Nie tylko Poczta Polska ma problemy. Rynek pocztowy na świecie czeka transformacja

ON, "Borsen", PAP, Bloomberg, Reuters
opublikowano: 2025-03-06 17:27

Operatorzy pocztowi na świecie mierzą się z problemami podobnymi do tych, które dotykają Pocztę Polską. Spadek liczby listów, rosnące koszty i cyfryzacja zmuszają ich do zmian – likwidacji nierentownych usług, redukcji zatrudnienia i skupienia się na przesyłkach kurierskich oraz e-commerce. Przykładem jest Dania, gdzie PostNord zdecydował o całkowitym wycofaniu się z usługi dostarczania listów.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W Danii usługa doręczania listów, obecna w kraju od czterech wieków, przechodzi do historii. PostNord ogłosił, że do końca 2025 roku całkowicie zakończy działalność w tym segmencie. Decyzja podyktowana została ogromnym spadkiem liczby wysyłanych listów – od 2000 r. ich ilość zmniejszyła się aż o 90 proc., a w samym 2024 roku odnotowano kolejny, 30-procentowy spadek w porównaniu z rokiem wcześniejszym (dane za PAP).

Koniec 400-letniego monopolu

Zmiany w duńskim prawie pocztowym, które weszły w życie w 2024 roku, dodatkowo przyspieszyły ten proces. Nowe przepisy doprowadziły do liberalizacji rynku i zakończenia 400-letniego monopolu PostNord na doręczanie listów. Firma straciła również publiczne dotacje, co sprawiło, że dalsze utrzymywanie tej usługi stało się dla niej nieopłacalne. W efekcie, spółka planuje zwolnienie około 1500 pracowników, a z przestrzeni publicznej zniknie ostatnie 1500 skrzynek pocztowych, donosi dziennik "Borsen".

Wycofanie się z doręczania listów nie oznacza końca działalności PostNord – firma skupi się na rozwijaniu usług kurierskich, odpowiadając na rosnące potrzeby rynku e-commerce. Duński rząd, choć akceptuje takie zmiany, planuje przeznaczyć ok. 80 mln EUR na pokrycie kosztów wynikających z wcześniejszych zobowiązań spółki oraz utrzymanie dostępności usług pocztowych w kraju.

PostNord jest szwedzko-duńskim podmiotem, którego właścicielami są państwo szwedzkie (60 proc. udziałów) oraz duńskie (40 proc.). Firma powstała w 2009 r. z połączenia państwowych urzędów pocztowych w tych dwóch krajach. Koncern po trzech kwartałach 2024 r. odnotował stratę w wysokości ok. 36 mln EUR.

W Szwecji listy nadal mają być dystrybuowane. Przesyłki są tam roznoszone przez listonoszy co drugi dzień.

Czeski miliarder przejął brytyjską pocztę

Problemy z rentownością dotykają nie tylko duńską pocztę. W Wielkiej Brytanii Royal Mail, niegdyś państwowa instytucja, od lat działa jako firma prywatna, a niedawno została przejęta przez zagranicznego inwestora. Czeskiego miliardera Daniela Kretinskiego kosztowało to ok. 3,6 mld GBP. Dzięki temu jego udziały w spółce macierzystej International Distribution Services (IDS) przekroczyły 25 proc., co uczyniło go jednym z kluczowych graczy na brytyjskim rynku pocztowym.

Przejęcie Royal Mail wzbudziło spore kontrowersje, dlatego brytyjski rząd wprowadził szereg zabezpieczeń. Inwestor zobowiązał się do utrzymania dotychczasowego modelu działania firmy przez co najmniej trzy lata oraz zagwarantowania, że akcje pozostaną notowane na londyńskiej giełdzie przez pięć lat. Dodatkowo władze zachowały tzw. złotą akcję, dającą im możliwość blokowania kluczowych zmian, jak choćby ewentualne przeniesienie siedziby spółki poza Wielką Brytanię.

Musk chce sprywatyzować amerykańską pocztę

W Stanach Zjednoczonych pojawiają się jeszcze bardziej radykalne propozycje zmian. Państwowa poczta USPS od lat zmaga się z ogromnymi stratami finansowymi – w ciągu ostatnich 18 lat wyniosły one ponad 100 mld USD, a tylko w pierwszych trzech kwartałach 2024 roku sięgnęły 9,5 mld USD (dane za agencja Reuters). Chociaż w czwartym kwartale operator odnotował niespodziewany niewielki zysk, jego dalsze funkcjonowanie w obecnej formie wciąż stoi pod znakiem zapytania.

W tym kontekście Elon Musk, obecnie pełniący funkcję szefa Departamentu Efektywności Rządu w administracji Donalda Trumpa, zaproponował prywatyzację USPS oraz państwowego operatora kolejowego Amtrak. Jego zdaniem sektor prywatny mógłby efektywniej zarządzać tymi firmami i uczynić je rentownymi. Pomysł ten wywołał mieszane reakcje – część środowisk popiera go jako konieczny krok, inni ostrzegają, że może doprowadzić do ograniczenia dostępności usług pocztowych, zwłaszcza w mniej rentownych rejonach kraju.

Wyzwanie dla Poczty Polskiej

Poczta Polska również musi dostosować się do zmieniających się warunków rynkowych. Choć nie podjęto jeszcze tak drastycznych działań jak w Danii czy USA, spółka przechodzi gruntowną restrukturyzację. Rozpoczętym w styczniu Programem Dobrowolnych Odejść objętych zostało ok. 5 tys. pracowników, z których - według spółki - 90 proc. przyjęło ofertę, a pozostali zostaną objęci grupowym zwolnieniem. Jak donosi PAP, na skutek protestów tymczasowo wstrzymano program dobrowolnych odejść i zwolnień grupowych, ale w przyszłości nie wyklucza się dalszych zmian w zatrudnieniu. Wprowadzono także nowy regulamin wynagrodzeń, który spotkał się z krytyką części związków zawodowych. Mimo to zarząd zapewnia, że pensje pracowników nie zostaną obniżone.

Transformacja Poczty Polskiej w nowoczesnego operatora kurierskiego oraz dostawcę usług finansowych i cyfrowych jest kluczowym założeniem planu naprawczego. Spółka zmaga się jednak z poważnymi problemami finansowymi – w pierwszym półroczu ubiegłego roku jej straty przekroczyły 300 mln zł. Zarząd tłumaczy tę sytuację błędami i zaniedbaniami z poprzednich lat.

Dogłębna transformacja

Zmiany w systemach pocztowych Danii, Wielkiej Brytanii, USA i Polski pokazują, że branża przechodzi gruntowną transformację. Cyfryzacja, spadek popularności tradycyjnej korespondencji i rosnące koszty wymuszają na operatorach poszukiwanie nowych modeli działania. W niektórych krajach prowadzi to do pełnej prywatyzacji, w innych – do ograniczenia doręczania listów i skoncentrowania się na usługach kurierskich. Poczta Polska nie stanowi wyjątku – również dostosowuje się do światowych trendów, które redefiniują sposoby komunikacji i obsługi przesyłek.