Tygodnik opisuje przypadek zastępcy komendanta głównego policji Henryka Tusińskiego. Według tygodnika Tusiński, który do 1999 r. pracował w wałbrzyskiej komendzie i zajmował tam mieszkanie należące do miasta, ale znajdujące się w trwałej dyspozycji policji, po awansie do Wrocławia wykupił wałbrzyski lokal za 20 proc. wartości.
W stolicy Dolnego Śląska Tusiński załatwił sobie kolejne mieszkanie. By ominąć przepis, który zabrania funkcjonariuszom zajmowania jednocześnie dwóch mieszkań służbowych, policjant podarował wałbrzyski lokal córce, a sam dostał mieszkanie we Wrocławiu.
Zgodnie z informacjami podawanymi przez "Newsweek", decyzję o przydziale wystawiono mu 5 lipca 2001, choć wniosek został wypełniony przez Tusińskiego dopiero trzy dni później.
Według gazety w identyczny sposób, czyli darując swoim córkom mieszkania z przydziału, nowe kwatery otrzymali były komendant wojewódzki policji w Krakowie nadinspektor Andrzej Woźniak oraz były komendant główny gen. Antoni Kowalczyk.
Tygodnik pisze też o pozbywaniu się przez komendy tymczasowych, rotacyjnych
kwater na rzecz wyższych oficerów policji. Według pisma, aktualny komendant
główny nadinspektor Tadeusz Budzik wydał polecenie, by zatrzymać ten proceder.
Problem w tym, że sprawy mieszkaniowe podlegają zastępcy szefa KGP
odpowiedzialnemu za logistykę, czyli... Henrykowi Tusińskiemu - pisze
"Newsweek".(PAP)