, że przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych 10 maja jest absolutnie wykluczone z powodów proceduralnych i technicznych. Możliwe jest natomiast 17 maja, a jeszcze bardziej 23 maja. Dlatego jeśli wynik rozgrywki 6 i 7 maja okaże się dla władców zwycięski, to głosowanie zostanie przesunięte o tydzień lub o prawie dwa. Zdumiewa umieszczenie na drukach na razie imitujących karty… biało-czerwonego paska. Coś takiego nie wpadło do głowy nikomu w 102-letnich dziejach republikańskiej Polski, niezależnie od zmian ustrojowych. Według pomysłodawców ten element miałby przedłużyć patriotyczną atmosferę majówki, czyli Dnia Flagi oraz Święta Narodowego Trzeciego Maja. Wobec ostrego konfliktu społecznego o przeprowadzanie wyborów podczas faktycznego stanu nadzwyczajnego taka ozdóbka absolutnie nie jednoczy Polaków, lecz działa dokładnie odwrotnie.

Karty do głosowania wydrukowane bez żadnej podstawy prawnej oraz dziennej daty

Stanisław Żółtek, były europoseł kandydujący na prezydenta RP, ujawnił przed majówką największą tajemnicę państwa PiS — jak wygląda oryginalny egzemplarz tzw. pakietu wyborczego, który Poczta Polska ma roznieść do wszystkich pełnoletnich Polaków. Karta do głosowania, wydrukowana w nakładzie ponad 30 mln egzemplarzy, nie zawiera dziennej daty wyborów, wpisano tylko 2020 r. Zamiast pieczęci Państwowej Komisji Wyborczej wydrukowano godło RP z okólnym napisem „Wybory prezydenckie I tura” oraz pionowy pasek flagowy. Ujawniony egzemplarz nie ma jakiegokolwiek zabezpieczenia w postaci np. hologramu. Tryb korespondencyjny wyklucza nadawanie kartom wiarygodności stawianiem oryginalnej pieczątki przez każdą liczącą głosy komisję obwodową. Zgodnie z obowiązującym w Polsce porządkiem konstytucyjnym wydrukowany nakład kart obecnie ma status prawny jedynie tzw. śmiecia pocztowego. [JAZ]