PB: Nicnierobienie czy aktywność – jak naprawdę odpocząć w długi weekend?
Alicja Kotłowska: Odpowiedź kryje się w świadomym zaangażowaniu ciała i umysłu. Zamiast bezrefleksyjnie wylegiwać się na kanapie lub przeglądać ekran telefonu, warto postawić na ruch i relacje społeczne: długi spacer, ulubioną formę sportu czy spotkanie z przyjaciółmi. Stanowczo odradzam natomiast modnego ostatnio lenistwa terapeutycznego – samotne leżenie w łóżku z maseczką na twarzy może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.
Zapomnij na chwilę o codziennych zadaniach – sugerują niektóre poradniki. Dobra wskazówka?
To pusty frazes. Im bardziej chcemy o czymś zapomnieć, tym silniej to wraca. Kto chce przenieść uwagę z obowiązków na przyjemności życia, musi wybrać aktywność: na korcie tenisowym nie ma miejsca na raporty, a przy letnim grillu rozmowy z przyjaciółmi skutecznie odsuwają na bok zmartwienia o wynik negocjacji biznesowych. Gdy odłożymy smartfony i oddamy się zabawie, wędkowaniu czy porządkom w ogródku, naprawdę wyłączymy rutynę i naładujemy baterie przed kolejnymi wyzwaniami.
Jak w parę dni złapać reset, gdy robota przytłacza, a szef zachowuje się niczym nadzorca folwarczny?
Nie ulegajmy czarnowidztwu. Choć rynek pracy wciąż daleki jest od ideału, staje się coraz bardziej przyjazny. Oczywiście znajdą się firmy, które wyciskają z pracowników ostatnie soki, oferując symboliczne wynagrodzenie. Ale spójrzmy szerzej: rosną standardy etyczne, coraz większą wagę przykłada się do ochrony zdrowia psychicznego, a niskie bezrobocie nie pozwala menedżerom na traktowanie ludzi jak zasoby do wymiany. Zamiast malować rzeczywistość na czarno, dostrzegajmy subtelne, ale znaczące niuanse.
Skala wypalenia, mobbingu i innych problemów jest mniejsza, niż wskazują krzykliwe nagłówki?
Warto przypomnieć, że pierwsze badania wypalenia zawodowego dotyczyły pracowników medycznych, opiekunów społecznych narażonych na traumę i cierpienie w klinikach dla narkomanów. Mówimy tu o wyjątkowo trudnych warunkach pracy. Wniosek? Nauczmy się odróżniać poważne przypadki wypalenia od zwykłego zmęczenia i naturalnego spadku energii wynikającego z intensywnego wysiłku pod koniec kwartału. Prawdziwe wypalenie zawodowe to poważna dolegliwość i – według badań Gallupa – doświadcza go stale 7 proc., a bardzo często 21 proc. pracowników. Większość z nas jest zmęczona po pracy – to naturalne – jednak po aktywnym odpoczynku, spacerze lub wizycie na siłowni możemy się zregenerować i zredukować stres. W przypadku wypalenia nie jesteśmy w stanie odpocząć – nawet długi majowy weekend nam nie pomoże. Wtedy warto skorzystać z porady psychologicznej i szukać wsparcia.
Czyli trochę więcej odporności psychicznej?
Zgadza się. Wypalenie to nie zmęczenie, które znika po filiżance espresso. To cynizm, depersonalizacja, głęboka niechęć wobec swoich obowiązków i ludzi wokół. To stan duszy, a nie tylko ciała. I potrzebujemy wtedy prawdziwej regeneracji – nie kolejnego webinaru na temat work-life balance.
Nie znaczy to jednak, że problemów nie ma…
Niestety, polski pracownik odczuwa nadmierne wyeksploatowanie i stres częściej niż jego unijny kolega. Statystyka jest nieubłagana: 62 proc. Kowalskich deklaruje zmęczenie pracą, podczas gdy w Unii Europejskiej średnia wynosi 37 proc. To liczby, które nie dają spać spokojnie.
Napawa optymizmem rosnące znaczenie standardów etycznych, o którym pani wspomniała. O co konkretnie chodzi?
Pojawiły się trzy wielkie idee: promowane przez WHO zdrowe miejsce pracy, lansowana przez ONZ godna praca oraz jakościowe zatrudnienie według unijnej agencji Eurofound. Każda z tych koncepcji przesuwa akcent z fizycznego bezpieczeństwa na dobrostan psychiczny, z przestrzegania regulaminów na autentyczny szacunek dla człowieka. Już nie wystarczy, że pracodawca płaci za nasz czas – wymaga się od niego, by traktował pracownika po ludzku.
Henry Ford narzekał, że kiedy zatrudnia robotnika, dostaje całego człowieka, a nie tylko parę rąk. Takie podejście można spotkać także dzisiaj?
Bez wątpienia. W wielu firmach pracownika ocenia się przez pryzmat produktywności, zapominając o kontekście jego życia osobistego. Spada jakość pracy – od razu pojawia się oskarżenie o lenistwo. A może w tle jest choroba w rodzinie albo kryzys małżeński? Człowiek to więcej niż wykres wydajności w Excelu.
Chwali pani model skandynawski. Na czym polega jego magia?
Na partnerskiej komunikacji, płaskich strukturach i kulturze, która akceptuje błędy jako część rozwoju. Polski model pracy jest spadkobiercą systemu komunistycznych przedsiębiorstwach państwowych – hierarchiczny, formalny, sztywny – wydaje się z innej epoki.
Jak wprowadzić dobre wzorce?
Zmiana nie jest łatwa. Nasze miejsca pracy są lustrem naszego systemu szkolnictwa. W Polsce nauczyciel to niepodważalny autorytet. W Szwecji czy Wielkiej Brytanii to partner w rozmowie.
U nas zarówno słowa nauczyciela, jak i szefa są święte?
Właśnie. W Polsce menedżer częściej rządzi i skupia się na władzy, niż stara się być partnerem i mentorem pracowników. Aby w pracy stworzyć kulturę zaufania, otwartej komunikacji, relacji musimy zacząć od reformy naszych szkół.
W jakim stopniu polscy pracodawcy umieją wspierać wypoczynek swoich kadr?
Nie wszyscy mają odpowiednią wiedzę. Prowadząc szkolenia dla lekarzy, urzędników samorządowych i pracowników oświaty, obserwuję, że choć intencje są szczere, często brakuje klarownego celu i spójnej strategii. W efekcie firmy często sięgają po popularne, lecz powierzchowne rozwiązania – od aplikacji medytacyjnych po zajęcia jogi. Naraża to je na zarzut wellness washingu, czyli pozornego dbania o dobrostan zatrudnionych.
Jak uniknąć tego ryzyka?
Zmiana wymaga przemodelowania środowiska pracy: ma być wspierające, oparte na poczuciu wspólnoty, demokratyczne i ukierunkowane na rozwój. Inwestycja w taką kulturę organizacyjną zwraca się wielokrotnie – pracownik zdrowy, wypoczęty i zaangażowany to pracownik bardziej wydajny, kreatywny i lojalny.
Dobre wykorzystanie majówki uzależnia pani od rezygnacji z narzędzi cyfrowych?
Nie sposób się zregenerować, gdy odpoczynkowi towarzyszy niewidzialna obecność w pracy za pośrednictwem smartfona. Unia Europejska pracuje nad regulacjami, które zabronią komunikowania się z pracownikiem po godzinach. Prawo do rozłączenia się ma być gwarantem, że pracodawca nie zadzwoni do nas po godzinach pracy, albo nie wyśle mejla z zadaniami w piątek o osiemnastej.
W Polsce wdrożenie takich regulacji może spotkać się z oporem – utarte nawyki myślowe trzymają się mocno.
Ale spokojnie, technologia przychodzi z odsieczą. Choć czasem sama jest źródłem kłopotów, może też być częścią rozwiązania. W Niemczech niektóre firmy już teraz blokują wysyłanie mejli po godzinach, dając pracownikom święty spokój. U nas to ciągle śpiew przyszłości, lecz wiatr zmian wieje coraz mocniej. Liderzy zaczynają rozumieć, że liczy się nie tylko wysiłek, ale i solidny reset.
Co zrobić, jeśli pomimo odpoczynku, troskliwego szefa i dobrej atmosfery w pracy ciągle czujemy się zmęczeni?
Czasem problem tkwi w nas. W swojej książce cytuję pisarza Jonathana Carrolla: „Pracę należy wybierać dużo ostrożniej niż współmałżonka, ponieważ spędza się w niej więcej czasu niż w jego towarzystwie”. Zbyt często kierujemy się prestiżem, presją otoczenia albo złudzeniami wyniesionymi z telewizyjnych seriali, zamiast wsłuchać się w siebie. A przecież dopasowanie zawodu do osobowości i predyspozycji to nie luksus, lecz fundament psychicznego zdrowia. Może więc długi weekend to dobry moment, by zadać sobie pytanie: czy to, co robię, naprawdę mi odpowiada. I jeśli nie – czy odważę się poszukać ścieżki, która będzie bardziej moja?
Pełnomocniczka prorektorki ds. międzynarodowych na Uniwersytecie SWPS, badaczka rynku pracy. Zdobyła doświadczenie w administracji (Kancelaria Premiera RP, Komisja Papierów Wartościowych), mediach, edukacji (wykładowczyni na Oxford Brookes University, SGH, SWPS), projektach międzynarodowych (grant British Council, Indie) i szkoleniach biznesowych. Absolwentka Uniwersytetu Oksfordzkiego (MSc in Research Methodology), MBA z Oxford Brookes University i SGH. Autorka książki „Twoja praca. Jak osiągnąć dobrostan i uniknąć wypalenia zawodowego”.