"Nie" dla pokoju uderzy w gospodarkę

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2016-10-04 22:00

Referendalne „nie” dla porozumienia pokojowego oznacza dla Kolumbii niepewność podobną do tej, jaką brexit przyniósł w Wielkiej Brytanii

Od początku tygodnia kolumbijskie peso osłabiło się wobec dolara o 2,5 proc., co jest najgorszym wynikie wśród 32 głównych walut na świecie. Główny wskaźnik giełdy w Bogocie zanurkował najniżej od sierpnia, a wyprzedaż nie ominęła rynku obligacji skarbowych. To skutki odrzucenia w niedzielnym referendum w Kolumbii wynegocjowanych przez rząd warunków porozumienia pokojowego z marksistowskimi bojówkami FARC.

O WŁOS:
O WŁOS:
Zwolennicy porozumienia, którzy gotowi byli zaakceptować ustępstwa rządu wobec FARC,przeważali w Bogocie i na doświadczonym skutkami wojnyzachodzie kraju.Jednak fatalna pogoda sprawiła,że frekwencja w tym ostatnim regionie była znacznie niższa niż w pozostałych częściach kraju.
Bloomberg

Inwestorzy obawiają się powrotu chaosu w kraju, wychodzącym z trwającej od pół wieku wojny domowej, która pochłonęła życie ponad 200 tys. osób, a do opuszczenia domów zmusiła miliony. Wynik referendum, w którym przewaga przeciwników porozumienia wyniosła zaledwie 0,4 pkt. proc., czyli 54 tys. głosów, to szok przypominający zaskoczenie towarzyszące decyzji Brytyjczyków o opuszczeniu Unii Europejskiej. Jeszcze w ubiegłym tygodniu sondaże pokazywały 60-procentowe poparcie dla wynegocjowanych warunków.

Zdaniem komentatorów, o klęsce zdecydowały jednak huraganowa pogoda w wielu regionach popierających porozumienie oraz niskie poparcie społeczne dla prezydenta Juana Manuela Santosa, związane ze słabą koniunkturą gospodarczą. W pierwszej reakcji po podaniu wyników zarówno strona rządowa, jak też przedstawiciele rebeliantów, zapowiedzieli utrzymanie obowiązującego zawieszenia broni. Powrót do negocjacji nie będzie jednak łatwy, co z jednej strony grozi powrotem rozlewu krwi, a z drugiej — poprzez osłabienie demokratycznej legitymacji ekipy rządzącej — utrudnia reformy. Skutkiem będzie niepewność co do perspektyw gospodarczych na wzór tej, jaka po decyzji o wyjściu z UE zapanowała w Wielkiej Brytanii.

„Wynik referendum najprawdopodobniej nie pozostanie bez wpływu na reformę podatkową, nad którą prace miały być prowadzone w październiku” — ostrzegał w nocie do klientów Ezequiel Aguirre, strateg Bank of America. Reforma jest konieczna, by w finansach publicznych załatać dziurę związaną z niższymi przychodami z eksportu ropy naftowej.

Dlatego jej odsunięcie w czasie znacząco zwiększy ryzyko obniżenia przez agencje Standard & Poor’s lub Fitch ratingów, których perspektywa już jest negatywna. Według szacunków ministerstwa finansów, dzięki poprawie klimatu dla zagranicznych inwestycji i oszczędnościom w wydatkach na bezpieczeństwo zakończenie konfliktu pozwoliłoby na przyspieszenie wzrostu gospodarczego w skali roku o 1 pkt proc., jednak zakładane przez porozumienie łagodne kary dla przedstawicieli FARC oraz umożliwienie im prowadzenia działalności politycznej było dla wielu wyborców nie do zaakceptowania.

— Nie mogę zrozumieć, dlaczego ktoś taki jak Timochenko [pseudonim głównego komendanta FARC — red.] miałby nie spędzić ani dnia w więzieniu, a nawet mógłby kandydować w wyborach. Nawet Pablo Escobar, baron narkotykowy, był bardziej dobrotliwy od niego — mówił Juan Esteban Londoño, biznesmen z Medellín, który przeżył porwanie przez FARC.

— Porozumienie uratowałoby nas przed dalszym rozlewem krwi. Oczywiście wielu ludziom może się nie podobać zasiadanie w kongresie osób wywodzących się z FARC, ale korzyści z porozumienia znacznie przewyższają szkody — powiedział Luis Ospina, którego ojciec został porwany i zamordowany przez prorządowe bojówki zwalczające FARC.