Nie przenoście Budapesztu do Warszawy

opublikowano: 29-07-2015, 22:00

NBP uważa, że pomysły z podatkiem bankowym i przewalutowaniem kredytów frankowych mogą zachwiać systemem finansowym

Najnowszy raport „Stabilność sektora finansowego” i załączone do niego komentarze Narodowego Banku Polskiego (NBP) nie spodobają się zwolennikom przeniesienia budapeszteńskich pomysłów do Warszawy.

OSTROŻNOŚĆ WSKAZANA:
OSTROŻNOŚĆ WSKAZANA:
Jacek Bartkiewicz, członek zarządu NBP, zwraca uwagę, że polski system finansowy wyróżnia się w Europie stabilnością i korzystnie wpływa na wzrost PKB. To wartość, którą politycy muszą brać pod uwagę, snując swoje plany.
Marek Wiśniewski

Rozsądna bankowa opcja

Jeśli chodzi o portfel kredytów walutowych, bank centralny uważa, że problemu nie ma: zarówno z punktu widzenia systemu finansowego, poszczególnych banków, jak i klientów. Zaangażowanie sektora bankowego w kredyty walutowe jest relatywnie nieduże i stanowi 9 proc. wszystkich kredytów. Banki są też dobrze skapitalizowane, żeby w razie problemów mieć z czego pokryć straty. Również bufor finansowy gospodarstw domowych jest odpowiednio duży, żeby poradzić sobie z wahaniami franka, które w dużej mierze kompensują niskie stopy w Szwajcarii. Po załamaniu kursu złotego do franka w styczniu tego roku jakość portfela kredytowego nie pogorszyła się i jest on najzdrowszy w całej puli kredytów bankowych.

— Z punktu widzenia systemowego nie bardzo widzimy, po co mielibyśmy, jako Polska, rozwiązywać ten problem, szczególnie jeżeli miałoby się to wiązać z pewnymi negatywnymi skutkami — mówi Jacek Osiński, dyrektor departamentu stabilności finansowej w NBP.

Zwraca on uwagę na nietrafność porównań między sytuacją frankowców w Polsce i na Węgrzech, często zestawianych w kontekście zarządzonego w ubiegłym roku przez Budapeszt przymusowego przewalutowaniakredytów na forinty. Jego zdaniem, są to nieporównywalne sytuacje. Na Węgrzech wartość kredytów walutowych była dużo wyższa niż u nas, tak samo jak oprocentowanie (Węgrzy brali kredyty po stałej stopie), a odsetek kredytów zagrożonych wzrósł do 40 proc. U nas wynosi ponad 3 proc.

— To banki powinny zająć się rozwiązaniem problemu. To wydaje się najbardziej rozsądne — mówi dyrektor Osiński. Jacek Bartkiewicz, członek zarządu NBP, przypomina, że nadzór mógłby skłonić do tego banki przy pomocy „bodźców kapitałowych”.

— Nadzór może zażądać od banków z dużym portfelem kredytów walutowych podwyższenia kapitałów. Zarząd banku ma do wyboru: gromadzić kapitał lub szukać kompromisu z kredytobiorcami. Natura kompromisu polega na tym, że każda ze stron godzi się na jakieś straty — mówi Jacek Bartkiewicz.

Uwaga na skutki uboczne

Kolejny węgierski wzorzec, przywoływany przez polityków, który może przynieść więcej szkód niż pożytku, to podatek bankowy. Jacek Bartkiewicz podkreśla, że zyski banków, często przywoływane przez opozycję, spadają i będą spadać. Rosną natomiast rozmaite obciążenia nakładane przez banki związane z opłatami na BFG i nowymi wymogami kapitałowymi narzucanymi przez europejski nadzór. Jacek Bartkiewicz przestrzega, że wprowadzenie dodatkowych danin bez dokładnej analizy skutków ubocznych może zachwiać stabilnością sektora finansowego i wpłynąć na ograniczenie wzrostu gospodarczego. Przypomina, że na Węgrzech, gdzie podatek bankowy obowiązuje od 2010 r., portfel kredytowy skurczył się o 30 proc. licząc od grudnia 2008 r. do marca 2015 r. W tym czasie w Polsce dynamika akcji kredytowej wyniosła 50 proc. i była najwyższa w UE.

 

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Eugeniusz Twaróg

Polecane