W poniedziałek, 9 września, w Nowym Jorku rozpocznie się jesienna edycja Finnovate, jednej z najbardziej szacownych imprez w sektorze fintechowym. Jest to przestrzeń networkingowa, gdzie wyselekcjonowane start-upy z całego świata pokazują swoje pomysły i rozwiązania biznesowe. Najlepsze mogą liczyć na tytuł Best of show, przyznawany przez jury i publiczność.
W wiosennej edycji Finnovate w Londynie wziął udział Ailleron, polski dostawca technologii do bezpiecznych wideopołączeń dla banków. Do Nowego Jorku zaproszenie dostał natomiast Nest Bank. Amerykanie chcą, żeby pokazał N!Asystenta, czyli narzędzie do zarządzania rachunkiem bankowym wykorzystujące technologię generatywnej sztucznej inteligencji.
Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes Nest Banku, po cichu liczy na sukces w konkursie. Ostatni raz do Polski statuetkę z Finnovate przywiozła ekipa Effigence w 2019 r. Dwa lata wcześniej wyróżnienie podczas konferencji zdobył Braintri (obecnie Neontri). W 2016 r. tytuł dostało Valuto, a w 2015 r. Finanteq. W 2013 r. mBank rozbił bank, zgarniając nagrody w Londynie i Nowym Jorku.
Dla Nesta samo zaproszenie na wydarzenie jest niemałym wyróżnieniem. N!Asystent jest rozwiązaniem opracowanym w 100 proc. wewnętrznie. To spore osiągnięcie, zważywszy że Nest jest najmniejszym bankiem na krajowym rynku. Jest to też pionierskie zastosowanie generatywnej sztucznej inteligencji w polskiej bankowości.
Wiceprezes Nest Banku mówi, że pomysł jest autorski, nie został podpatrzony ani skopiowany z tej prostej przyczyny, że takich rozwiązań na rynku bankowym jeszcze nie ma. I to nie tylko w Polsce.
- W Europie ani USA nie znaleźliśmy aż tak zaawansowanych bankowych asystentów AI. Podobne rozwiązania pojawiają się powoli w Europie, ale nie są szeroko dostępne dla klientów - mówi Janusz Mieloszyk.
Alexa po polsku
N!Asystent jest nowoczesną formą personal financial managera (PFM, osobisty menedżer finansowy), czyli modnego przed laty w bankach narzędzia do zarządzania finansami, które jednak nie zdobyło specjalnego uznania wśród klientów. PFM wymagał dużego zaangażowania użytkownika, żeby dać mu wartość dodaną w postaci większej jasności, gdzie i na co wydaje pieniądze.
Z N!Astystentem można się komunikować za pomocą czatu, zlecając mu podsumowanie wydatków na konkretne cele, w określonych miejscach, zestawienia i analizy. System ma dostęp do historii rachunku i zna procedury banku, jest więc w stanie odpowiedzieć na wiele pytań o to, co dzieje się na rachunku, albo przedstawić szacunki, na co klient może sobie pozwolić (np. czy stać go na określony wydatek). Od września, tak jak w przypadku Alexy czy Siri, aplikacja reaguje na polecenia wydane głosem. Co więcej, na życzenie klienta asystent nie tylko wykona podsumowanie finansów, ale również przedstawi je w formie graficznej.
Tanio jak w chmurze
Wdrożenie w banku PFM wymagało dużych nakładów pracy na zbudowanie architektury informatycznej. Trwało to miesiącami i kosztowało mnóstwo pieniędzy, a efekt był umiarkowany. Janusz Mieloszyk zapewnia, że teraz dużo bardziej zaawansowanego asystenta można zrobić taniej i sprawniej, korzystając z możliwości generatywnej AI.
- Dzięki dostępowi do chmury obliczeniowej zminimalizowaliśmy koszty i skróciliśmy czas potrzebny na opracowanie i uruchomienie rozwiązania. Proof of concept [wersja pilotażowa - red.] mieliśmy gotowy w trzy tygodnie, a pierwsze wdrożenie dla klientów odbyło się już po trzech miesiącach – mówi Janusz Mieloszyk.
Nest zaczął przenosić swoje systemy do chmury obliczeniowej ponad trzy lata temu, był jednym z pionierów w sektorze. To pozwoliło ograniczyć koszty infrastruktury oraz umożliwiło budowanie i skalowanie nowych rozwiązań.
Wiceprezes Nest Banku podkreśla, że kluczowa jest jakość danych, na których pracuje model GenAI.
- Jeśli w banku działa kilka systemów informatycznych, a w danych są błędy, efektywność algorytmów będzie niska. Przed wdrożeniem generatywnej sztucznej inteligencji trzeba to uporządkować – radzi Janusz Mieloszyk.
Co dalej z Nestem
Im więcej klientów, tym więcej problemów. Nest ma ich stosunkowo niedużo – ok. 0,5 mln. Dlaczego, mając tak niewielką bazę potencjalnych użytkowników, zainwestował w N!Asystenta? Bo mógł. Pokazał, że mały jest zwinniejszy niż duży i na polu innowacyjności może konkurować z największymi. Zrobił sobie przy tym doskonały PR, co może pomóc właścicielowi w sprzedaży. W przyszłym roku minie 10 lat, od kiedy bank (wtedy jeszcze FM Bank) został kupiony przez fundusz AnaCap. Gdyby miał miał zamiar konsolidować sektor, wziąłby udział w przetargu na VeloBank. Skoro tego nie zrobił, można zakładać, że planuje exit.
Wiceszef Nest Banku nie chce wypowiadać się na tematy zastrzeżone dla właściciela. Woli mówić o skokowej poprawie wyników: 22-procentowym wzroście liczby klientów, 15-procentowym sumy bilansowej i 76-procentowym zysku netto.
- Kluczową rolę w naszej strategii odgrywa technologia. Jest ona dla nas nie tylko hasłem PR-owym, ale przede wszystkim narzędziem do skalowania biznesu i ciągłego doskonalenia doświadczeń klienta. Nie czekamy na to, co wprowadzi rynek – podążamy własną ścieżką. Dzięki temu byliśmy pierwsi na rynku z Visą Mobile, a teraz jesteśmy pierwsi z AI asystentem. I to na pewno nie jest nasze ostatnie słowo - mówi Janusz Mieloszyk.