Niedźwiedzie przegapiły okazję

Przemysław Kwiecień
opublikowano: 2017-07-13 22:00
zaktualizowano: 2017-07-13 20:25

Drugi kwartał, a szczególnie czerwiec, to miesiąc, który statystycznie dla giełd wypada bardzo słabo. Prawidłowość tę można zaobserwować na wielu rynkach w wielu przedziałach czasowych.

 Dlatego, gdy wiosną okazało się, że „hossa Trumpa” straciła sporo ze swoich założeń, korekta rozgrzanych rynków wydawała się prawdopodobna. A jednak nie nastąpiła. Teraz sprzedający będą mieć pod górkę.

Fot. Bloomerg

W przyszłym tygodniu rozpoczyna się na Wall Street sezon wyników. Tradycyjnie za początek sezonu uznaje się publikację raportu przez spółkę Alcoa, mimo że od 2013 r. nie należy już ona do indeksu DJIA30, a niedawno podzieliła się na dwie mniejsze spółki. Jednak symbol pozostał, więc można uznać, że 19 lipca otworzy trzeci w tym roku sezon wyników na Wall Street. Okres ten jest wyjątkowy dla rynków, ponieważ poza standardowym zestawem danych i wydarzeń, które wpływają na notowania, inwestorzy oceniają atrakcyjność wycen spółek na podstawie najświeższych danych finansowych. Z punktu widzenia indeksów, okres publikacji wyników ma też swoją specyfikę — jest wyjątkowo dobry. Jeśli za okres ten zdefiniujemy cztery tygodnie od publikacji raportu Alcoa (w tym przedziale czasowym poznajemy zazwyczaj wszystkie najważniejsze raporty), okazuje się, że w przypadku czterech poprzednich sezonów zawsze notowaliśmy zwyżki indeksu DJIA30. Być może sam ten fakt nie jest zaskakujący — w końcu mamy hossę, więc akcje drożeją, w ciągu ostatnich 12 miesięcy wspomniany indeks zyskał aż 19 proc. Jednak w okresie publikacji wyników akcje drożeją szybciej. Owe 19 proc. w skali roku oznacza niecałe 1,47 proc. miesięcznie (uwaga na procent składany). Tymczasem cztery ostatnie miesiące, w których trwał sezon wyników, przynosiły stopę zwrotu 2,26, 1,8, 5,43 oraz 1,37 proc. Średnio było to zatem 2,71 proc. Jeśli wyłączymy te okresy, to w pozostałych miesiącach minionego roku DJIA30 rósł średnio o 0,95 proc. — również niemało, jednak nieporównanie wolniej.

Czy to oznacza, że korekty nie będzie? Takiej pewności nigdy nie ma, jednak na horyzoncie jej nie widać. Tematy geopolityczne nieco przycichły i na tym froncie nie widać krótkoterminowego zagrożenia. Chiny, strukturalnie największe ryzyko dla globalnej gospodarki, zaczynają pokazywać znów nieco lepsze dane, a spadające rynkowe stopy procentowe sugerują, że Ludowy Bank Chin znów wpuszcza nieco więcej pieniądza do obiegu. Kiedy spojrzy się na wykresy, widać, że sam upływ czasu sprawia, że kanały wzrostowe, w których porusza się wiele najważniejszych indeksów, mają coraz więcej przestrzeni dla potencjalnego wzrostu. Wreszcie — analizując wskaźniki nastrojów inwestorów, jesteśmy w okolicach neutralnych poziomów. Zbyt duży optymizm mógłby być symptomem przegrzania rynku, ale takiej sytuacji nie obserwujemy. Dlatego patrząc czysto statystycznie, można stwierdzić, że niedźwiedzie przegapiły okazję do ataku.