Spółka Nefeni, zajmująca się produkcją oprogramowania, świadcząca usługi m.in. dla sektora publicznego po raz kolejny weszła we współpracę z Mirillis. W przeszłości jej właściciele zainwestowali w tę firmę, wspólnie z nią zbudowali rozwiązanie do nagrywania i streamingu gier komputerowych, wprowadzili je na rynek, a następnie zrealizowali exit (spółkę wykupili jej menedżerowie). Zdecydowali się powrócić do kooperacji i znów zainwestować we wspólne przedsięwzięcie, tym razem realizowane w ramach spółki Mirillis Core, w której objęli 30 proc. udziałów wycenionych na 10 mln zł.
– Powróciliśmy do Mirillis, tym razem ze znacznie większym kapitałem i większymi możliwościami zaangażowania się w nowy projekt. Grupa Nefeni obecnie łączy kilkanaście spółek i zatrudnia ok. 200 pracowników. Dysponujemy zasobami, które mogą okazać się użyteczne dla Mirillis Core. Nie wykluczamy także, że nasz wkład finansowy w przyszłości będzie zwiększany w zależności od realizacji kolejnych etapów projektu i realnych potrzeb – mówi Tomasz Maćkowiak, wiceprezes ds. finansowych w Nefeni.
Mirillis Core opracowało narzędzie o nazwie Remotly, które umożliwia zdalne łączenie się z komputerem PC z innych urządzeń stacjonarnych i mobilnych.
– Parametry Remotly, w tym niskie latency, czyli opóźnienie w przesyle danych, i jakość obrazu pozwalają na stosowanie narzędzia np. do zdalnego grania w gry komputerowe zainstalowane na komputerach PC. Można z nich korzystać z dowolnego miejsca lub współdzielić dostęp do nich z innymi użytkownikami. Podobnie jak AnyDesk czy TeamViewer oprogramowanie umożliwia także zdalne sterowanie systemem operacyjnym komputerów na odległość przez internet – dodaje Sławomir Hemerling-Kowalczyk, prezes Nefeni.
Drugą grupą odbiorców poza graczami mają być firmy – spółki IT czy korporacje, które tego rodzaju narzędzi potrzebują np. do realizacji usług wsparcia klientów.
Przedstawiciele Nefeni zapewniają, że obecnie kilkanaście firm na świecie testuje oprogramowanie Remotly. Wersja dla masowych użytkowników będzie udostępniona w niedalekiej przyszłości, obecnie także przechodzi fazę testów.
– Rynek tego rodzaju rozwiązań wydaje się bardzo duży, co widać m.in. po przychodach takich firm jak TeamViewer. Korzystaliśmy z rozwiązań konkurencji i wiemy, jakie są ich słabe strony – to m.in. sposób licencjonowania i opłat. My stawiamy na prosty model subskrypcyjny uzależniony od intensywności korzystania. Obecnie rozwiązanie w wersji testowej udostępniamy nieodpłatnie – wyjaśnia Tomasz Maćkowiak.
