Na stosowaniu instrumentów pochodnych | w 2008 r. zaoszczędziliśmy 3,1 mld zł
Polska i cztery inne kraje używały inżynierii finansowej do obniżenia kosztów obsługi długu publicznego.
Polska, Grecja, Niemcy, Włochy i Belgia używały instrumentów pochodnych w zarządzaniu deficytem fiskalnym — ujawnił wczoraj Eurostat.
— Nie tylko Grecja, ale też inni członkowie Unii Europejskiej wykazali swapy w raportach dotyczących długu. Włochy, Polska, Grecja i Niemcy poinformowały Eurostat, że używały swapów. W przypadku Grecji oczekujemy dalszych wyjaśnień, na śledztwo potrzebujemy kilku tygodni — powiedział Walter Radermacher, dyrektor generalny Eurostatu w Parlamencie Europejskim.
Udawali Greka
Grecja ma problemy w związku ze stosowaniem swapów. Afera wybuchła w lutym, gdy okazało się, że Goldman Sachs pomagał Grecji ukryć prawdziwy poziom długu, dzięki czemu mogła wypełnić kryteria z Maastricht i wejść do strefy euro. Jak? Na początku 2002 r. Grecja podpisała dużą umowę z Goldman Sachs. Obejmowała ona tzw. cross-currency swaps — rząd grecki emitował dług w dolarach i jenach i zamieniał na euro, przy ustalonym z góry kursie i momencie wymiany powrotnej. Takie działania z reguły należą do standardów. Jednak w Grecji amerykański bank zagrał szczególnie — w kontraktach wpisywano fikcyjne kursy wymiany długu w przyszłości. Dzięki temu Ateny dostawały znacznie większe kwoty w euro, niż wynikałoby z ich równowartości w dolarach i jenach. W ten sposób Goldman Sachs w tajemnicy zorganizował Grekom dodatkowy miliard dolarów kredytu, który nie był widoczny w statystykach.
My nie Grecy
Czy Belgia, Niemcy, Polska i Włochy też "oszukiwały" Eurostat?
— Nasze swapy nigdy nie były używane do ukrycia długu rządowego. Użycie instrumentów było kategorycznie inne od greckiego zarządzania deficytem. Swapy podlegają bardzo restrykcyjnym regułom prawa dotyczącego budżetu i ich wartość jest co roku publikowana w budżecie — powiedział agencji Bloomberg Joerg Mueller, rzecznik Niemieckiej Agencji ds. Finansów.
— Jesteśmy przekonani co do metody księgowania swapów i Eurostat wie o tym, że ich używaliśmy — powiedział agencji Bloomberg Jean Deboutte, rzecznik belgijskiej agencji.
Polska oszczędza
Jakie instrumenty i na jaką skalę wykorzystywała Polska? Wczoraj nie udało nam się uzyskać komentarza od Magdaleny Kobos, rzeczniczki Ministerstwa Finansów (MF). Z dokumentu dotyczącego strategii zarządzania długiem MF wynika, że Polska od końca 2006 r. zawierała transakcje na instrumentach pochodnych "aby zmienna wysokość kosztów obsługi długu nie wpływała destabilizująco na konstruowanie budżetu państwa". Dzięki transakcjom zawartym w 2007 r. (ministrem była wtedy Zyta Gilowska), które przenosiły koszty z 2008 r. na 2007 r., w 2008 r. koszt obsługi długu udało się zmniejszyć o 3,1 mld zł. W kolejnym roku Polska ograniczyła wykorzystywanie tych instrumentów.
"Od marca do lipca oraz od końca września do grudnia 2008 r. transakcje na instrumentach pochodnych były zawieszone w związku ze znacznym wzrostem ryzyka systemowego sektora bankowego" — czytamy w dokumencie MF.
We wrześniu 2008 r. upadł Lehman Brothers.
Co na to eksperci? Mirosław Gronicki, były minister finansów, uspokaja, że stosowanie swapów to nic złego i że jest to dozwolone przez Eurostat. Rynek nie zwrócił większej uwagi na informacje z Eurostatu. Złoty nawet się umocnił.
Prof. Mirosław Gronicki: Polska nie Grecja, do euro nie wchodzi
1Eurostat poinformował, że Polska — podobnie jak Grecja i kilka innych państw europejskich — wykorzystywała swapy do zarządzania deficytem. Grecji nie wyszło to na dobre, czy mamy się czegoś obawiać?
Nie ma się czego bać — swapy (np. walutowe lub stopy procentowej) to jedna z technik zarządzania długiem i płynnością. Wykorzystuje się ją, by spłata długu była w miarę zrównoważona, by zabezpieczyć się przed ryzykiem walutowym, a także w sytuacji spiętrzenia płatności — np. pod koniec roku — gdy chcemy je rozłożyć. To technika dozwolona przez Eurostat. Forma jest zatem jak najbardziej legalna, o ile jest robiona w dobrej wierze — czyli dla poprawy zarządzania płynnością i długiem.
2W Grecji wyglądało to inaczej? Grecy chcieli ukryć część długu, by móc wejść do strefy euro. Dziś ani Polska, ani Włochy, Niemcy czy Belgia nie mają takiej potrzeby, więc nie sądzę, że powinniśmy się czegoś bać.
3Czyli wszystko jest w porządku? Tak, choć dobrze byłoby, gdyby Ministerstwo Finansów i informowało uczestników rynku o wielkość transakcji. Bo o tym, że są, rynek wie.
Swapy mogły zaniżyć
poziom naszego długu
Marek Wołos
Transakcje typu swap nie są publikowane przez Ministerstwo Finansów na bieżąco, istnieją jedynie zbiorcze informacje o tego typu operacjach zamieszczane w raportach rocznych. O ile nic się nie zmieniło, to informacja Eurostatu dotyczy więc odległego okresu — minionego roku. Z obecnego punktu widzenia nie jest już istotna, bo resort podał wysokość deficytu budżetowego i rynki to całkowicie zdyskontowały. Niemożliwe jest też, aby Eurostat po fakcie zmienił zasady obliczania deficytu budżetowego w taki sposób, aby uwzględniał on transakcje swap. Możliwe, że zostanie to dokonane dopiero w kolejnych latach.
Szczególnie ważne jest to, że według informacji Ministerstwa Finansów transakcje swap nie są zaliczane do długu publicznego. Istnieje zatem możliwość, że dzięki skutecznym transakcjom swap uda się chwilowo obniżyć wartość zadłużenia. Do tej pory nie było to zabronione. Powszechnie było wiadomo, że nie tylko Grecja, ale również Włochy wykorzystały takie transakcje, aby obniżyć deficyt i dług do poziomów wymaganych przez traktat z Maastricht.
Problemy Grecji uświadomiły Komisji Europejskiej, że przy pomocy tego typu transakcji, nie zaliczanych wg metodologii polskiej i unijnej, do długu publicznego, można zafałszować wysokość długu w krótkim okresie. Ekonomiści byli świadomi istnienia tego typu transakcji i gdyby nie problemy Grecji, byłyby one nadal normalnymi instrumentami służącymi zarządzaniu płynnością.
Jeśli Eurostat zmieni podejście do transakcji swap, to Polsce trudniej będzie wejść do strefy euro, a państwa będące jej członkami będą zmuszone do zaliczenia swapów na poczet swojego zadłużenia. To może oznaczać, że nie spełniają one kryteriów Eurolandu i będą zmuszone wprowadzić programy naprawcze ograniczające deficyt i dług. To w długim okresie czasu zła informacja dla euro.