Państwowy Gaz-System, spółka odpowiedzialna za gazociągi przesyłowe i terminal w Świnoujściu służący do importu gazu skroplonego, przez ostatnie lata przeprowadził inwestycje, których celem była dywersyfikacja dróg importu surowca. Działający od 2015 r. terminal został rozbudowany, powstał gazociąg Baltic Pipe i połączenia z systemami przesyłowymi Litwy i Słowacji.
Prace w Zatoce Gdańskiej i Korei
– Domykamy obecnie proces dywersyfikacji, prowadząc jeszcze jeden strategiczny projekt - budowę pływającego terminala w Zatoce Gdańskiej wraz z gazociągami rozprowadzającymi gaz na południe Polski - mówi Sławomir Hinc, prezes Gaz-Systemu.
Podkreśla, że nie zamyka to dyskusji o dalszej rozbudowie połączeń, ale biorąc pod uwagę obecny kształt sieci przesyłowej, nasz system już dziś umożliwia bezpieczne zaopatrywanie klientów w Polsce w gaz.
- Możemy też pełnić funkcję firmy, która przesyła gaz przez Polskę, na przykład w kierunku Ukrainy czy Słowacji - tłumaczy prezes.
Zapewnia, że pływający terminal FSRU (floating storage regasification unit) powstaje zgodnie z założonym harmonogramem.
– W lipcu zaczęły się prace przy budowie jednostki w stoczni w Korei Południowej. Statek powstanie do połowy 2027 r., a następnie przypłynie do Polski – zapewnia Sławomir Hinc
W toku są już prace nad budową pirsu i odcinka gazociągu podmorskiego. Kończą się prace pogłębiarskie na potrzeby pierwszego elementu, czyli części morskiej projektu. Najbardziej zaawansowanym komponentem inwestycji są gazociągi na lądzie, które będą skończone najwcześniej na koniec 2026 r. Całość powinna być gotowa na przełomie lat 2027 i 2028.
– Podtrzymujemy realizację projektu w terminie i w ramach założonego budżetu, czyli 4,5 mld zł. Planowaliśmy na początku, że wydamy więcej na budowę części lądowo-morskiej i części lądowej. Wynik przetargów pokazał, że będziemy mieć tutaj pewne oszczędności. Bez uszczerbku dla całości projektu być może wydamy mniej, niż pierwotnie zakładaliśmy – zapowiada prezes.
Możliwa rozbudowa
Niedawno Gaz-System ogłosił, że rozpoczyna dialog z rynkiem na temat potencjalnej przyszłej rozbudowy morskiego potencjału.
– Nie podjęliśmy jeszcze żadnych decyzji w sprawie budowy drugiego FSRU, ale rozpoczęliśmy procedurę konsultacji z rynkiem, czyli z przedsiębiorstwami obrotu gazem oraz innymi potencjalnymi użytkownikami systemu, którzy mogą być zainteresowani zwiększeniem importu. Zarówno po to, żeby sprzedać surowiec w Polsce, jak i przesłać dalej - do Ukrainy czy Słowacji – tłumaczy Sławomir Hinc.
Jeśli konsultacje potwierdzą zapotrzebowanie rynku na dodatkową zdolność regazyfikacji LNG, Gaz-System będzie mógł rozpocząć tzw. procedurę open season. W jej ramach potencjalni odbiorcy zgłaszają już konkretne ilości gazu, które mogliby odbierać z planowanej jednostki.
– Część lądowa FSRU będzie tak zbudowana, że do zwiększenia zdolności importowych będzie wystarczyło dostawienie drugiej jednostki pływającej i niewielka inwestycja w pirs – podkreśla prezes.
Już dziś Gaz-System widzi, że wzrasta zainteresowanie korzystaniem z polskiej sieci w celu tranzytu gazu na Ukrainę. Rośnie także zainteresowanie wykorzystaniem gazu w polskim sektorze elektroenergetycznym w związku z planami budowy nowych elektrowni gazowych.
Oprócz sztandarowego projektu FSRU Gaz-System pracuje też na budową połączeń między należącym do Europol-Gazu gazociągiem Jamał-Europa a gazociągami systemu przesyłowego.
– Gazociąg jamalski jest aktualnie niewykorzystywany. Dlatego budujemy połączenia, żeby zintegrować go z polskim systemem gazowym – tłumaczy prezes.
Import alternatywą dla magazynów
Od 2024 r. Gaz-System jest właścicielem Gas Storage Poland, czyli spółki odpowiedzialnej za magazynowanie gazu ziemnego. Operatorem magazynów pozostaje Orlen. Ich łączna pojemność to 3,3 mld m sześc. Za rok zostanie rozbudowany magazyn gazu Wierzchowice. Wówczas dostępna pojemność wzrośnie o około 800 mln m sześc.
– Wierzchowice są elementem systemu magazynowania gazu w złożach, który działa w cyklu rocznym - latem zatłaczamy gaz, zimą go pobieramy. Badania rynku prowadzone przez Gas Storage Poland nie wykazują zwiększonego zainteresowania tego typu magazynami gazu – mówi Sławomir Hinc.
Inaczej jest z magazynami kawernowymi, które mogą funkcjonować w bardziej elastyczny sposób i być napełniane w miarę potrzeb.
– W tym przypadku, w mojej opinii, zapotrzebowanie na dodatkową pojemność magazynową może się pojawić szybciej, w zależności od rozwoju sytuacji na rynku elektroenergetycznym – uważa szef Gaz-Systemu.
Podkreśla jednak, że dzięki rozbudowie możliwości importowych alternatywą dla magazynowania gazu jest dzisiaj zarządzanie dostawami na polski rynek.
– Jeśli wszystkie dostępne połączenia międzynarodowe zapewniają margines dodatkowych dostaw, to można tak prowadzić politykę zakupową, żeby więcej gazu sprowadzać zimą, kiedy jest większe zapotrzebowanie. To duża odmiana w stosunku do historycznych kontraktów gazowych, w ramach których był obowiązek odbioru określonych wolumenów w określonych okresach roku – tłumaczy prezes.
Sytuacja poprawi się jeszcze po oddaniu do użytku FSRU w Zatoce Gdańskiej. Dwa polskie terminale będą miały łączną zdolność regazyfikacji ponad 14 mld m sześc. rocznie. To tyle, ile wynosi zapotrzebowanie Polski na import gazu.
Pomysł na biometanownie
Przed spółką są wyzwania związane z rozwojem rynku innych gazów - biometanu, wodoru i dwutlenku węgla. W każdym z tych przypadków wymaga to innych działań. Najprościej będzie z pierwszym z nich.
– Biometan to chemicznie ten sam gaz co ziemny, tylko o innym pochodzeniu. Już dziś możemy go przesyłać przez nasz system i jesteśmy gotowi, aby przyłączać biometanownie – zapowiada Sławomir Hinc.
Podkreśla jednak, że przyłączanie każdej do systemu przesyłowego i kładzenie w tym celu po 20-30 km rur to niekoniecznie dobre rozwiązanie.
– Pracujemy nad koncepcją zbiorczych punktów zatłaczania gazu z biometanowni do naszej sieci – mówi prezes.
Dodaje, że Gaz-System ma już wydane warunki przyłączenia dla bardzo wielu biometanowni, a dla dwóch podpisane umowy.
– Widzimy zainteresowanie po stronie inwestorów, ale też weryfikowanie, ile to może kosztować – wskazuje Sławomir Hinc.
Perspektywa dla wodoru
Inaczej jest w przypadku wodoru, którego przesyłanie będzie wymagało budowy osobnej infrastruktury.
– Raczej nie będzie mieszania gazu ziemnego z wodorem. Takich projektów nie realizuje się też w innych krajach Unii Europejskiej – mówi prezes.
Co prawda Gaz-System został już wyznaczony na krajowego operatora systemu przesyłu wodoru, jednak budowa sieci będzie zależała od tempa rozwoju rynku i tego, czy pojawią się zainteresowani inwestorzy. Chodzi z jednej strony o firmy chętne do budowy dużych OZE i instalacji produkcji wodoru w procesie elektrolizy, a z drugiej - o odbiorców wodoru.
– Gaz-System to firma transportowa, która na zlecenie klientów odbiera gaz i przesyła do wybranego punktu. Równolegle do naszych przygotowań do budowy sieci musi powstać rynek, na którym działać będą producenci i odbiorcy wodoru. Oni zlecą nam transport, co uzasadni podjęcie decyzji o budowie konkretnych wodorociągów – mówi Sławomir Hinc.
Zapowiada, że Gaz-System będzie powtarzać badanie „Wodorowa mapa Polski”, polegające na rozmowach z potencjalnymi producentami i użytkownikami wodoru.
– Dopóki jednak nie pojawią się decyzje inwestycyjne po stronie wytwórców i odbiorców wodoru, trudno oczekiwać, żeby operator budował wodorociągi, które stałyby niewykorzystane. W początkach tworzenia sieci gazociągów budowano krótkie odcinki łączące miejsca wydobycia z odbiorcami. Podobnie będzie na początku z wodorem – nie od razu powstaną długie odcinki o dużej średnicy – podkreśla prezes.
Analogicznie może być z dwutlenkiem węgla, kiedy powstaną instalacje jego wychwytywania i miejsca jego magazynowania pod ziemią. Także jego przesyłem mógłby zajmować się Gaz-System i także ta usługa będzie wymagać osobnej infrastruktury.
